Na dobre i na złe
Do jednej szkoły chodził z Arturem Rojkiem, solistą znanego zes-połu Myslowitz. Od niespełna dwudziestu lat gra w piłkę, regularnie ćwiczy też na siłowni. Kilka miesięcy temu ożenił się z wodzisławianką, Joanną Zemło. Właśnie mijają dwa lata, odkąd Wojciech Grzyb gra w Odrze Wodzisław. Przyszedł tutaj w czerwcu 2002 roku z tak zwanym „zaciągiem radzionkowskim”, razem z Rafałem Jaroszem, Wojciechem Myszorem i Romanem Madejem.
Kiedy się poznaliśmy, to nie wiedziałam, że jest piłkarzem. Chodziłam czasem na mecze Odry, ale w pierwszej chwili go nie rozpoznałam - wspomina pani Joanna. Dodaje, że pierwsze spotkanie wcale nie zapowiadało jeszcze głębszej znajomości. To właściwie Łukasz Dzierżenga, również były piłkarz Odry i jego kuzynka, zadbali o to, żebyśmy się spotkali po raz drugi. Było to w styczniu ubiegłego roku - opowiada żona pomocnika Odry Wodzisław. Od razu wpadła mi w oko, ale nie sądziłem, że to się przerodzi w coś więcej - dodaje Wojciech Grzyb. Pobrali się 27 grudnia 2003 roku i zamieszkali w Siemianowicach.
Żona piłkarza
Mają wiele wspólnych zainteresowań. Jest to przede wszystkim piłka nożna, muzyka zespołu Myslowitz, oboje lubią też czytać książki. Ulubioną lekturą pani Joasi jest „Pielgrzym” Paolo Coehlo. Dostałam ją w prezencie od Wojtka, teraz razem przeczytaliśmy już niemal wszystkie książki tego autora. Bardzo lubimy tego typu literaturę - mówi żona piłkarza. Na co dzień zajmuje się domem. Na razie nie pracuje zawodowo, od września chce rozpocząć studia na kierunku fizykoterapii. W przyszłości marzy mi się studio odnowy biologicznej - dodaje. Uwielbia gotować, to jej pasja. Gotuje, i to jeszcze jak! Wszystko co przyrządzi, bardzo mi smakuje - mówi pomocnik Odry Wodzisław.
Razem zaczęli też chodzić na siłownię. Wojciech Grzyb trenuje już od ponad jedenastu lat. Teraz w ćwiczeniach towarzyszy mu również żona. Stosuje odżywki, suplementy, bardzo profesjonalnie do tego podchodzi - mówi o swojej drugiej połowie zawodnik Odry.
Chłopak z Mysłowic
Wojciech Grzyb pochodzi z Mysłowic. Jest absolwentem Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Pił-karz wspomina, jak zaczynał grać w piłkę. Zaczynałem na swoim podwórku. Kiedy miałem może z osiem, dziewięć lat chodziłem na treningi do naszego klubu Górnik 09 Mysłowice. Potem tata, zapalony kibic Ruchu Chorzów, zawiózł mnie na pierwszy trening do tego klubu - mówi piłkarz. W „niebieskich” przeszedł wszystkie szczeble począwszy od trampkarzy młodszych aż do juniorów, potem wrócił do czwartoligowego wówczas Górnika Mysłowice, z którym grał dwa lata. Potem przez trzy lata występował w barwach Victorii Jaworzno, a nas-tępnie Ruchu Radzionków, który akurat wywalczył awans do ekstraklasy. Z „cidrami” grał w sumie cztery lata. W pierwszej lidze zadebiutowałem dokładnie 8 sierpnia 1998 roku w meczu z GKS-em Katowice - mówi Wojtek Grzyb. Z radzionkowskim zespołem zdobył szóste miejsce w tabeli, dzisiaj wspomina mecz z Lechem Poznań, kiedy strzelił dwie bramki. To był pamiętny dla mnie mecz - dodaje. Z Odrą Wodzisław wspiął się jeszcze wyżej, zdobywając piąte miejsce w lidze.
To jest Grzyb!
Młodzi małżonkowie często odwiedzają rodzinę pani Joasi w Zawadzie. Ludzie rozpoznają piłkarza Odry na ulicy. To jest Grzyb, ten z Odry! - pokazują go sobie nieraz. Nie zabiegam o popularność. A teraz to w gazetach jest częściej moja żona, niż ja sam - dodaje żartobliwie piłkarz.
Jan Zemło, ojciec Joanny, wiceprezydent Wodzisławia
„Nie spodziewałem się, że moim zięciem będzie piłkarz Odry. Wojtek to zdyscyplinowany, miły chłopak. W życiu prywatnym jest zupełnie inny niż na boisku: ułożony i spokojny. Współczuję mu troszkę, bo Aśka nie ma zbyt łatwego charakteru (śmiech). Ale ma za to wiele uzdolnień, święciła niedawno wielkie sukcesy w dziedzinie kynologii. Prowadzona pod jej kierunkiem hodowla owczarków niemieckich zajęła na kolejnych Mistrzostwach Polski pierwsze i drugie miejsce. Ja sam jestem wielkim sympatykiem piłki nożnej oraz naszej drużyny z Zawady. Byłem prezesem tego klubu, teraz jeżdżę wraz z trampkarzami na mecze”.
Iza Salamon
Żona piłkarza
Mają wiele wspólnych zainteresowań. Jest to przede wszystkim piłka nożna, muzyka zespołu Myslowitz, oboje lubią też czytać książki. Ulubioną lekturą pani Joasi jest „Pielgrzym” Paolo Coehlo. Dostałam ją w prezencie od Wojtka, teraz razem przeczytaliśmy już niemal wszystkie książki tego autora. Bardzo lubimy tego typu literaturę - mówi żona piłkarza. Na co dzień zajmuje się domem. Na razie nie pracuje zawodowo, od września chce rozpocząć studia na kierunku fizykoterapii. W przyszłości marzy mi się studio odnowy biologicznej - dodaje. Uwielbia gotować, to jej pasja. Gotuje, i to jeszcze jak! Wszystko co przyrządzi, bardzo mi smakuje - mówi pomocnik Odry Wodzisław.
Razem zaczęli też chodzić na siłownię. Wojciech Grzyb trenuje już od ponad jedenastu lat. Teraz w ćwiczeniach towarzyszy mu również żona. Stosuje odżywki, suplementy, bardzo profesjonalnie do tego podchodzi - mówi o swojej drugiej połowie zawodnik Odry.
Chłopak z Mysłowic
Wojciech Grzyb pochodzi z Mysłowic. Jest absolwentem Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Pił-karz wspomina, jak zaczynał grać w piłkę. Zaczynałem na swoim podwórku. Kiedy miałem może z osiem, dziewięć lat chodziłem na treningi do naszego klubu Górnik 09 Mysłowice. Potem tata, zapalony kibic Ruchu Chorzów, zawiózł mnie na pierwszy trening do tego klubu - mówi piłkarz. W „niebieskich” przeszedł wszystkie szczeble począwszy od trampkarzy młodszych aż do juniorów, potem wrócił do czwartoligowego wówczas Górnika Mysłowice, z którym grał dwa lata. Potem przez trzy lata występował w barwach Victorii Jaworzno, a nas-tępnie Ruchu Radzionków, który akurat wywalczył awans do ekstraklasy. Z „cidrami” grał w sumie cztery lata. W pierwszej lidze zadebiutowałem dokładnie 8 sierpnia 1998 roku w meczu z GKS-em Katowice - mówi Wojtek Grzyb. Z radzionkowskim zespołem zdobył szóste miejsce w tabeli, dzisiaj wspomina mecz z Lechem Poznań, kiedy strzelił dwie bramki. To był pamiętny dla mnie mecz - dodaje. Z Odrą Wodzisław wspiął się jeszcze wyżej, zdobywając piąte miejsce w lidze.
To jest Grzyb!
Młodzi małżonkowie często odwiedzają rodzinę pani Joasi w Zawadzie. Ludzie rozpoznają piłkarza Odry na ulicy. To jest Grzyb, ten z Odry! - pokazują go sobie nieraz. Nie zabiegam o popularność. A teraz to w gazetach jest częściej moja żona, niż ja sam - dodaje żartobliwie piłkarz.
Jan Zemło, ojciec Joanny, wiceprezydent Wodzisławia
„Nie spodziewałem się, że moim zięciem będzie piłkarz Odry. Wojtek to zdyscyplinowany, miły chłopak. W życiu prywatnym jest zupełnie inny niż na boisku: ułożony i spokojny. Współczuję mu troszkę, bo Aśka nie ma zbyt łatwego charakteru (śmiech). Ale ma za to wiele uzdolnień, święciła niedawno wielkie sukcesy w dziedzinie kynologii. Prowadzona pod jej kierunkiem hodowla owczarków niemieckich zajęła na kolejnych Mistrzostwach Polski pierwsze i drugie miejsce. Ja sam jestem wielkim sympatykiem piłki nożnej oraz naszej drużyny z Zawady. Byłem prezesem tego klubu, teraz jeżdżę wraz z trampkarzami na mecze”.
Iza Salamon
Najnowsze komentarze