Krajan tysiąclecia
Trwa nasz plebiscyt na „Krajana Tysiąclecia”. Od marca przedstawiamy biografie najwybitniejszych. Chcemy wybrać osobę, która najbardziej zasłużyła się dla naszych miast, wsi lub też znacząco rozsławiła w świecie tereny obecnego powiatu wodzisławskiego. „Krajana Tysiąclecia” będziemy wybierać spośród osób już nieżyjących, które ze względu na swój dorobek przeszły do historii. Do grona słynnych krajanów zaliczamy tych, którzy urodzili się na terenach wchodzących w skład obecnego powiatu wodzisławskiego lub też tu pracowali i osiągali sukcesy. „Krajana Tysiąclecia” wybiorą nasi Czytelnicy późną jesienią. W „Nowinach Wodzisławskich” wydrukujemy wówczas specjalne karty do głosowania.
Aleksandra Matuszczyk - Kotulska
Grabarze i zdrajcy
Grzegorzek Antoni (1887 - 1955) redaktor polskiej prasy, archiwista. Urodził się 26 czerwca 1887 roku w Marklowicach Dolnych. Był synem Franciszka i Joanny z Zieleźnych i młodszym bratem Józefa Grzegorzka. Uczęszczał do szkoły ludowej w Marklowicach Dolnych. Po jej ukończeniu w 1901 r. pracował jako robotnik w zakładach Górnego Śląska a później Saksonii, Turyngii i Nadrenii. Po odbyciu służby wojskowej do wybuchu pierwszej wojny światowej pracował jako górnik w kopalni „Emma” w Radlinie. Wraz z wybuchem wojny został powołany do wojska i wysłany na front zachodni gdzie w walkach w 1915 r. stracił nogę. Jako inwalida wojenny powrócił na Górny Śląsk i w 1916 r. podjął pracę w redakcji „Gazety Ludowej” będąc jej redaktorem.
Nazwisko Antoniego Grzegorza stało się głośne w związku z opublikowaniem w kwietniu 1919 r. wspólnie z Kazimierzem Ligoniem „Listu do górnośląskich księży-germanizatorów”, których nazwano w nim „grabarzami ludu górnośląskiego” i „zdrajcami własnego ludu”. List ten spotkał się z krytycznym komentarzem w polskiej prasie górnośląskiej i został określony jednoznacznie jako„niewłaściwy w swoim ujęciu, choć słuszny merytorycznie”.
Po odejściu z redakcji „Gazety Ludowej” od 15 września 1920 r. pracował w Wydziale Prasowym oraz Wydziale Polityki Wewnętrznej Polskiego Komisariatu Plebiscytowego w Bytomiu.
W latach 1921-1924 był członkiem zespołu redakcyjnego „Gońca Śląskiego” wychodzącego początkowo w Bytomiu a później w Katowicach. Od 1 października 1924 r. był redaktorem w wydawnictwie „Katolika” w Bytomiu.
Ponieważ Antoni Grzegorzek mieszkał w Bytomiu (wówczas terytorium państwa niemieckiego) w związku represjami władz niemieckich przeciw prasie polskiej do roku 1928 toczyły się przeciwko niemu procesy sądowe. Kończyły się karami grzywny lub wyrokami kilkutygodniowego więzienia. Obrońcą Antoniego Grzegorzka w tych procesach był adwokat i notariusz bytomski dr Skowronek. Do 1939 r. A. Grzegorzek był członkiem Związku Polaków w Niemczech.
Po likwidacji „Katolika” z końcem grudnia 1931 r. pozostawał bez pracy. Dopiero 26 stycznia 1937 r. został zatrudniony w firmie „Beuthener Lichtspiele” w Bytomiu jako pracownik od reklamy. Na stanowisku tym pracował do końca II wojny światowej. Po jej zakończeniu od kwietnia 1945 do 29 lutego 1952 r. pracował w Archiwum Miejskim w Bytomiu, gdzie prowadził prace porządkujące nad dużym zespołem akt miasta Bytomia, obejmującym okres od XV wieku do 1945 r. Pracę tę Antoni Grzegorzek zakończył w momencie włączenia Archiwum Miejskiego do Powiatowego Archiwum Państwowego w Bytomiu.
W tym czasie Antoni Grzegorzek poważnie zachorował. Zmarł 24 października 1955 r. po dłuższym pobycie w Zakładzie Specjalnym dla Przewlekle Chorych w Brzezinach Śląskich (obecnie Piekary Śląskie) gdzie też został pochowany na miejscowym cmentarzu.
Józef Kłosok
Nie wydała go
Hiacynta Koczy - Z domu Chrószcz. Urodziła się 6 kwietnia 1917 r. w Bottropie w Westfalii. Po powstaniach i plebiscycie w 1921 r. rodzice powrócili do Polski na Śląsk. Ojciec otrzymał pracę w kopalni „Rymer”i zamieszkali w kopalnianym familoku na „Beacie”. Szkołę podstawową rozpoczęła w Niewiadomiu, a skończyła w Radlinie w 1931 r. Gdy miała 11 lat zmarła jej matka, a ojciec ożenił się drugi raz z radlinianką.
Jako 14 letnia dziewczyna dzieliła los wielu swoich rówieśniczek w tamtych trudnych czasach. W domu było ich sześcioro, bieda, bezrobocie, brak pieniędzy, skutecznie zamykało drogę do dalszej edukacji. Najmowała się do bogatych ludzi, niańczyła dzieci, sprzątała. W lecie pracowała w polu u okolicznych gospodarzy.
W 1937 r znalazła pracę jako gospodyni domowa u państwa Trunkhardtów w Rybniku. Artur Trunkhardt był wtedy wydawcą i naczelnym redaktorem rybnickiej gazety. Ukazywała się w języku niemieckim pod tytułem „Katholische Volkszeitung” („Katolicka Gazeta Ludowa”). Wielki patriota i przyjaciel Ślązaków, uczestnik powstań śląskich. Krótko przed wybuchem wojny w 1939 r. Trunkhardtowie opuścili mieszkanie, kryjąc się przed okupantem.
Hiacynta Koczy pozostała, pilnując ich mieszkania. Po wkroczeniu Niemców do Rybnika została aresztowana przez gestapo i przez 24 godziny przesłuchiwana. Nie zdradziła kryjówki państwa Trunkhardtów, wypuścili ją. Była na „czarnej liście” Polaków szczególnej uwagi. Niemcy najwidoczniej łączyli jej nazwisko rodowe z Franciszkiem Chrószczem, „Śląskim Drzymałą”, oraz pracę u redaktora Trunkhardta. Po jakimś czasie Trunkhardt nawiązał z nią kontakt. Przez blisko sześć lat wojny wspólnie ukrywali się w różnych miejscach. Wyzwolenia doczekali w domu Lisonów w Krzyżkowicach.
Artur Trunkhardt osiedlił się po wojnie na stałe w Krzyżkowicach, niedaleko miejsca ukrycia, a Hiacynta Koczy została u niego gospodynią.
Otwierając krzyżkowicką bibliotekę, władze Pszowa powierzyły jej stanowisko bibliotekarki. Łączyła wtedy pracę gospodyni domu i bibliotekarki, oraz wiele funkcji społecznych. Była pierwszą przewodniczącą Koła Gospodyń Wiejskich. Organizowała kursy kroju i szycia, gotowania i doradztwa rolniczego. Była też radną i opiekunem społecznym.
Pięć lat po śmierci Artura Trunkhardta, w 1970 r. w wieku 53 lat wyszła za mąż za Jana Koczego, z którym przeżyła 25 lat.
Mieszkała w domu, w którym przed laty zgodziła się gospodarować. Otrzymała go w spadku za sumienną pracę i opiekę nad Arturem Trunkhardtem aż do jego śmierci. Swojego męża przeżyła sześć lat. Zmarła w wieku 84 lat w 2001 r. i spoczywa na krzyżkowickim cmentarzu.
Bogusław Kołodziej
Grzegorzek Antoni (1887 - 1955) redaktor polskiej prasy, archiwista. Urodził się 26 czerwca 1887 roku w Marklowicach Dolnych. Był synem Franciszka i Joanny z Zieleźnych i młodszym bratem Józefa Grzegorzka. Uczęszczał do szkoły ludowej w Marklowicach Dolnych. Po jej ukończeniu w 1901 r. pracował jako robotnik w zakładach Górnego Śląska a później Saksonii, Turyngii i Nadrenii. Po odbyciu służby wojskowej do wybuchu pierwszej wojny światowej pracował jako górnik w kopalni „Emma” w Radlinie. Wraz z wybuchem wojny został powołany do wojska i wysłany na front zachodni gdzie w walkach w 1915 r. stracił nogę. Jako inwalida wojenny powrócił na Górny Śląsk i w 1916 r. podjął pracę w redakcji „Gazety Ludowej” będąc jej redaktorem.
Nazwisko Antoniego Grzegorza stało się głośne w związku z opublikowaniem w kwietniu 1919 r. wspólnie z Kazimierzem Ligoniem „Listu do górnośląskich księży-germanizatorów”, których nazwano w nim „grabarzami ludu górnośląskiego” i „zdrajcami własnego ludu”. List ten spotkał się z krytycznym komentarzem w polskiej prasie górnośląskiej i został określony jednoznacznie jako„niewłaściwy w swoim ujęciu, choć słuszny merytorycznie”.
Po odejściu z redakcji „Gazety Ludowej” od 15 września 1920 r. pracował w Wydziale Prasowym oraz Wydziale Polityki Wewnętrznej Polskiego Komisariatu Plebiscytowego w Bytomiu.
W latach 1921-1924 był członkiem zespołu redakcyjnego „Gońca Śląskiego” wychodzącego początkowo w Bytomiu a później w Katowicach. Od 1 października 1924 r. był redaktorem w wydawnictwie „Katolika” w Bytomiu.
Ponieważ Antoni Grzegorzek mieszkał w Bytomiu (wówczas terytorium państwa niemieckiego) w związku represjami władz niemieckich przeciw prasie polskiej do roku 1928 toczyły się przeciwko niemu procesy sądowe. Kończyły się karami grzywny lub wyrokami kilkutygodniowego więzienia. Obrońcą Antoniego Grzegorzka w tych procesach był adwokat i notariusz bytomski dr Skowronek. Do 1939 r. A. Grzegorzek był członkiem Związku Polaków w Niemczech.
Po likwidacji „Katolika” z końcem grudnia 1931 r. pozostawał bez pracy. Dopiero 26 stycznia 1937 r. został zatrudniony w firmie „Beuthener Lichtspiele” w Bytomiu jako pracownik od reklamy. Na stanowisku tym pracował do końca II wojny światowej. Po jej zakończeniu od kwietnia 1945 do 29 lutego 1952 r. pracował w Archiwum Miejskim w Bytomiu, gdzie prowadził prace porządkujące nad dużym zespołem akt miasta Bytomia, obejmującym okres od XV wieku do 1945 r. Pracę tę Antoni Grzegorzek zakończył w momencie włączenia Archiwum Miejskiego do Powiatowego Archiwum Państwowego w Bytomiu.
W tym czasie Antoni Grzegorzek poważnie zachorował. Zmarł 24 października 1955 r. po dłuższym pobycie w Zakładzie Specjalnym dla Przewlekle Chorych w Brzezinach Śląskich (obecnie Piekary Śląskie) gdzie też został pochowany na miejscowym cmentarzu.
Józef Kłosok
Nie wydała go
Hiacynta Koczy - Z domu Chrószcz. Urodziła się 6 kwietnia 1917 r. w Bottropie w Westfalii. Po powstaniach i plebiscycie w 1921 r. rodzice powrócili do Polski na Śląsk. Ojciec otrzymał pracę w kopalni „Rymer”i zamieszkali w kopalnianym familoku na „Beacie”. Szkołę podstawową rozpoczęła w Niewiadomiu, a skończyła w Radlinie w 1931 r. Gdy miała 11 lat zmarła jej matka, a ojciec ożenił się drugi raz z radlinianką.
Jako 14 letnia dziewczyna dzieliła los wielu swoich rówieśniczek w tamtych trudnych czasach. W domu było ich sześcioro, bieda, bezrobocie, brak pieniędzy, skutecznie zamykało drogę do dalszej edukacji. Najmowała się do bogatych ludzi, niańczyła dzieci, sprzątała. W lecie pracowała w polu u okolicznych gospodarzy.
W 1937 r znalazła pracę jako gospodyni domowa u państwa Trunkhardtów w Rybniku. Artur Trunkhardt był wtedy wydawcą i naczelnym redaktorem rybnickiej gazety. Ukazywała się w języku niemieckim pod tytułem „Katholische Volkszeitung” („Katolicka Gazeta Ludowa”). Wielki patriota i przyjaciel Ślązaków, uczestnik powstań śląskich. Krótko przed wybuchem wojny w 1939 r. Trunkhardtowie opuścili mieszkanie, kryjąc się przed okupantem.
Hiacynta Koczy pozostała, pilnując ich mieszkania. Po wkroczeniu Niemców do Rybnika została aresztowana przez gestapo i przez 24 godziny przesłuchiwana. Nie zdradziła kryjówki państwa Trunkhardtów, wypuścili ją. Była na „czarnej liście” Polaków szczególnej uwagi. Niemcy najwidoczniej łączyli jej nazwisko rodowe z Franciszkiem Chrószczem, „Śląskim Drzymałą”, oraz pracę u redaktora Trunkhardta. Po jakimś czasie Trunkhardt nawiązał z nią kontakt. Przez blisko sześć lat wojny wspólnie ukrywali się w różnych miejscach. Wyzwolenia doczekali w domu Lisonów w Krzyżkowicach.
Artur Trunkhardt osiedlił się po wojnie na stałe w Krzyżkowicach, niedaleko miejsca ukrycia, a Hiacynta Koczy została u niego gospodynią.
Otwierając krzyżkowicką bibliotekę, władze Pszowa powierzyły jej stanowisko bibliotekarki. Łączyła wtedy pracę gospodyni domu i bibliotekarki, oraz wiele funkcji społecznych. Była pierwszą przewodniczącą Koła Gospodyń Wiejskich. Organizowała kursy kroju i szycia, gotowania i doradztwa rolniczego. Była też radną i opiekunem społecznym.
Pięć lat po śmierci Artura Trunkhardta, w 1970 r. w wieku 53 lat wyszła za mąż za Jana Koczego, z którym przeżyła 25 lat.
Mieszkała w domu, w którym przed laty zgodziła się gospodarować. Otrzymała go w spadku za sumienną pracę i opiekę nad Arturem Trunkhardtem aż do jego śmierci. Swojego męża przeżyła sześć lat. Zmarła w wieku 84 lat w 2001 r. i spoczywa na krzyżkowickim cmentarzu.
Bogusław Kołodziej
Najnowsze komentarze