Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Jagodowe pole

21.09.2004 00:00
Aleksandra i Andrzej Worynowie z Połomi otrzymali dofinansowanie z programu unijnego dla polskiego rolnictwa SAPARD. Pieniądze przeznaczyli na powiększenie plantacji borówki amerykańskiej oraz na zakup nowoczesnego ciągnika, Udowodnili, że pojedynczy rolnik sam może starać się o pieniądze z Unii Europejskiej. Wystarczy, że dobrze przygotuje wniosek. 
Zrywanie borówek amerykańskich jest znacznie przyjemniejsze od zbierania drobnych, dojrzewających przy ziemi jagód leśnych. Krzewy dorastają do dwóch metrów wysokości, a owoce są znacznie okazalsze, o przyjemnym, delikatnym smaku. Na rynku kilogram borówek kosztuje w sezonie około 10 złotych, a czasem znacznie więcej. Przed domem Aleksandry i Andrzeja Worynów z Połomi rośnie ponad dwa tysiące młodych krzewów, a na drugiej, oddalonej nieco od domu plantacji - trzy tysiące. Uprawę tej rośliny połomscy rolnicy prowadzą od około czterech lat. W grudniu ubiegłego roku otrzymali na nią dofinansowanie z programu SAPARD.  Zachęcamy wszystkich gos-podarzy do spróbowania swoich sił i skorzystania z takiej możliwości. Sporządzenie biznesplanu nic nie kosztuje, a wręcz może przynieść wymierne korzyści. Można do tego podejść zgodnie z zasadą: dwadzieścia procent dnia przeznaczone na planowanie, zaoszczędzi osiemdziesięciu procent dnia następnego albo przyniesie osiemdziesiąt procent zysku - mówi pani Ola. Z wykształcenia jest technikiem rolnikiem. Kończyła Technikim Rolnicze w Międzyświeciu. Jej mąż jest technikiem budowlanym.
 
W 1987 roku oboje przejęli po rodzicach ponadczterohektarowe gos-podarstwo rolne, na które składały się grunty, a także drogi i budynki. Od początku przeczuwali, że tradycyjne uprawianie pola po prostu się im nie opłaca. Gospodarstwo nie było ich jedynym źródłem utrzymania, ponieważ pan Andrzej prowadzi również firmę ogólnobudowlaną. Próbowali wielu rzeczy: najpierw  hodowali stado zarodowe owiec, potem maciory do hodowli prosiąt i tuczniki. Od początku miałam pomysł na to pole, żeby móc osiągać korzyści wymierne w stosunku do włożonej do pracy. Wtedy jeszcze nie znałam borówki amerykańskiej, początkowo myślałam, żeby posadzić porzeczki - wspomina pani Ola.
 
Pomysł na założenie plantacji zrealizowała dopiero niespełna cztery lata lat temu.
 
Najpierw poszła do biblioteki i wypożyczyła książkę o tej roślinie. Potem szukała informacji w Internecie. Niebawem Worynowie dotarli do Jana i Hanny Karwowskich z Piskórki pod Warszawą. To jedni z pierwszych plantatorów borówki w Polsce. W sierpniu 2000 roku pojechaliśmy do nich, zobaczyliśmy krzewy i skosztowaliśmy owoców. Dowiedzieliśmy się, że do uprawy potrzebne jest nawodnienie i ogrodzenie. Niebawem zamówiliśmy pierwszą partię sadzonek - 1500 sztuk - dodaje pani Ola.
 
Sadzenie trwało zaledwie pięć godzin. Pomagali przy tym krewni i sąsiedzi. Rok później Worynowie mieli już pierwszy zbiór owoców. Nie było tego wiele. Zarobili około pięciuset złotych. Wkrótce pojechali na Targi Poznańskie, żeby zorientować się, jakie są nowoczesne sposoby nawadniania podobnych upraw. Spośród wielu ofert wybrali fimę Milex spod Płocka. W następnym sezonie owoców było już tak dużo, że nie wiedzieliśmy, co z nimi robić - wspomina Aleksandra Woryna. Na szczęście trafili na giełdę do Katowic-Załęża. Tam borówki poszły jak woda. Sprzedaliśmy wszystko w ciągu godziny i jeszcze nawiązaliśmy kontakty z handlarzami, którzy później przyjeżdżali już do nas do domu - mówi pani Aleksandra. Zarobione pieniądze wystarczyły na kupno komputera.
 
Wtedy sporo się już mówiło o programie SAPARD. Pani Ola uczestniczyła w szkoleniach dla rolników, uczyła się wypełniać wnioski i pisać biznesplany. Pytała doradców rolnych, jeździła do odległych miast do specjalistów, szukała w Internecie. W oparciu o zebrane informacje sama napisała wniosek, zebrała potrzebną dokumentację i wysłała. Wcześniej Worynowie wystarali się także o pożyczkę z banku, gdyż warunkiem jest wyłożenie najpierw całej sumy z własnej kieszeni. W grudniu ubiegłego roku komisja przyznała im 28 tysięcy 362 złote i 19 groszy dofinansowania. Za te pieniądze założyliśmy drugą plantację. Kupiliśmy 3 tysiące sadzonek odmiany bluecroop średniowczesnej oraz nelson późnej. Przy plantacji wybudowaliśmy mały budynek, w którym mieści się pompa napędzająca system nawadniania oraz narzędzia, postawiliśmy 500 metrów płotu, zakupiliśmy też 100 metrów sześciennych torfu oraz opryskiwacz sadowniczy - wylicza pani Ola.
 
Już w listopadzie ubiegłego roku, a więc jeszcze przed otrzymaniem unijnych pieniędzy, zaczęła pisać kolejny wniosek - tym razem na zakup ciągnika. Dokumentację złożyła w lutym tego roku, w kwietniu pojazd już stał przed domem. Na jego zakup Worynowie przeznaczyli swoje oszczędności oraz bankową pożyczkę. Teraz myślę już o złożeniu kolejnego wniosku, tym razem zamierzamy się starać o 300 tysięcy złotych rolniczego dofinansowania ze środków strukturalnych - dodaje pani Ola.
Iza Salamon
  • Numer: 39 (243)
  • Data wydania: 21.09.04