Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Wybryk czy zaniedbanie

18.01.2005 00:00
W centrum miasta zdychają ryby. „Jestem wędkarzem i nie mogę na to patrzeć” - mówi Kazimierz Bar.
Sprawą zajmowaliśmy się już przed rokiem, kiedy na brzegu stawu, znajdującego się w parku miejskim pojawiły się śnięte karpie japońskie. Wówczas o obecności ryb w tym miejscu wielu urzędników nic nie wiedziało, a gdy sytuację opisaliśmy twierdzili, że dziennikarze przesadzają. Tym razem jeden z mieszkańców na brzegu stawu zauważył kilkadziesiąt zdechłych karasi. Niektóre jeszcze pływają ale widać, że długo nie wytrzymają. Tam nie ma tlenu. Dlaczego ich nie odłowiono? Jestem wędkarzem od trzydziestu lat i nie mogę na to patrzeć. Nad wodą, gdy wędkuję, służby kontrolne nie dają mi spokoju, zaglądają co złowiłem i sprawdzają, czy sztuki są wymiarowe, a tutaj w centrum miasta ryby zdychają - denerwuje się Kazimierz Bar. 
 
Jak mówi Piotr Nowak, dyrektor Służb Komunalnych Miasta, wiosną ubiegłego roku podlegli mu pracownicy wpuścili do stawu w parku miejskim 10 dużych ryb ozdobnych. Pozostałe ryby, które w tej chwili są przedmiotem zainteresowania musiały zostać wpuszczone przez kogoś innego. Był to nieodpowiedzialny krok. Staw jest za mały, by być miejscem do normalnego życia dla tak wielu ryb. W ubiegły piątek rozpoczęliśmy ostatni etap spuszczania wody i odłowiliśmy pozostałe ryby, a następnie przewieźliśmy je do zalewiska pocegielnianego przy ul. Bogumińskiej - wyjaśnia P. Nowak.

(raj)
  • Numer: 3 (260)
  • Data wydania: 18.01.05