Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Gdy słońce zachodzi

18.05.2004 00:00
Co robić, gdy nasi ukochani dziadkowie nagle zaczynają się dziwnie zachowywać? Czy starzenie się duszy jest nieodwołalne? Czy można temu zapobiec?
Mózg starzeje się podobnie jak reszta ciała. Tempo zależy od wielu czynników. Psychologowie twierdzą, że od urodzenia gromadzimy tzw. rezerwę nadmiarowości mózgu, czyli zapas możliwości tworzenia połączeń między neuronami, które decydują o naszym sprawnym myśleniu. Im bardziej tę rezerwę rozbudujemy w młodości, tym większa jest na starość.
 
Gdy procesy odnowy połączeń między neuronami stają się wolniejsze, a rozpadu - szybsze, mózg zaczyna czerpać z owej rezerwy. Kiedy ona się wyczerpuje, człowiek zmienia się psychicznie. Traci zdolność przystosowywania się do nowych sytuacji, umiejętność pozytywnego patrzenia na świat i ludzi, poczucie humoru. Dziwi się wielu rzeczom. Coraz mniej go wszystko interesuje. Odsuwa się od najbliższych, wycofuje, a otoczenie nie potrafi, a niekiedy nie chce nawiązać z nim kontaktu. Czuje się samotny. Od takiego stanu jest tylko krok do ześlizgnięcia się w depresję, urojenia lub inne zaburzenia czy nawet choroby psychiczne. Przez nie starość staje się jeszcze trudniejsza.
 
Nie pamiętam
 
Około 20 proc. nestorów miewa zaburzenia świadomości. Są rezultatem niedokrwienia i niedotlenienia mózgu. Najbardziej banalną przyczyną jest odwodnienie. W podeszłym wieku na skutek mniejszego pragnienia mniej się pije, a często także bierze się leki odwadniające (by zlikwidować obrzęki). Gdy organizm ma za mało płynów, krew się zagęszcza i wolniej krąży, a do mózgu dociera mniej tlenu i glukozy. Tak następują zaburzenia świadomości.
 
Najczęstsze są tzw. przymglenia, rozwijające się w zespół zachodzącego słońca. Przymglenia to krótkie, trwające kilka minut, najwyżej godzinę, powtarzające się wieczorami okresy, gdy zapomina się o niedawnych zdarzeniach z życia codziennego. To pierwszy objaw zespołu zachodzącego słońca. Rano i do południa stary człowiek jest w świetnej formie, wszystko prawidłowo kojarzy. Wieczorem ciśnienie obniża się, krew płynie w żyłach leniwie, wszystko zaczyna się mieszać i zaczynają się kłopoty. Starszy pan mówi do żony: „Mieliśmy iść do sklepu - kiedy wreszcie zrobimy te zakupy?” A żona zdziwiona odpowiada: „Przecież byliśmy rano na zakupach”.
 
Zaburzenia wyraźnie pogarszają się w nocy. Rodzina twierdzi, że z dziadkiem czy babcią nie można się dogadać, bo mówi od rzeczy i dziwnie się zachowuje, np. ubiera się i chce iść do domu. Tłumaczenie, że tu jest dom, nie pomaga. Babcia pamięta, że pod oknem  stała komódka (było to 30 lat temu), której tu nie ma.
 
Niewiele rodzin prowadzi babcię z urojeniami do lekarza. Tymczasem choroba się rozwija. Nawet niewielkie, krótko trwające zaburzenia świadomości sugerują, że układ zaopatrujący mózg w tlen szwankuje. A przyczyn i chorób powodujących niewydolność jest sporo - może je rozpoznać jedynie lekarz specjalista, psychiatra.
 
Dokoła pełno wrogów
 
Zaczynają się kłopoty z racjonalnym myśleniem i sensownym uzasadnianiem wydarzeń. I tak np. gdy dorosła córka wyprowadza się z domu, matka w wieku 50 lat potrafi sobie powiedzieć: „Taka jest kolej rzeczy, też kiedyś opuściłam dom, ale przecież nie przestałam kochać rodziców, a oni mnie”. Jeżeli dzieci przenoszą się na swoje od matki w podeszłym wieku, ona myśli inaczej: „Nie jestem im potrzebna. Pomogłam im wychować wnuki, ale teraz można mnie zostawić samą. Jak przychodzą do mnie, to tylko udają, że chcą się dowiedzieć o moje zdrowie, tak naprawdę chcą pieniędzy”.
 
Od tego tylko krok do oskarżenia: „Zginęły mi pieniądze z szufladki w pokoju. A przecież wychodziłam do kuchni, gdy była u mnie córka”. W takim rozumowaniu wydarzenia układają się w logiczną całość, gdyż  mózg ma tendencję do tworzenia logicznych całości, nawet jeżeli są oparte na fałszywych przesłankach.
 
Ludzie cierpiący na urojenia są nieszczęśliwi i uciążliwi dla otoczenia. Przepełnia ich lęk, który idzie w parze z agresją wobec świata. Wszyscy ciągle coś złego knują. Chory czuje się zagrożony, boi się z kimkolwiek zaprzyjaźnić, gdyż właśnie ta osoba może się okazać wrogiem. W krańcowych przypadkach stary człowiek barykaduje się w mieszkaniu, odcina dopływ gazu, wyrywa kable elektryczne ze ściany lub zbiera i gromadzi w mieszkaniu najróżniejsze rzeczy znalezione na śmietnikach.
 
Urojenia, nawet w początkowym etapie, trzeba leczyć. Psychoterapia pomaga wyzbyć się przekonania, że otaczający świat to teren zaciętej walki, i dostrzec, że istnieje ludzka życzliwość i chęć wzajemnej pomocy.
 
Magdalena Próchnicka
  • Numer: 21 (225)
  • Data wydania: 18.05.04