środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Odszedł na wieczną wartę

08.01.2003 00:00
Zmarł radlinianin ks. Franciszek Herman - Jastrzębski. Duszpasterz, miłośnik taternictwa, oddany harcerz.
Ks. dr Franciszek Herman - Jastrzębski urodził się 10 listopada 1916 r. w Radlinie. W rybnickim gimnazjum, gdzie zdał maturę w 1935 r., należał do drużyny harcerskiej im. Tadeusza Kościuszki na Obszarach. Harcerzem pozostał nawet w Śląskim Seminarium Duchownym w Krakowie, gdzie był członkiem harcerskiej drużyny kleryków. Niestety jego studia nie trwały tam długo. Przerwał je po wybuchu II wojny światowej. Znalazł się następnie w filii Seminarium Duchownego we Wrocławiu ale i tu nie zagrzał miejsca. Został dyscyplinarnie zwolniony, gdyż nielegalnie w 1940 r. zorganizował akademię 3-majową. Przez protekcję katowickiego biskupa Stanisława Adamskiego, wraz z innymi siedmioma klerykami, skierowany został do Seminarium Duchownego w Salzburgu w Austrii, gdzie w marcu 1941 r. otrzymał święcenia kapłańskie. W tym samym roku przeniesiono go na Śląsk, gdzie jako wikariusz pracował w Łagiewnikach i Czechowicach - Dziedzicach. Już w 1943 r. należał do władz tajnej Śląskiej Komendy ZHP. Po zakończeniu wojny mianowany został kapelanem Śląsko - Dąbrowskiej Chorągwi ZHP. W celu uniknięcia represji za przynależność do AK przyjął wojenny pseudonim „Jastrzębski” jako nazwisko i tak już później pozostało. Kontynuował również studia teologiczne na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie uzyskał tytuł doktora. W 1948 r. zos-tał rektorem w Seminarium Duchownym w Tarnowskich Górach, a nas-tępnie prorektorem w Śląskim Seminarium Duchownym w Katowicach. W 1962 r. w Tarnowskich Górach zorganizował nową parafię pod wezwaniem Matki Boskiej Królowej Pokoju.

WAŻNE KORZENIE

Mimo oddalenia wciąż podkreślał swoje radlińskie korzenie. W wydrukowanym o nim w ubiegłym roku przez „NW” artykule przywołał naz-wiska wielu „radlińskich kumpli”: Pawła Ottawy, Swaczyny, Konrada Adamczyka, Józefa Ziętka, Ryszarda i Wilhelma Sobików oraz Franciszka Wawrzyniaka, Stanisława Smołki i jego brata Zygmunta.

Kochał sport. Niegdyś uprawiał siatkówkę, a zespół, w którym grał zdobył tytuł wicemistrza Śląska. Uwielbiał jazdę na nartach, pływał też na kajakach. Jednak jego największą sportową miłością było taternictwo i alpinistyka. Przez dwadzieścia lat należał do Klubu Wysokogórskiego w Katowicach. Zdobył wiele szczytów w Alpach szwajcarskich. Na pogrzebie bp Stefan Cichy wspomniał o wydarzeniu, które było koronnym argumentem ks. Franciszka za wspinaniem się kapłanów po górach. Znalazł się bowiem w swej górskiej wędrówce przy umierającym, w wyniku wypadku, turyście. Nie odszedł z tego świata bez pojednania z Bogiem - wspominał ksiądz.

HUMOR DO KOŃCA

Od 1987 r. ks. Franciszek był na emeryturze. Pełnił funkcję Kapelana Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej pięciu diecezji. Był kombatantem i weteranem Walk o Niepodległość w Stowarzyszeniu Szarych Szeregów. Odznaczony m.in.. „Srebrnym Harcerskim Krzyżem Zasługi”, „Medalem za Wolność”, Krzyżem Armii Krajowej, Orderem Odrodzenia Polski - Krzyżem Kawalerskim.  Zmarł 9 grudnia 2002 r. Odszedł w 86 roku życia i 61 roku kapłaństwa. 12 grudnia pochowany został na cmentarzu w Tarnowskich Górach. Harcerze ze sztandarami trzymali wartę przy trumnie, przybyli też żołnierze Armii Krajowej. Liturgii przewodniczył bp Stefan Cichy. Humor nie opuszczał ks. Franciszka nawet przed śmiercią w szpitalu. Kiedy ktoś pytał go o zdrowie odpowiadał: „Niestety mam dobre”. Chciał już znaleźć się przy boku Mistrza.

Aleksandra Matuszczyk - Kotulska
  • Numer: 2 (154)
  • Data wydania: 08.01.03