środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Nie odstawia nogi

04.10.2005 00:00
„Moja dziewczyna Aleksandra tylko raz przyszła na mecz z Łęczną w zeszłym sezonie i przegraliśmy wtedy 5:0. Od tego czasu wolę, jak nie chodzi na mecze” - wspomina żartem Mariusz Zganiacz z Odry Wodzisław.
Kariera utalentowanego piłkarza z Gorzyc mogła się ułożyć zupełnie inaczej. Kilka lat temu przed wychowankiem Czarnych Gorzyce otwierały się możliwości gry w najlepszych polskich klubach. Los poddał go dość ciężkiej próbie i nie przyniósł sukcesów na tacy. Wszystko jednak wskazuje na to, że 21-letni pomocnik Odry Wodzisław i reprezentant młodzieżowej reprezentacji Polski wychodzi z tej próby zwycięsko. „Zgani” jest obecnie jednym z najbardziej popularnych piłkarzy wodzisławskiej Odry, zbiera coraz to lepsze notowania. W osiąganiu dobrych wyników pomagają mu nie tylko umiejętności i walory techniczne, ale także waleczny, zadziorny charakter. Ja na boisku nie odstawiam nogi, nie boję się wchodzić, najwyżej mi ktoś nogę połamie, ale o tym nie myślę - mówi otwarcie Mariusz Zganiacz. Gram najlepiej jak potrafię, staram się dać z siebie wszystko w każdym meczu. Mam nadzieję, że kibice to widzą i doceniają - dodaje piłkarz.
Do Odry Wodzisław wrócił półtora roku temu z etykietką niechcianego dziecka w Legii Warszawa. Miał na swoim koncie występy w walczącym o utrzymanie Świcie Nowy Dwór. Bardzo szybko ten czas zleciał, ale nie żałuję, że przyszedłem do Wodzisławia. Na razie nie myślę o innym klubie. Szanuję Odrę, w klubie panuje dobra atmosfera i chcę tutaj grać - deklaruje „Zgani”.
 
Przyznaje, że na wodzisławskim stadionie nie jest mu lekko, gdyż gra pod presją bezlitosnej nieraz oceny kibiców. Nie ukrywa, że najciężej jest mu pokazać się przed swoją publicznością. Na trybunach siedzą jego rodzice, znajomi. Raz nawet, na mecz z Górnikiem Łęczną w minionym sezonie, przyszła jego dziewczyna, Aleksandra. Przegraliśmy wtedy 5:0. Zagrałem wtedy, moim zdaniem, najsłabszy mecz. Gra mi się nie układała, trener mnie zmienił po pierwszej połowie Od tego czasu wolę, jak nie chodzi na mecze - stwierdza żartem Mariusz.
 
Dzisiaj często mówi się o nim: król środka boiska. Staram się opanować środek pola, to pozycja obecnie najważniejsza w piłce nożnej. Kto opanuje środek boiska, ten wygrywa mecz - mówi piłkarz. Jego marzeniem jest, żeby zagrać choć jeden mecz w Wodzisławiu …bez przekleństw i wyzwisk kibiców. Chciałbym, żeby nasi kibice nas tak nie wyzywali. Sto razy dobrze zagramy, a raz źle i od razu sypią się na nas wyzwiska, przekleństwa. Jak byłem jeszcze w Nowym Dworze, też nie graliśmy zbyt dobrze, ale kibice cały czas byli z nami. Nie słyszałem ani jednego brzydkiego słowa w stronę piłkarzy przez cały sezon - dodaje nieco rozżalony zawodnik Odry.
 
Iza Salamon
  • Numer: 40 (297)
  • Data wydania: 04.10.05