Poczuć unię
Co Unia Europejska zmieniła w moim życiu? Pierwsza myśl: nic. Zupełnie nic. Ale jeśli się chwilę zastanowić, to jednak trochę tych zmian było, nawet jeśli nie dotyczyły bezpośrednio mnie, a moich blis-kich i znajomych.
Weźmy na przykład Krzyśka, znajomego z osiedla. Można powiedzieć - zwykły chłopak, jakich wielu. Można powiedzieć, nawet jeśli jest w tym nutka goryczy. Ma piętnaście lat, dziewczynę, leczy się na nerwicę i raczej wielkich perspektyw przed sobą nie widzi, jak i reszta kolegów. Owszem, chciałby zos-tać elektrykiem, ale ma na to niewielkie szanse - za bardzo trzęsą mu się ręce. Jaki jest jego związek z tematem? Za rok, może dwa wyjedzie do Holandii do pracy. Oczywiście na czarno. Unia sprawi tylko, że będzie mu łatwiej tam dotrzeć. Wiadomo, otwarte granice. Inni - Magda, Dawid, Daniel - za niedługo też opuszczą Polskę. Niemcy, Holendia, Włochy... Możliwości jest mnóstwo.
Dość spore zmiany zaszły w życiu moich rodziców. Prowadzą prywatną firmę i eksportują towary za granicę, więc swobodny przepływ towarów i usług to dla nich naprawę spore ułatwienie. Mniej do załat-wienia na przejściu granicznym, trochę mniejsza sterta papierów do wypełnienia, mniej nerwów związanych z własnym małym biznesem. Eksport do Czech i współpraca z zagranicznymi firmami poprawiły stan finansów rodzinnych, a wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze lepiej. Rodzice na pewno więc „poczuli Unię na własnej skórze”, a co za tym idzie, też i ja.
No i oczywiście szkoła. Język polski, historia, geografia, wiedza o społeczeństwie, godzina wychowawcza, ścieżki edukacyjne, plastyka... Nie było chyba przedmiotu, na którym nie wspomniałoby się o Unii. Ale w końcu w naszej szkole działa program Sokrates-Comenius i to zobowiązuje.
Jeśli już mówimy o szkole, trzeba wspomnieć też o DYZIU. „DYZIO Gimnazjalista” to czasopismo, w którym pracuję od zeszłego roku. Mamy dwie wkładki: eko- i euroDYZIA. Właśnie, euroDYZIO. Wkładka powstała pod kątem Europy, Unii Europejskiej i programu Sokrates - Comenius. Przy „euro”, jak i przy całym DYZIU, jest mnós-two pracy. Wbrew pozorom, redagowanie czasopisma jest zajęciem niesamowicie czasochłonnym. „EuroDYZIO” to chyba najbardziej reprezentacyjna część gazety.
O Unii Europejskiej bardzo dużo się mówiło i mówi nadal. Rzeczywistość dookoła powolutku się zmienia. Krzysiek planuje wyjazd, rodzice - zamiast tkwić w kolejce w Urzędzie Celnym - w spokoju załatwiają inne sprawy, drukuje się nowy numer „euroDYZIA”, w telewizji mówią o dopłatach dla rolników. A ja? Piszę pracę na konkurs, który - być może - otworzy mi drogę do wymarzonej pracy dziennikarki. A za oknem wstaje kolejny nowy dzień...
Dość spore zmiany zaszły w życiu moich rodziców. Prowadzą prywatną firmę i eksportują towary za granicę, więc swobodny przepływ towarów i usług to dla nich naprawę spore ułatwienie. Mniej do załat-wienia na przejściu granicznym, trochę mniejsza sterta papierów do wypełnienia, mniej nerwów związanych z własnym małym biznesem. Eksport do Czech i współpraca z zagranicznymi firmami poprawiły stan finansów rodzinnych, a wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze lepiej. Rodzice na pewno więc „poczuli Unię na własnej skórze”, a co za tym idzie, też i ja.
No i oczywiście szkoła. Język polski, historia, geografia, wiedza o społeczeństwie, godzina wychowawcza, ścieżki edukacyjne, plastyka... Nie było chyba przedmiotu, na którym nie wspomniałoby się o Unii. Ale w końcu w naszej szkole działa program Sokrates-Comenius i to zobowiązuje.
Jeśli już mówimy o szkole, trzeba wspomnieć też o DYZIU. „DYZIO Gimnazjalista” to czasopismo, w którym pracuję od zeszłego roku. Mamy dwie wkładki: eko- i euroDYZIA. Właśnie, euroDYZIO. Wkładka powstała pod kątem Europy, Unii Europejskiej i programu Sokrates - Comenius. Przy „euro”, jak i przy całym DYZIU, jest mnós-two pracy. Wbrew pozorom, redagowanie czasopisma jest zajęciem niesamowicie czasochłonnym. „EuroDYZIO” to chyba najbardziej reprezentacyjna część gazety.
O Unii Europejskiej bardzo dużo się mówiło i mówi nadal. Rzeczywistość dookoła powolutku się zmienia. Krzysiek planuje wyjazd, rodzice - zamiast tkwić w kolejce w Urzędzie Celnym - w spokoju załatwiają inne sprawy, drukuje się nowy numer „euroDYZIA”, w telewizji mówią o dopłatach dla rolników. A ja? Piszę pracę na konkurs, który - być może - otworzy mi drogę do wymarzonej pracy dziennikarki. A za oknem wstaje kolejny nowy dzień...
Magdalena Wysocka IIG
Gimnazjum nr 3 w Raciborzu
Gimnazjum nr 3 w Raciborzu
Najnowsze komentarze