Śmiertelne porażenie
Zginął podczas wycinki drzew w bazie PKS. Przenosił drabinę i zahaczył o linię wysokiego napięcia. Problemy ma obecnie jego pracodawca, któremu prokuratura postawiła zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Grozi mu kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Takich nietypowych spraw pojawia się coraz więcej – mówi prokurator rejonowy Józef Pałka.
Do nieszczęśliwego wypadku doszło w trakcie wycinki drzew w pobliżu linii wysokiego napięcia. Jak stwierdzono w opinii sądowo-lekarskiej, przyczyną śmierci było porażenie prądem elektrycznym.
Takich nietypowych spraw pojawia się coraz więcej – mówi prokurator rejonowy Józef Pałka. Dotyczą one niewłaściwych warunków bezpieczeństwa pracy, co coraz częściej staje się przyczyną wypadków. Obowiązek zapewnienia odpowiednich warunków BHP spoczywa na właścicielu firmy, on jest za to odpowiedzialny. Za nieumyślne spowodowanie śmierci grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Takich nietypowych spraw pojawia się coraz więcej – mówi prokurator rejonowy Józef Pałka. Dotyczą one niewłaściwych warunków bezpieczeństwa pracy, co coraz częściej staje się przyczyną wypadków. Obowiązek zapewnienia odpowiednich warunków BHP spoczywa na właścicielu firmy, on jest za to odpowiedzialny. Za nieumyślne spowodowanie śmierci grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Zabójcza drabina
Podczas śledztwa w tej sprawie ustalono, że zmarły pracownik wykonywał wycinkę drzew w niewielkiej odległości od linii elektroenergetycznej o napięciu 20 kV. Składała się ona z trzech przewodów zawieszonych na wysokości 5-6 metrów nad ziemią. Linia ta nie została wyłączona spod napięcia na czas prowadzonych prac. Potwierdził to świadek – pracownik Górnośląskiego Zakładu Elektroenergetycznego Gliwice – który stwierdził, że firma wykonująca wycinkę drzew nie złożyła pisemnego wniosku w tej sprawie. Pracownik firmy Grzegorza S. wykonywał prace przygotowawcze. Polegały one na ustawieniu drabiny przy drzewach przeznaczonych do wycinki i umocowaniu tzw. liny pomocniczej, która miała skierować padające drzewo w odpowiednią stronę. Przygotowując kolejne drzewo do wycięcia, pracownik przenosił aluminiową drabinę składającą się z trzech rozsuwanych elementów o długości 7,77 metra. Przy przenoszeniu dotknął drabiną linii wysokiego napięcia lub też nastąpił przeskok łuku elektrycznego i pracownik został porażony prądem. W wyniku wypadku mężczyzna zmarł.
Podczas śledztwa w tej sprawie ustalono, że zmarły pracownik wykonywał wycinkę drzew w niewielkiej odległości od linii elektroenergetycznej o napięciu 20 kV. Składała się ona z trzech przewodów zawieszonych na wysokości 5-6 metrów nad ziemią. Linia ta nie została wyłączona spod napięcia na czas prowadzonych prac. Potwierdził to świadek – pracownik Górnośląskiego Zakładu Elektroenergetycznego Gliwice – który stwierdził, że firma wykonująca wycinkę drzew nie złożyła pisemnego wniosku w tej sprawie. Pracownik firmy Grzegorza S. wykonywał prace przygotowawcze. Polegały one na ustawieniu drabiny przy drzewach przeznaczonych do wycinki i umocowaniu tzw. liny pomocniczej, która miała skierować padające drzewo w odpowiednią stronę. Przygotowując kolejne drzewo do wycięcia, pracownik przenosił aluminiową drabinę składającą się z trzech rozsuwanych elementów o długości 7,77 metra. Przy przenoszeniu dotknął drabiną linii wysokiego napięcia lub też nastąpił przeskok łuku elektrycznego i pracownik został porażony prądem. W wyniku wypadku mężczyzna zmarł.
Nie odciął napięcia
Protokół kontroli Państwowej Inspekcji Pracy jako przyczynę wypadku określił niewłaściwe zabezpieczenie miejsca pracy i niewłaściwą organizację pracy. Odpowiedzialność za organizację stanowiska pracy oraz przeszkolenia pracowników z uwzględnieniem zabezpieczenia przed wypadkami, ponosi osoba kierująca pracownikami, w tym wypadku właściciel firmy. Nie podjął on czynności w celu wyłączenia linii elektroenergetycznej spod napięcia i dopuścił do złej organizacji pracy – pozwolił, by jedna osoba przenosiła drabinę o długości powyżej 4 metrów.
Grzegorz S. nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, że w dniu wykonywania prac dokonał oceny warunków atmosferycznych i uznał, że nie ma potrzeby wyłączania linii spod napięcia. Stwierdził też, że poinstruował ustnie każdego pracownika w kwestii bezpieczeństwa pracy. Jednak wodzisławska Prokuratura Rejonowa postawiła mu zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci oraz zaniedbania właściwej i bezpiecznej organizacji pracy. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił niedawno do sądu. Grzegorz S. nie był dotychczas karany.
Protokół kontroli Państwowej Inspekcji Pracy jako przyczynę wypadku określił niewłaściwe zabezpieczenie miejsca pracy i niewłaściwą organizację pracy. Odpowiedzialność za organizację stanowiska pracy oraz przeszkolenia pracowników z uwzględnieniem zabezpieczenia przed wypadkami, ponosi osoba kierująca pracownikami, w tym wypadku właściciel firmy. Nie podjął on czynności w celu wyłączenia linii elektroenergetycznej spod napięcia i dopuścił do złej organizacji pracy – pozwolił, by jedna osoba przenosiła drabinę o długości powyżej 4 metrów.
Grzegorz S. nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, że w dniu wykonywania prac dokonał oceny warunków atmosferycznych i uznał, że nie ma potrzeby wyłączania linii spod napięcia. Stwierdził też, że poinstruował ustnie każdego pracownika w kwestii bezpieczeństwa pracy. Jednak wodzisławska Prokuratura Rejonowa postawiła mu zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci oraz zaniedbania właściwej i bezpiecznej organizacji pracy. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił niedawno do sądu. Grzegorz S. nie był dotychczas karany.
(jak)
Najnowsze komentarze