Owca, którą chcemy zarżnąć?
„Czujemy się ohydnie wykorzystani w grze wyborczej naszego miasta, staliśmy się narzędziem w rękach niektórych kandydatów” - powiedziała na spotkaniu rodziców z radnymi Rita Pielczyk, przewodnicząca Komitetu Rodzicielskiego. „To gratka dla prasy, że w czasie trwającego Europejskiego Roku Niepełnosprawnych zamyka się jedyną szkołę z oddziałami integracyjnymi w mieście.” O co walka? O Szkołę Podstawową nr 4 w Rydułtowach.
Szkoła Podstawowa nr 4 powstała w 1901 r. Niedawno obchodziła swoje 100-lecie. W 1997 r. otwarto tu klasę integracyjną, była to pierwsza taka klasa w Rydułtowach. Otwarto także szkolną siłownię i nowe gabinety terapeutyczne, a sale zaadaptowano pod kątem klas integracyjnych, które są przytulne i bardzo kolorowe. Kadra podniosła w tym zakresie swe kwalifikacje. Zatrudniono logopedę i pedagogów specjalnych, studia podyplomowe i kursy kwalifikacyjne z oligofrenopedagogiki ukończyła dyrekcja szkoły oraz większość nauczycieli, pracujących z dziećmi specjalnej troski. Jubileuszowe obchody szkoły, zorganizowano we wrześniu 2001 r. W Domu Orkiestry odbyła się wtedy uroczysta akademia.
Ludzie byli bardzo wzruszeni, niektórym nawet łezka w oku się zakręciła - mówili nam wtedy. Zresztą dyrekcja i nauczyciele a także rodzice byli zachwyceni, bo oto po wielu latach próśb, błagań, starań jedna z najstarszych szkół w Rydułtowach doczekała się wreszcie uchwały, która dotyczyła budowy sali gimnastycznej przy tejże szkole. Nareszcie stwierdzili wszyscy związani ze szkołą.
My ciągle byliśmy na szarym końcu. Kiedy przy innej szkole budowano drugą salę nasze dzieci ćwiczyły w urągających warunkach i ciasnej, dusznej klasie lub na korytarzach. Jak w innych szkołach złodzieje zdążyli już ukraść komputery u nas oficjalnie i z pompą otwierano dopiero pierwszą pracownię komputerową - mówili na spotkaniu rozgoryczeni rodzice.
Z okręgu, gdzie mieści się szkoła, w którym wyborcami byli rodzice i dziadkowie dzieci do niej uczęszczających startował m.in. Marian Maćkowski (obecny przewodniczący RM) oraz Henryk Niesporek (obecny wiceburmistrz). Obaj zostali wybrani, obaj w swych programach mówili o budowie sali gimnastycznej przy SP nr 4. Ich wybór miał być gwarantem urzeczywistnienia podjętej rok wcześniej uchwały (również za tych samych władz).
Kiedy podjęto uchwałę nie posiadaliśmy się ze szczęścia. Cieszyliśmy się naiwnością naszych 7-letnich dzieci - mówili rodzice. Nie wiedzieliśmy, że bierzemy udział w grze wyborczej. Gdyby była możliwość to tak jak w sejmie głosowalibyśmy na nich na 4 ręce. Głosowali też na nich dziadkowie naszych uczniów, bo roztaczali przed nami świetlaną przyszłość.
Sali gimnastycznej ma jednak nie być. Nie tylko sali, władze przymierzają się do likwidacji szkoły. Wstępnie dyskutowano o tym na Komisji Oświaty Kultury, Sportu, Zdrowia i Spraw Społecznych. Przedstawiono na niej m.in. ocenę aktualnego stanu oświaty. Stan aktualny jest dobry, a nawet bardzo dobry - stwierdził Damian Moric, naczelnik Wydziału Oświaty. Przedstawił on wnioski dotyczące oświaty na podstawie przygotowanych tabel i wykresów. Obserwując zmiany demograficzne nietrudno zauważyć, że dość gwałtowny spadek liczby uczniów w szkołach podstawowych nie będzie skutkował proporcjonalnym zmniejszeniem w nich liczby oddziałów. Głównym powodem tej sytuacji jest istnienie szkół podstawowych o stosunkowo niewielkich obwodach (SP 2,3 i 4), na bazie których, z konieczności będą powstawać oddziały o niewielkiej liczbie uczniów. Ponieważ subwencja oświatowa jest wyliczana proporcjonalnie do liczby uczniów w gminie, należy w kolejnych latach spodziewać się systematycznego jej spadku. Spadek liczby oddziałów, przy nie zmniejszonej liczbie pomieszczeń szkolnych skutkować będzie powstawaniem pustostanów. Mało liczne oddziały stają się automatycznie oddziałami drogimi. Aby uniknąć współistnienia pustostanów w jednych szkołach oraz mało licznych oddziałów w innych należałoby zlikwidować jedną ze szkół, a jej obwód włączyć do obwodu innej szkoły (szkół). Brak sali gimnastycznej przy SP nr 4 wydaje się wskazywać na celowość likwidacji tej szkoły. Gdyby sytuacja spadku urodzeń utrzymała się w następujących latach, to należałoby pomyśleć, prócz likwidacji SP nr 4 poprzez zaniechanie naboru do klas pierwszych począwszy od września 2004, i pełnej likwidacji szkoły w sierpniu 2006 r., o przeniesieniu Publicznego Przedszkola nr 8 do obiektu SP nr 3. Malejąca liczba klas w SP nr 1 (pomimo likwidacji SP 4) skłania również do rozważenia możliwości przeniesienia PP nr 1 do pomieszczeń tej szkoły - argumentował Damian Moric. Liczby to nie wszystko dodatkowo likwidacji uległby etat dyrektora, jego zastępcy, bibliotekarza, pedagoga szkolnego, nauczyciela świetlicy, etatów pionu technicznego z ewentualnym wyłączeniem palaczy, bo obiekt nadal trzeba będzie ogrzewać. Oczywiście oszczędności byłyby także w mediach. Kwota oszczędności wyniosłaby ok. 550 tys. zł. Jeśli chodzi o nauczycieli większość nie straci pracy. Mam nadzieję, że stara kadra nauczycielska odejdzie na zasadach obowiązującej jeszcze starej Karty Nauczyciela. Mamy też w rydułtowskich szkołach parę godzin ponadwymiarowych.
Mniej liczne klasy to nie tragedia, to komfort. Kto pracował w szkole o tym wie - stwierdził Antoni Warło.
HALT NOM PIZŁO
Warto wiedzieć, że to nie będą oszczędności, które zostaną w budżecie, bo na dziś ich nie ma, my „gonimy” te pieniądze. Ta subwencja nawet na płace nie starczy. Na mniej liczne oddziały stać bogaczy - argumentował wiceburmistrz Henryk
Niesporek. Omówił także dwa spotkania, które odbyły się już w sprawie likwidacji SP 4. Jedno władz z nauczycielami, które jak stwierdził przebiegało w rzeczowej atmosferze, drugie z rodzicami.
Myśmy nie oczekiwali od nich braw. Spotkaliśmy się z zarzutem, że podajemy fałszywe cyfry, że upatrzyliśmy sobie owcę, którą chcemy zarżnąć. Argumenty rodziców to to, że szkoła jest mała i dlatego nadaje się do integracji, że dzieci mają blisko do szkoły. Po likwidacji miałyby o 600-800 m dalej. Niektóre z dzieci wtedy by szły ruchliwą ulicą Raciborską, ale staralibyśmy się o poprawienie na niej bezpieczeństwa. Kiedy otrzymaliśmy projekt sali i zobaczyliśmy jego koszty halt nom pizło. Wcześniej nikt takich warunków nie brał pod uwagę. Postawcie się w naszym położeniu, bo ktoś im to musi powiedzieć.
#nowastrona#
Na Komisji rozważano także koncepcje przeniesienia uczniów do różnych szkół, po ewentualnej likwidacji SP 4, podano też propozycje utworzenia w jej budynku mieszkań socjalnych, przeniesienia biblioteki lub ogniska plastycznego. Podawano też koszty przystosowania ewentualnie innych szkół do przyjęcia dzieci niepełnosprawnych.
Życie jest krótkie, nie straćmy przy tym wszystkim z oczu dzieci, one są najważniejsze - stwierdził na koniec Z. Seemann.
Górnolotne hasła - dodał ktoś z członków - a prawa ekonomii są jakie są.
Niestety warunki ekonomiczne jakie są każdy widzi, trudno z nimi dyskutować - dodał H. Niesporek. Polskie szkolnictwo borykać się będzie z coraz mniejszym napływem uczniów. Faktem jest także to, że w planach jest kolejny projekt restrukturyzacji górnictwa. Wiadomo zaś, że Rydułtowy kopalnią stoją. Za kilka lat może być niewesoło. Może być tragicznie. Prawie 2000 mężczyzn, żywicieli rodzin z Rydułtów, zatrudnionych jest na tej kopalni. Scenariusz po likwidacji kopalni jest łatwy do wyobrażenia.
Warunki ekonomiczne nie zmieniły się jednak diametralnie od kilku lat. Od 1988 r. mamy do czynienia w Rydułtowach z pogłębiającym się niżem demograficznym, co napisano we wnioskach, dotyczących oświaty. Rodzi się więc pytanie, dlaczego nie uwzględniono takich danych przy podejmowaniu uchwały w 2001 r. i przy podejmowaniu wyborczych obietnic w 2002 r., w których budowa sali gimnastycznej przy SP nr 4 była jednym z koronnych argumentów dla niektórych kandydatów.
Niż demograficzny był już wtedy, kiedy podejmowano uchwałę o jej budowie - zauważyła Rita Pielczyk. Ale tak to już jest, że niepopularne decyzja podejmowane są nazajutrz po wyborach.
TO TRZEBA CZUĆ
Dla dyrekcji i rodziców projekt likwidacji szkoły to był szok. Zaprosili na spotkanie tym razem radnych. Ci sami, którzy obiecywali jej rozkwit teraz chcą ją nam zamknąć - mówią rodzice.
Przygotowany projekt budowy sali opiewa na kolosalną sumę 5 mln. zł. Jak tłumaczą władze, to nie tylko projekt sali bez niezbędnej przebudowy szkoły.
Projekt opiewa na bardzo wysoką sumę. To wskazuje dobitnie, że zrobiono to z premedytacją. Celowo zawyżony kosztorys projektu miał posłużyć jako argument do zamknięcia naszej szkoły - denerwowała się Rita Pielczyk. Projekt drogi, a czemu nie miał takiego projektu zrobić projektant. To oczywiste jeśli urząd zapłaci i nie stawia wymagań to zawsze zrobi najdroższy - stwierdził obecny na zebraniu Henryk Hajduk.
Projektu nie skonsultowano z dyrekcją szkoły i rodzicami.
Czujemy się ohydnie wykorzystani w grze wyborczej naszego miasta, staliśmy się narzędziem w rękach niektórych kandydatów - powiedziała na spotkaniu rodziców z radnymi Rita Pielczyk. Panie Maćkowski co pan wtedy czuł jak wręczał mi pan uchwałę o budowie sali?
Realizowałem wytyczne Rady Miasta. Nie znałem zamiarów likwidacji szkoły, niestety realia finansowe się zmieniły - tłumaczył M. Maćkowski.
Odpowiedź wywołała śmiech wśród rodziców.
Przewodniczący nie może być chorągiewką, która tak powiewa jak wieje wiatr - ripostowali rodzice. Oczekujemy od radnego wypełnienia zobowiązań przedwyborczych. Pytali też o spotkanie Komisji, na którym Marian Maćkowski nie odezwał się słowem, nie przedstawił żadnych argumentów ze strony rodziców, w ogóle nie zabrał głosu w tej sprawie. Stwierdził jedynie: Proszę zobaczyć jak ładnie te kartki ułożył sobie pan Damian. Co jak widać, niewiele miało związku ze sprawą.
Wiele czasu poświęcono wytłumaczeniu istoty integracji. Rodzice twierdzili, co trudno jednak zmierzyć, że integracja nie powiedzie się w innej szkole w Rydułtowach.
Integracji nie można robić na siłę, bo władza każe i szkoła będzie to musiała realizować. To trzeba czuć. Nasza szkoła jest szkołą dobrą, bezpieczną. Uczy nasze zdrowe dzieci tolerancji i szacunku przez kontakt z dziećmi niepełnosprawnymi. Tego nie nauczą się na zajęciach indywidualnych. W dużej szkole, szkole molochu stworzymy getto dla tych dzieci. W naturze każdego dziecka leży wyśmiać, wyszydzić. Im zaś więcej dzieci zdrowych tym bardziej dziecko chore narażone jest na pośmiewisko. U nas wszystkie dzieci, bo szkoła jest mała, razem jeżdżą na zieloną szkołę, to pomaga w integracji - tłumaczyli rodzice. Sukces tej szkoły jest sukcesem waszego miasta, powinniście być z tego dumni. Kiedyś wybrano tę szkołę do integracji dlatego właśnie, bo była, a to integracji sprzyja.
#nowastrona#
To błąd w Waszym myśleniu. Każda inna rydułtowska szkoła też integrację zorganizuje. To nie jest argument. Kiedy mnie przenosili z Suminy do Lysek jako dziecko też byłem przerażony, ale przystosowałem się. Nie ma złych środowisk - ripostował Alojzy Musioł, przewodniczący Komisji Oświaty. Z pojęciem szkoły molocha dyskutował też, na Komisji, skarbnik miasta. Twierdził, że trudno nazwać molochem jakąkolwiek szkołę w Rydułtowach. Takie szkoły są np. w Rudzie Śląskiej, tam nauczyciele się nawet między sobą nie znają - stwierdził.
CAŁOWANO WSZYSTKIE KLAMKI?
Rodzice zbulwersowani byli również pomysłem zagospodarowania budynku szkoły po jej likwidacji.
Nie ma żadnej alternatywy. Pomysł władz jest idiotyczny - mówili. Jak w takim 100-letnim budynku można wybudować mieszkania komunalne, socjalne co proponują władze. Czy ktoś zdaje sobie sprawę ile będą kosztować pozwolenia konserwatorskie, cała przebudowa? W końcu budynek będzie stał pusty z powybijanymi szybami. Na rynku mamy dwa takie stare budynki, które straszą. W Rzuchowie też zlikwidowano Dom Dziecka. Szumne były plany utworzenia tam centrów naukowych itp. Teraz budynek stoi z wybitymi szybami, rozkradziony, w fatalnym stanie. Kiedy mieszkały tam dzieci był w innym stanie - denerwowali się rodzice. Przecież ten budynek nie spełnia nowych warunków przeciwpożarowych, stropy tu są drewniane, nie stalowe. To ogromny koszt przebudowy. Skąd ekonomicznie biedne miasto weźmie na to pieniądze?
Rodzice podkreślali, że gdyby przy szkole była już zbudowana sala gimnastyczna, takiego szumu o likwidację by nie było.
Przeprowadzono tu na tym terenie odwierty i stwierdzono, że budynek szkoły się zapada, a kurzawka, która tu występuje zwiększyła znacznie koszt projektu budowy sali. To trudny teren do jej budowy - argumentował radny Lucjan Szwan.
Rada podjęła uchwałę o budowie sali, rolą radnych jest zadawać stosowne pytania przed jej podjęciem. Nam jest potrzebna sala na tzw. konstrukcjach stalowych, sala mała, co ważne, z przystosowaniem rehabilitacyjnym. Nie potrzebujemy sali stricte wyczynowej. To nie ma być kolos - odpowiadali rodzice. Przecież można pozyskać środki pomocowe do jej budowy, zwłaszcza, jeśli miałaby to być sala rehabilitacyjna. To byłaby wielka szansa dla tej szkoły i dla naszych dzieci. Niektórzy rodzice na rehabilitację jeżdżą z dziećmi aż do Warszawy. Czy ktoś z władz starał się o jakieś środki, mówiono nam, że całowano wszystkie klamki i nic nie załatwiono. Dlaczego w innych miastach i gminach potrafią? Na spotkaniu władz z nauczycielami i rodzicami padł też pomysł wybudowania za środki z budowy sali basenu. Jak nie mam na długopisy jako rodzic to nie będę sobie robił oczka wodnego w ogrodzie.
Kiedy zostałem radnym, spotkałem się w tym mieście z dziwnymi zachowaniami. Miasto odcina się od pewnych symboli, które go reprezentują. Przykład Kluki i Naprzodu, zlikwidowano kino, teraz szkołę. Zaczynamy robić tu pustynię - stwierdził radny Arkadiusz Skowron. Zaproponował pomysł utworzenia na bazie tej szkoły Centrum Wsparcia, Centrum Rehabilitacyjnego. Zaznaczam, że to pierwsza myśl - odparł.
I PO PTOKACH
Rodzicom bardzo się ten pomysł spodobał. Dyskutowano o pozyskaniu środków na taki cel. Kiedy za mojego urzędowania staraliśmy się o pozyskanie środków na budowę nowego targowiska miejskiego wraz z nami startowała Czerwionka. My dostaliśmy, oni nie. My napisaliśmy na Centrum Usługowo - Handlowe, oni na targowisko miejskie. Niekoniecznie ten cel musi się nazywać sala gimnastyczna - mówił Zbigniew Seemann.
#nowastrona#
Radna Barbara Wojciechowska stwierdziła, że można byłoby również utworzyć tu Zespół Szkolno - Przedszkolny ds. integracji. To byłaby szansa dla szkoły i przedszkoli, bo wizja likwidacji nieuchronnie, przy ciągle postępującym niżu demograficznym, dosięgnie wkrótce przedszkola.
Jeśli tu powstanie sala gimnastyczna to o jej zagospodarowanie nie ma co się martwić. Z Zespołu Szkół na ul. Obywatelskiej będą was się prosić o godziny, bo u nich warunki też nie są najlepsze - dodał Alojzy Musioł.
Ja obawiam się o inną rzecz. O nabór do szkoły w przyszłym roku szkolnym, przy szumie medialnym który na pewno powstanie - stwierdził Zbigniew Seemann.
To racja, wiele rodziców już pyta, czy jest sens posyłać dziecko do naszej szkoły, której za chwilę może nie być. Jeżeli sytuacja wokół szkoły będzie nieklarowna to nie będą tu dzieci zapisywać. Pójdą z nimi do innych miejscowości, a wraz z nimi pieniądze - odpowiadali rodzice.
To kolejna perfidia. O to właśnie chodzi. Przeczekać, wywołać dyskusję, co może spowodować brak naboru do szkoły i po ptokach. Problem rozwiązany, szkołę trzeba będzie zlik-widować - dodał radny Henryk Machnik.
Na ręce Mariana Maćkowskiego wpłynął do RM list Rady Rodziców o rozpatrzenie i urealnienie na najbliższej sesji 26 maja projektu budowy sali gimnastycznej. Rodzice proszą o rozpatrzenie projektu pod kątem dostosowania go do potrzeb szkoły liczącej 270 dzieci, na miarę możliwości finansowych miasta, zgodnie z podjętą uchwałą z sierpnia 2001 r.
Uchwała Rady Miasta o podjęciu działań w celu likwidacji SP 4 dyskutowana ma być zaś na przełomie III i IV kwartału tego roku.
Aleksandra Matuszczyk - Kotulska
Narzekasz, że władze lokalne w kolejnych kadencjach nie dotrzymują obietnic składanych w kampaniach wyborczych.Często w jakiejś części sam jesteś temu winny. Kartka wyborcza to dopiero początek. Nie wystarczy wybrać swoich przedstawicieli, trzeba ich rozliczać i kontrolować. Musisz uczestniczyć w sprawowaniu władzy. Często nie wiesz, jakie obowiązki wobec mieszkańców ma samorząd. Nie wykorzystujesz przysługujących ci praw. Dochodzenie tego, co ci się należy, nie jest pieniactwem! Nawet najlepsza władza powinna być „prześwietlana” przez wyborców, krytyka tylko wyjdzie jej na zdrowie. Przychodź regularnie na dyżury swojego radnego, wysłuchanie twoich postulatów i skarg, to jego obowiązek.
Ludzie byli bardzo wzruszeni, niektórym nawet łezka w oku się zakręciła - mówili nam wtedy. Zresztą dyrekcja i nauczyciele a także rodzice byli zachwyceni, bo oto po wielu latach próśb, błagań, starań jedna z najstarszych szkół w Rydułtowach doczekała się wreszcie uchwały, która dotyczyła budowy sali gimnastycznej przy tejże szkole. Nareszcie stwierdzili wszyscy związani ze szkołą.
My ciągle byliśmy na szarym końcu. Kiedy przy innej szkole budowano drugą salę nasze dzieci ćwiczyły w urągających warunkach i ciasnej, dusznej klasie lub na korytarzach. Jak w innych szkołach złodzieje zdążyli już ukraść komputery u nas oficjalnie i z pompą otwierano dopiero pierwszą pracownię komputerową - mówili na spotkaniu rozgoryczeni rodzice.
Z okręgu, gdzie mieści się szkoła, w którym wyborcami byli rodzice i dziadkowie dzieci do niej uczęszczających startował m.in. Marian Maćkowski (obecny przewodniczący RM) oraz Henryk Niesporek (obecny wiceburmistrz). Obaj zostali wybrani, obaj w swych programach mówili o budowie sali gimnastycznej przy SP nr 4. Ich wybór miał być gwarantem urzeczywistnienia podjętej rok wcześniej uchwały (również za tych samych władz).
Kiedy podjęto uchwałę nie posiadaliśmy się ze szczęścia. Cieszyliśmy się naiwnością naszych 7-letnich dzieci - mówili rodzice. Nie wiedzieliśmy, że bierzemy udział w grze wyborczej. Gdyby była możliwość to tak jak w sejmie głosowalibyśmy na nich na 4 ręce. Głosowali też na nich dziadkowie naszych uczniów, bo roztaczali przed nami świetlaną przyszłość.
Sali gimnastycznej ma jednak nie być. Nie tylko sali, władze przymierzają się do likwidacji szkoły. Wstępnie dyskutowano o tym na Komisji Oświaty Kultury, Sportu, Zdrowia i Spraw Społecznych. Przedstawiono na niej m.in. ocenę aktualnego stanu oświaty. Stan aktualny jest dobry, a nawet bardzo dobry - stwierdził Damian Moric, naczelnik Wydziału Oświaty. Przedstawił on wnioski dotyczące oświaty na podstawie przygotowanych tabel i wykresów. Obserwując zmiany demograficzne nietrudno zauważyć, że dość gwałtowny spadek liczby uczniów w szkołach podstawowych nie będzie skutkował proporcjonalnym zmniejszeniem w nich liczby oddziałów. Głównym powodem tej sytuacji jest istnienie szkół podstawowych o stosunkowo niewielkich obwodach (SP 2,3 i 4), na bazie których, z konieczności będą powstawać oddziały o niewielkiej liczbie uczniów. Ponieważ subwencja oświatowa jest wyliczana proporcjonalnie do liczby uczniów w gminie, należy w kolejnych latach spodziewać się systematycznego jej spadku. Spadek liczby oddziałów, przy nie zmniejszonej liczbie pomieszczeń szkolnych skutkować będzie powstawaniem pustostanów. Mało liczne oddziały stają się automatycznie oddziałami drogimi. Aby uniknąć współistnienia pustostanów w jednych szkołach oraz mało licznych oddziałów w innych należałoby zlikwidować jedną ze szkół, a jej obwód włączyć do obwodu innej szkoły (szkół). Brak sali gimnastycznej przy SP nr 4 wydaje się wskazywać na celowość likwidacji tej szkoły. Gdyby sytuacja spadku urodzeń utrzymała się w następujących latach, to należałoby pomyśleć, prócz likwidacji SP nr 4 poprzez zaniechanie naboru do klas pierwszych począwszy od września 2004, i pełnej likwidacji szkoły w sierpniu 2006 r., o przeniesieniu Publicznego Przedszkola nr 8 do obiektu SP nr 3. Malejąca liczba klas w SP nr 1 (pomimo likwidacji SP 4) skłania również do rozważenia możliwości przeniesienia PP nr 1 do pomieszczeń tej szkoły - argumentował Damian Moric. Liczby to nie wszystko dodatkowo likwidacji uległby etat dyrektora, jego zastępcy, bibliotekarza, pedagoga szkolnego, nauczyciela świetlicy, etatów pionu technicznego z ewentualnym wyłączeniem palaczy, bo obiekt nadal trzeba będzie ogrzewać. Oczywiście oszczędności byłyby także w mediach. Kwota oszczędności wyniosłaby ok. 550 tys. zł. Jeśli chodzi o nauczycieli większość nie straci pracy. Mam nadzieję, że stara kadra nauczycielska odejdzie na zasadach obowiązującej jeszcze starej Karty Nauczyciela. Mamy też w rydułtowskich szkołach parę godzin ponadwymiarowych.
Mniej liczne klasy to nie tragedia, to komfort. Kto pracował w szkole o tym wie - stwierdził Antoni Warło.
HALT NOM PIZŁO
Warto wiedzieć, że to nie będą oszczędności, które zostaną w budżecie, bo na dziś ich nie ma, my „gonimy” te pieniądze. Ta subwencja nawet na płace nie starczy. Na mniej liczne oddziały stać bogaczy - argumentował wiceburmistrz Henryk
Niesporek. Omówił także dwa spotkania, które odbyły się już w sprawie likwidacji SP 4. Jedno władz z nauczycielami, które jak stwierdził przebiegało w rzeczowej atmosferze, drugie z rodzicami.
Myśmy nie oczekiwali od nich braw. Spotkaliśmy się z zarzutem, że podajemy fałszywe cyfry, że upatrzyliśmy sobie owcę, którą chcemy zarżnąć. Argumenty rodziców to to, że szkoła jest mała i dlatego nadaje się do integracji, że dzieci mają blisko do szkoły. Po likwidacji miałyby o 600-800 m dalej. Niektóre z dzieci wtedy by szły ruchliwą ulicą Raciborską, ale staralibyśmy się o poprawienie na niej bezpieczeństwa. Kiedy otrzymaliśmy projekt sali i zobaczyliśmy jego koszty halt nom pizło. Wcześniej nikt takich warunków nie brał pod uwagę. Postawcie się w naszym położeniu, bo ktoś im to musi powiedzieć.
#nowastrona#
Na Komisji rozważano także koncepcje przeniesienia uczniów do różnych szkół, po ewentualnej likwidacji SP 4, podano też propozycje utworzenia w jej budynku mieszkań socjalnych, przeniesienia biblioteki lub ogniska plastycznego. Podawano też koszty przystosowania ewentualnie innych szkół do przyjęcia dzieci niepełnosprawnych.
Życie jest krótkie, nie straćmy przy tym wszystkim z oczu dzieci, one są najważniejsze - stwierdził na koniec Z. Seemann.
Górnolotne hasła - dodał ktoś z członków - a prawa ekonomii są jakie są.
Niestety warunki ekonomiczne jakie są każdy widzi, trudno z nimi dyskutować - dodał H. Niesporek. Polskie szkolnictwo borykać się będzie z coraz mniejszym napływem uczniów. Faktem jest także to, że w planach jest kolejny projekt restrukturyzacji górnictwa. Wiadomo zaś, że Rydułtowy kopalnią stoją. Za kilka lat może być niewesoło. Może być tragicznie. Prawie 2000 mężczyzn, żywicieli rodzin z Rydułtów, zatrudnionych jest na tej kopalni. Scenariusz po likwidacji kopalni jest łatwy do wyobrażenia.
Warunki ekonomiczne nie zmieniły się jednak diametralnie od kilku lat. Od 1988 r. mamy do czynienia w Rydułtowach z pogłębiającym się niżem demograficznym, co napisano we wnioskach, dotyczących oświaty. Rodzi się więc pytanie, dlaczego nie uwzględniono takich danych przy podejmowaniu uchwały w 2001 r. i przy podejmowaniu wyborczych obietnic w 2002 r., w których budowa sali gimnastycznej przy SP nr 4 była jednym z koronnych argumentów dla niektórych kandydatów.
Niż demograficzny był już wtedy, kiedy podejmowano uchwałę o jej budowie - zauważyła Rita Pielczyk. Ale tak to już jest, że niepopularne decyzja podejmowane są nazajutrz po wyborach.
TO TRZEBA CZUĆ
Dla dyrekcji i rodziców projekt likwidacji szkoły to był szok. Zaprosili na spotkanie tym razem radnych. Ci sami, którzy obiecywali jej rozkwit teraz chcą ją nam zamknąć - mówią rodzice.
Przygotowany projekt budowy sali opiewa na kolosalną sumę 5 mln. zł. Jak tłumaczą władze, to nie tylko projekt sali bez niezbędnej przebudowy szkoły.
Projekt opiewa na bardzo wysoką sumę. To wskazuje dobitnie, że zrobiono to z premedytacją. Celowo zawyżony kosztorys projektu miał posłużyć jako argument do zamknięcia naszej szkoły - denerwowała się Rita Pielczyk. Projekt drogi, a czemu nie miał takiego projektu zrobić projektant. To oczywiste jeśli urząd zapłaci i nie stawia wymagań to zawsze zrobi najdroższy - stwierdził obecny na zebraniu Henryk Hajduk.
Projektu nie skonsultowano z dyrekcją szkoły i rodzicami.
Czujemy się ohydnie wykorzystani w grze wyborczej naszego miasta, staliśmy się narzędziem w rękach niektórych kandydatów - powiedziała na spotkaniu rodziców z radnymi Rita Pielczyk. Panie Maćkowski co pan wtedy czuł jak wręczał mi pan uchwałę o budowie sali?
Realizowałem wytyczne Rady Miasta. Nie znałem zamiarów likwidacji szkoły, niestety realia finansowe się zmieniły - tłumaczył M. Maćkowski.
Odpowiedź wywołała śmiech wśród rodziców.
Przewodniczący nie może być chorągiewką, która tak powiewa jak wieje wiatr - ripostowali rodzice. Oczekujemy od radnego wypełnienia zobowiązań przedwyborczych. Pytali też o spotkanie Komisji, na którym Marian Maćkowski nie odezwał się słowem, nie przedstawił żadnych argumentów ze strony rodziców, w ogóle nie zabrał głosu w tej sprawie. Stwierdził jedynie: Proszę zobaczyć jak ładnie te kartki ułożył sobie pan Damian. Co jak widać, niewiele miało związku ze sprawą.
Wiele czasu poświęcono wytłumaczeniu istoty integracji. Rodzice twierdzili, co trudno jednak zmierzyć, że integracja nie powiedzie się w innej szkole w Rydułtowach.
Integracji nie można robić na siłę, bo władza każe i szkoła będzie to musiała realizować. To trzeba czuć. Nasza szkoła jest szkołą dobrą, bezpieczną. Uczy nasze zdrowe dzieci tolerancji i szacunku przez kontakt z dziećmi niepełnosprawnymi. Tego nie nauczą się na zajęciach indywidualnych. W dużej szkole, szkole molochu stworzymy getto dla tych dzieci. W naturze każdego dziecka leży wyśmiać, wyszydzić. Im zaś więcej dzieci zdrowych tym bardziej dziecko chore narażone jest na pośmiewisko. U nas wszystkie dzieci, bo szkoła jest mała, razem jeżdżą na zieloną szkołę, to pomaga w integracji - tłumaczyli rodzice. Sukces tej szkoły jest sukcesem waszego miasta, powinniście być z tego dumni. Kiedyś wybrano tę szkołę do integracji dlatego właśnie, bo była, a to integracji sprzyja.
#nowastrona#
To błąd w Waszym myśleniu. Każda inna rydułtowska szkoła też integrację zorganizuje. To nie jest argument. Kiedy mnie przenosili z Suminy do Lysek jako dziecko też byłem przerażony, ale przystosowałem się. Nie ma złych środowisk - ripostował Alojzy Musioł, przewodniczący Komisji Oświaty. Z pojęciem szkoły molocha dyskutował też, na Komisji, skarbnik miasta. Twierdził, że trudno nazwać molochem jakąkolwiek szkołę w Rydułtowach. Takie szkoły są np. w Rudzie Śląskiej, tam nauczyciele się nawet między sobą nie znają - stwierdził.
CAŁOWANO WSZYSTKIE KLAMKI?
Rodzice zbulwersowani byli również pomysłem zagospodarowania budynku szkoły po jej likwidacji.
Nie ma żadnej alternatywy. Pomysł władz jest idiotyczny - mówili. Jak w takim 100-letnim budynku można wybudować mieszkania komunalne, socjalne co proponują władze. Czy ktoś zdaje sobie sprawę ile będą kosztować pozwolenia konserwatorskie, cała przebudowa? W końcu budynek będzie stał pusty z powybijanymi szybami. Na rynku mamy dwa takie stare budynki, które straszą. W Rzuchowie też zlikwidowano Dom Dziecka. Szumne były plany utworzenia tam centrów naukowych itp. Teraz budynek stoi z wybitymi szybami, rozkradziony, w fatalnym stanie. Kiedy mieszkały tam dzieci był w innym stanie - denerwowali się rodzice. Przecież ten budynek nie spełnia nowych warunków przeciwpożarowych, stropy tu są drewniane, nie stalowe. To ogromny koszt przebudowy. Skąd ekonomicznie biedne miasto weźmie na to pieniądze?
Rodzice podkreślali, że gdyby przy szkole była już zbudowana sala gimnastyczna, takiego szumu o likwidację by nie było.
Przeprowadzono tu na tym terenie odwierty i stwierdzono, że budynek szkoły się zapada, a kurzawka, która tu występuje zwiększyła znacznie koszt projektu budowy sali. To trudny teren do jej budowy - argumentował radny Lucjan Szwan.
Rada podjęła uchwałę o budowie sali, rolą radnych jest zadawać stosowne pytania przed jej podjęciem. Nam jest potrzebna sala na tzw. konstrukcjach stalowych, sala mała, co ważne, z przystosowaniem rehabilitacyjnym. Nie potrzebujemy sali stricte wyczynowej. To nie ma być kolos - odpowiadali rodzice. Przecież można pozyskać środki pomocowe do jej budowy, zwłaszcza, jeśli miałaby to być sala rehabilitacyjna. To byłaby wielka szansa dla tej szkoły i dla naszych dzieci. Niektórzy rodzice na rehabilitację jeżdżą z dziećmi aż do Warszawy. Czy ktoś z władz starał się o jakieś środki, mówiono nam, że całowano wszystkie klamki i nic nie załatwiono. Dlaczego w innych miastach i gminach potrafią? Na spotkaniu władz z nauczycielami i rodzicami padł też pomysł wybudowania za środki z budowy sali basenu. Jak nie mam na długopisy jako rodzic to nie będę sobie robił oczka wodnego w ogrodzie.
Kiedy zostałem radnym, spotkałem się w tym mieście z dziwnymi zachowaniami. Miasto odcina się od pewnych symboli, które go reprezentują. Przykład Kluki i Naprzodu, zlikwidowano kino, teraz szkołę. Zaczynamy robić tu pustynię - stwierdził radny Arkadiusz Skowron. Zaproponował pomysł utworzenia na bazie tej szkoły Centrum Wsparcia, Centrum Rehabilitacyjnego. Zaznaczam, że to pierwsza myśl - odparł.
I PO PTOKACH
Rodzicom bardzo się ten pomysł spodobał. Dyskutowano o pozyskaniu środków na taki cel. Kiedy za mojego urzędowania staraliśmy się o pozyskanie środków na budowę nowego targowiska miejskiego wraz z nami startowała Czerwionka. My dostaliśmy, oni nie. My napisaliśmy na Centrum Usługowo - Handlowe, oni na targowisko miejskie. Niekoniecznie ten cel musi się nazywać sala gimnastyczna - mówił Zbigniew Seemann.
#nowastrona#
Radna Barbara Wojciechowska stwierdziła, że można byłoby również utworzyć tu Zespół Szkolno - Przedszkolny ds. integracji. To byłaby szansa dla szkoły i przedszkoli, bo wizja likwidacji nieuchronnie, przy ciągle postępującym niżu demograficznym, dosięgnie wkrótce przedszkola.
Jeśli tu powstanie sala gimnastyczna to o jej zagospodarowanie nie ma co się martwić. Z Zespołu Szkół na ul. Obywatelskiej będą was się prosić o godziny, bo u nich warunki też nie są najlepsze - dodał Alojzy Musioł.
Ja obawiam się o inną rzecz. O nabór do szkoły w przyszłym roku szkolnym, przy szumie medialnym który na pewno powstanie - stwierdził Zbigniew Seemann.
To racja, wiele rodziców już pyta, czy jest sens posyłać dziecko do naszej szkoły, której za chwilę może nie być. Jeżeli sytuacja wokół szkoły będzie nieklarowna to nie będą tu dzieci zapisywać. Pójdą z nimi do innych miejscowości, a wraz z nimi pieniądze - odpowiadali rodzice.
To kolejna perfidia. O to właśnie chodzi. Przeczekać, wywołać dyskusję, co może spowodować brak naboru do szkoły i po ptokach. Problem rozwiązany, szkołę trzeba będzie zlik-widować - dodał radny Henryk Machnik.
Na ręce Mariana Maćkowskiego wpłynął do RM list Rady Rodziców o rozpatrzenie i urealnienie na najbliższej sesji 26 maja projektu budowy sali gimnastycznej. Rodzice proszą o rozpatrzenie projektu pod kątem dostosowania go do potrzeb szkoły liczącej 270 dzieci, na miarę możliwości finansowych miasta, zgodnie z podjętą uchwałą z sierpnia 2001 r.
Uchwała Rady Miasta o podjęciu działań w celu likwidacji SP 4 dyskutowana ma być zaś na przełomie III i IV kwartału tego roku.
Aleksandra Matuszczyk - Kotulska
Narzekasz, że władze lokalne w kolejnych kadencjach nie dotrzymują obietnic składanych w kampaniach wyborczych.Często w jakiejś części sam jesteś temu winny. Kartka wyborcza to dopiero początek. Nie wystarczy wybrać swoich przedstawicieli, trzeba ich rozliczać i kontrolować. Musisz uczestniczyć w sprawowaniu władzy. Często nie wiesz, jakie obowiązki wobec mieszkańców ma samorząd. Nie wykorzystujesz przysługujących ci praw. Dochodzenie tego, co ci się należy, nie jest pieniactwem! Nawet najlepsza władza powinna być „prześwietlana” przez wyborców, krytyka tylko wyjdzie jej na zdrowie. Przychodź regularnie na dyżury swojego radnego, wysłuchanie twoich postulatów i skarg, to jego obowiązek.
Najnowsze komentarze