Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Okno na świat

05.10.2004 00:00
„Przed meczem zawsze pomodlę się dziesiątkę różańca” - wyznaje Mariusz Pawełek, bramkarz pierwszoligowej Odry Wodzisław. Od kilku spotkań broni bramki swojej drużyny i zbiera wysokie noty. Kciuki za niego trzyma cała rodzina, która mieszka w Lubomi.

Ostatni raz między słupkami Odry stał 4 czerwca 2003 roku w meczu przeciwko Wiśle Płock. Na cztery godziny przed niedawnym meczem z Cracovią, trener Ryszard Wieczorek powiedział mu, że stanie w bramce zamiast Marcina Bębna. Udzielił mu kilku wskazówek i powiedział, żeby ni czuł się zdenerwowany. Podszedłem do tego na spokojnie, bez żadnej histerii - wspomina swoją reakcję na tę wiadomość Mariusz Pawełek.
 
Dodaje, że szkoleniowiec rozmawiał wtedy również z Marcinem Bębnem, który do tej pory był w pierwszym składzie. Rywalizujemy o miejsce w bramce z Marcinem, ale kiedy on broni, to zawsze mu kibicuję. A Marcin pierwszy pośpieszył z gratulacjami po meczu z Cracovią - mówi Mariusz Pawełek. Spotkanie z krakowskim zespołem okazało się zwycięskie i zarazem przełomowe dla Odry, za którą ciągnęła się fatalna seria przegranych.

Rozterki ministranta

Mariusz Pawełek pochodzi z Lubomi. Tutaj mieszkają jego rodzice, teściowe, tutaj też zamieszkał ze swoja żoną, Iwoną. Ma 23 lata i kilka znaczących sukcesów na swoim koncie. Dzisiaj wspomina, że po raz pierwszy stanął w bramce przez przypadek. Miał wtedy około dwunastu lat i był trampkarzem Silesii Lubomia. Grał na pozycji lewego obrońcy. Pewnego razu trener Bernard Lagier kazał mi stanąć w bramce, bo nie miał nikogo na to miejsce. Spodobało mi się to i tak już zostało - opowiada golkiper Odry wydarzenia sprzed kilkunastu lat. W dzieciństwie godził piłkę nożną ze szkołą i ze służbą przy ołtarzu. Przez osiem lat był ministrantem w lubomskim kościele. W tygodniu miał trzy służby. W końcu trener stracił cierpliwość i powiedział mi, że mam wybierać: albo będę grał w piłkę albo chodził do kościoła - wspomina piłkarz Odry. Otwarcie mówi o swojej głębokiej wierze, która pomaga mu w życiu. Przed meczem modli się dziesiątkę różańca. Jestem katolikiem, dla mnie niedziela bez mszy to nie jest niedziela - stwierdza krótko bramkarz.

Uciekał na stadion

Miał zaledwie piętnaście lat, kiedy został golkiperem piątoligowej Silesii Lubomia. Przez rok grał w klasie okręgowej. Podczas jednego z meczów z drugą drużyną Odry (grała wówczas również w piątej lidze) zauważył go Ryszard Wieczore, który był jeszcze wtedy pierwszoligowym piłkarzem. Powiedział mi, żebym przyszedł na trening z pierwszą drużyną Odry - wspomina Mariusz Pawełek. Miał wtedy niespełna siedemnaście lat i był uczniem szkoły zawodowej w obecnym Zespole Szkół Technicznych w Wodzisławiu. Przysparzał swojej szkole sławy, osiągając znaczące sukcesy w międzyszkolnych zawodach sportowych. Ćwiczył pod okiem trenera, Czesława Rychlika.
 
Mariusz wspomina też dzisiaj, że nieraz „urywał się” z lekcji, żeby popatrzeć, jak na pierwszym stadionie trenują piłkarze pierwszej ligi. Pasja sportu była silniejsza niż poczucie szkolnego obowiazku. Nie podejrzewałem, że ci piłkarze, na których patrzyłem z takim podziwem, niebawem staną się moimi kolegami - dodaje. Z pierwszą drużyną Odry młodziutki piłkarz zaczął trenować na początku 1997 roku. W barwach Odry występowali wówczas znani golkiperzy: Grzegorz Tomala i Dariusz Kłoda. W tym samym czasie przyszedł też do wodzisławskiego klubu Marcin  Bęben. Młodemu zawodnikowi z Lubomi nie było łatwo się wybić. W ekstraklasie zadebiutował 28 października 2000 rok, w meczu z Górnikiem Zabrze. Debiut był pomyślny, bo spotkanie zakończyło się wówczas bezbramkowym remisem. Po raz drugi okna Odry bronił tydzień poźniej w meczu z Pogonią Szczecin. Zastąpił wówczas w oknie Grzegorza Tomalę, który wcześniej doznał kontuzji. Później wystąpił jeszcze w spotkaniach z Amiką Wronki, Ruchem Radzionków, Zagłębiem Lubin, a w minionym sezonie z Wisłą Płock.

Mecze w domu dziecka

Teraz od kilku spotkań broni okna Odry i zdobywa wysokie noty. Za każdym razem moi rodzice, teściowie i moja żona bardzo przeżywają mój występ. Trzymają za mnie kciuki i są ze mną - mówi Mariusz Pawełek. Od 1998 roku występuje również w młodzieżowej reprezentacji Polski. Wszystkie wolne chwile poświęca rodzinie. Często też jeździ do domu dziecka w Gorzyczkach, gdzie pracuje jego żona, Iwona. Opowiada dzieciom o treningach, ekstraklasie i meczach.. Dla chłopców jest ucieleśnieniem ich marzeń. Kiedy tylko mam chwilę czasu, to jadę do nich i gram z nimi w piłkę. Robię to dla nich, bo sprawia im to ogromną radość. Cieszę się, że mogę im w ten sposób pomóc - mówi zawodnik Odry.

Iza Salamon

  • Numer: 41 (245)
  • Data wydania: 05.10.04