środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Skandynawski rowerowy raj

07.08.2002 00:00
Wodzisławskie Towarzystwo Cyklistów planuje wyprawę rowerową na Bornholm, która ma się odbyć jesienią. Nasi kolarze są pod wrażeniem, w jaki sposób traktuje się rowerzystów w Skandynawii. Przykłada się tam dużą wagę do rozwoju turystyki kolarskiej. W krajach skandynawskich rowerzyści są traktowani z szacunkiem i stwarza się im dużo ułatwień. Za przewóz roweru autobusem czy pociągiem nie trzeba płacić dodatkowo. Po moście między Danią a Szwecją jeździ specjalny piętrowy autobus - na niższym poziomie amatorzy turystyki kolarskiej przewożą w nim rowery. A jeśli natkają odcinki dróg, po których rowerzyści nie mogą się poruszać - jak np. tunele i mosty, to autobusami przewożeni są za darmo wraz ze swoimi rowerami.

Jest tam ogromna ilość szlaków rowerowych przy których znajdują się chatki w których można zanocować bezpłatnie - opowiada swoje wrażenia z pobytu w Norwegii Jan Serwotka, prezes WTC. Mapy szlaków rowerowych są dostępne bezpłatnie na stacjach benzynowych. Tereny są pofałdowane i trudne do pokonania, ale bardzo piękne. Rowerem można dojechać praktycznie wszędzie - tam gdzie samochód nie dojedzie a piechotą jest za daleko. Jest wiele wypożyczalni gdzie można wypożyczyć rower - nawet bezpłatnie. Turysta może tam rozbić namiot wszędzie, powinien tylko po sobie pozostawić porządek. Lasy są tam bardzo czyste, nie ma w nich śmieci. Norwegowie bardzo dbają o przyrodę. Równie czysto, w przeciwieństwie do innych części Europy, jest na parkingach. Nikt tam nie śmieci. Papierków nie wyrzuca się w lesie czy przy drodze. Podczas swojego pobytu w Norwegii Jan Serwotka zwiedzał m.in. tzw. drabinę Trolli - najbardziej karkołomną drogę Europy, która ma 11 serpentyn. Na samej górze znajduje się wypożyczalnia rowerów. Trzeba zjechać na dół, a potem wjechać na górę, aby uzyskać specjalny certyfikat.

Spotkaliśmy tam Niemców i Włochów, którzy opowiadali, że byli już wcześniej na „drodze Trolli”, ale jej nie pokonali. Nie dawało im to spokoju, więc wrócili z żonami, żeby zdobyć ten certyfikat - opowiada Jan Serwotka. Podziwialiśmy też fiord Geirander uważany za najpiękniejszy na świecie. Na jego zboczach nikt już nie mieszka, grunty i chaty zostały wykupione przez Towarzystwo Przyjaciół Fiordu Geirander. Przygotowano tam ścieżki, dla turystów. Chaty stoją otwarte a w łóżkach jest nawet czysta pościel.

(jak)

  • Numer: 32 (152)
  • Data wydania: 07.08.02