środa, 13 listopada 2024

imieniny: Stanisława, Mikołaja, Krystyna

RSS

O zającu ani słowa

23.01.2002 00:00
Prawie trzysta stron liczy Kronika autorstwa Franza Henkego, która ukazała się niedawno staraniem Towarzystwa Miłośników Ziemi Wodzisławskiej.  Miłośnicy Wodzisławia i okolic mają duży powód do radości.

Autor dziewiętnastowiecznej Kroniki, który już za życia był w mieście znaną postacią, dożył sędziwego wieku, bo 94 lat. Oryginalny tekst jego „Kroniki czyli Opisu topograficzno - historyczno - statystycznego miasta i wolnego mniejszego państwa stanowego Wodzisław na Górnym Śląsku" znajduje się w Bibliotece Uniwersyteckiej we Wrocławiu. Napisał ją oczywiście w języku niemieckim. Przetłumaczenie tego trudnego tekstu to natomiast zasługa nieżyjącego już  aptekarza Rudolfa Mił-ka, który 17 lat temu podjął się tego zadania. 

„Kronikę otrzymałem do wglądu od mojego sąsiada pana Józefa Czecha, który posiada ją w odpisie maszynowym. Zapragnąłem mieć jej odpis, ale nie mogłem znaleźć maszynistki piszącej po niemiecku, dlatego postanowiłem przetłumaczyć ją na język polski. Zamiar ten okazał się znacznie trudniejszy do wykonania, niż początkowo przypuszczałem." - pisze w tłumaczeniu autor. Rudolf Miłek był członkiem TMZW i wielkim miłośnikiem historii tego miasta.

Rektor Franz Ignatz Henke ukończył swą Kronikę w 1864 r. Napisał ją na zlecenie ówczesnych władz pruskich.

Niniejszy opis miasta Wodzisławia powstał na skutek rozporządzenia rządu królewskiego w Opolu, nakazującego napisanie kronik we wszystkich miastach jego departamentu i podającego również plan, według którego można by je najodpowiedniej opracować - tłumaczył Henke we wstępie do Kroniki. Trzymając się wytyczonego wcześniej planu, pisał więc m.in. o dziejach miasta, statystyce, sprawach komunalnych, kościelnych, szkolnictwie, policji, sądownictwie a nawet sprawach ubogich.

Bardzo ciekawy jest opis statystyczno - historyczny wszystkich wsi i kolonii położonych na opisywanym obszarze, podlegających dawniejszemu rządowi państwa stanowego. O Godowie dowiadujemy się np. że pożar, który powstał 2 kwietnia 1741 roku w Niedzielę Wielkanocną podczas nabożeństwa na podwórzu dominium, zamienił w popiół nie tylko pańskie zabudowania, ale także stojący w podwórzu stary drewniany kościół, probostwo i zabudowania gospodarcze. Dzięki staraniom proboszcza Morkisa udało się już w roku 1743 odbudować do dziś stojący drewniany kościół.

Autor opisuje w skrócie m.in. historię Czyżowic, Maruszy, Podbucza, Godowa, Gogołowy, Gołkowic, Gorzyczek, Jedłownika, Kokoszyc, Krostoszowic, Karkoszki, Łazisk, Marklowic, Mszany, Połomi, Radlina, Skrbeńska, Skrzyszowa, Turzy, Turzyczki, Uchylska, Wilchw, Zamysłowa.

Na koniec autor spisał też zwyczaje ludowe i zabobony okolicy wodzisławskiej. Dowiadujemy się np.: „Panuje tu zwyczaj, że gospodarz albo gospodyni podaje gościowi u progu chleb i nóż i mówi: ukrej dookoła, aby była pełna stodoła. Kiedy gość albo przychodzący nie siada, zabiera ser domownikowi, wodę, którą myto nieboszczyka, stawia się razem z miednicą na strychu, żeby odstraszyć złodziei. Żeby zając nie ogryzł kapusty na polu, należy wystrzegać się mówienia o zającu podczas sadzenia."

Towarzystwo Miłośników Ziemi Wodzisławskiej już od wielu lat publikuje wydawnictwa dotyczące powiatu wodzisławskiego i okolic.

Wydawnictwa te, jak również opisywaną Kronikę, zakupić można w galerii „Art. Wladislavia" mieszczącej się na Rynku.

Będzie to zapewne kolejna pozycja do wykorzystania w szkołach, w coraz popularniejszej wiedzy o małej ojczyźnie.

(amk)

  • Numer: 4 (124)
  • Data wydania: 23.01.02