Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Na dobre i na złe

29.06.2004 00:00
Do jednej szkoły chodził z Arturem Rojkiem, solistą znanego zes-połu Myslowitz. Od  niespełna dwudziestu lat gra w piłkę, regularnie ćwiczy też na siłowni. Kilka miesięcy temu ożenił się z wodzisławianką, Joanną Zemło. Właśnie mijają dwa lata, odkąd Wojciech Grzyb gra w Odrze Wodzisław. Przyszedł tutaj w czerwcu 2002 roku z tak zwanym „zaciągiem radzionkowskim”, razem z Rafałem Jaroszem, Wojciechem Myszorem i Romanem Madejem.
Kiedy się poznaliśmy, to nie wiedziałam, że jest piłkarzem. Chodziłam czasem na mecze Odry, ale w pierwszej chwili go nie rozpoznałam - wspomina pani Joanna. Dodaje, że pierwsze spotkanie wcale nie zapowiadało jeszcze głębszej znajomości. To właściwie Łukasz Dzierżenga, również były piłkarz Odry i jego kuzynka, zadbali o to, żebyśmy się spotkali po raz drugi. Było to w styczniu ubiegłego roku - opowiada żona pomocnika Odry Wodzisław. Od razu wpadła mi w oko, ale nie sądziłem, że to się przerodzi w coś więcej - dodaje Wojciech Grzyb. Pobrali się 27 grudnia 2003 roku i zamieszkali w Siemianowicach.

Żona piłkarza
 
Mają wiele wspólnych zainteresowań. Jest to przede wszystkim piłka nożna, muzyka zespołu Myslowitz, oboje lubią też czytać książki. Ulubioną lekturą pani Joasi jest „Pielgrzym” Paolo Coehlo. Dostałam ją w prezencie od Wojtka, teraz razem przeczytaliśmy już niemal wszystkie książki tego autora. Bardzo lubimy tego typu literaturę - mówi żona piłkarza. Na co dzień zajmuje się domem. Na razie nie pracuje zawodowo, od września chce rozpocząć studia na kierunku fizykoterapii. W przyszłości marzy mi się studio odnowy biologicznej - dodaje. Uwielbia gotować, to jej pasja. Gotuje, i to jeszcze jak! Wszystko co przyrządzi, bardzo mi smakuje - mówi pomocnik Odry Wodzisław.
 
Razem zaczęli też chodzić na siłownię. Wojciech Grzyb trenuje już od ponad jedenastu lat. Teraz w ćwiczeniach towarzyszy mu również żona. Stosuje odżywki, suplementy, bardzo profesjonalnie do tego podchodzi - mówi o swojej drugiej połowie zawodnik Odry.

Chłopak z Mysłowic
 
Wojciech Grzyb pochodzi z Mysłowic. Jest absolwentem Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Pił-karz wspomina, jak zaczynał grać w piłkę. Zaczynałem na swoim podwórku. Kiedy miałem może z osiem, dziewięć lat chodziłem na treningi do naszego klubu Górnik 09 Mysłowice. Potem tata, zapalony kibic Ruchu Chorzów, zawiózł  mnie na pierwszy trening do tego klubu - mówi piłkarz. W „niebieskich” przeszedł wszystkie szczeble począwszy od trampkarzy młodszych aż do juniorów, potem wrócił do czwartoligowego wówczas Górnika Mysłowice, z którym grał dwa lata. Potem przez trzy lata występował w barwach Victorii Jaworzno, a nas-tępnie Ruchu Radzionków, który akurat wywalczył awans do ekstraklasy. Z „cidrami” grał  w sumie cztery lata. W pierwszej lidze zadebiutowałem dokładnie 8 sierpnia 1998 roku w meczu z GKS-em Katowice - mówi Wojtek Grzyb. Z radzionkowskim zespołem zdobył szóste miejsce w tabeli, dzisiaj wspomina mecz z Lechem Poznań, kiedy strzelił dwie bramki. To był pamiętny dla mnie mecz - dodaje. Z Odrą Wodzisław wspiął się jeszcze wyżej, zdobywając piąte miejsce w lidze.

To jest Grzyb!
 
Młodzi małżonkowie często odwiedzają rodzinę pani Joasi w Zawadzie. Ludzie rozpoznają piłkarza Odry na ulicy. To jest Grzyb, ten z Odry! - pokazują go sobie nieraz. Nie zabiegam o popularność. A teraz to w gazetach jest częściej moja żona, niż ja sam - dodaje żartobliwie piłkarz.

Jan Zemło, ojciec Joanny, wiceprezydent Wodzisławia
„Nie spodziewałem się, że moim zięciem będzie piłkarz Odry. Wojtek to zdyscyplinowany, miły chłopak. W życiu prywatnym jest zupełnie inny niż na boisku: ułożony i spokojny. Współczuję mu troszkę, bo Aśka nie ma zbyt łatwego charakteru (śmiech). Ale ma za to wiele uzdolnień, święciła niedawno wielkie sukcesy w dziedzinie kynologii. Prowadzona pod jej kierunkiem hodowla owczarków niemieckich zajęła na kolejnych Mistrzostwach Polski pierwsze i drugie miejsce. Ja sam jestem wielkim sympatykiem piłki nożnej oraz naszej drużyny z Zawady. Byłem prezesem tego klubu, teraz jeżdżę wraz z trampkarzami na mecze”.

Iza Salamon
  • Numer: 27 (231)
  • Data wydania: 29.06.04