Bandycki koktajl
Spalony lokal, meble, zamrażarka, instalacja elektryczna, telewizor, napoje, papierosy, słodycze - to efekt pożaru, który nad ranem, 26 stycznia strawił bar przy ul. Moniuszki w Kuźni Raciborskiej. Było to podpalenie tzw. „koktajlem Mołotowa”.
Spalony lokal, meble, zamrażarka, instalacja elektryczna, telewizor, napoje, papierosy, słodycze - to efekt pożaru, który nad ranem, 26 stycznia strawił bar przy ul. Moniuszki w Kuźni Raciborskiej.
Przybyła na miejsce straż pożarna od razu ustaliła jego przyczynę. Było nią podpalenie. Z relacji pracowników baru wynika, że sprawca najpierw próbował podłożyć ogień z zewnątrz. Gdy to się nie udało, wybił szybę i do środka lokalu wrzucił zapalone butelki z benzyną, tzw. „koktajle Mołotowa”. Ogień rozprzestrzenił się bardzo szybko.
Około godz. 5.00 nad ranem pożar zauważył pilnujący baru stróż. Najprawdopodobniej był przez podpalacza obserwowany. Ogień podłożony został w czasie, kiedy stróż udał się do oddalonej o kilkadziesiąt metrów miejskiej toalety. Gdy tylko dostrzegł płomienie, natychmiast zawiadomił straż pożarną. Gaszenie ognia trwało ponad godzinę. W akcji wzięły udział cztery zastępy strażackie, dwie z Raciborza oraz Kuźni Raciborskiej i Budzisk. Na szczęście ogień nie zdołał dosięgnąć znajdujących się w barze butli gazowych. Wtedy zniszczenia byłyby jeszcze większe, zapewne także dla mieszkańców pobliskich bloków. Tylko dzięki szybkiej interwencji straży pożarnej udało się coś jeszcze z baru uratować - twierdzi Roman Makulik, właściciel baru.
Lokal nie był ubezpieczony. Jego właściciel straty oszacował na ok. 20 tys. zł. Nie potrafi powiedzieć, dlaczego ktoś podłożył ogień. Nie spotkał się wcześniej z pogróżkami, sugerującymi, że coś takiego może się zdarzyć. Również pracownice baru nie skarżyły się do tej pory na żadnego z klientów.
R. Makulik zamierza jak najszybciej odbudować bar. Chce uruchomić go jeszcze w tym tygodniu. Jak zapewnia, tym razem na pewno lokal ubezpieczy.
Policja prowadzi w tej sprawie dochodzenie. Jednocześnie R. Makulik wyznaczył 1 tys. zł nagrody dla osoby, która wskaże podpalacza.
(Adk)
Przybyła na miejsce straż pożarna od razu ustaliła jego przyczynę. Było nią podpalenie. Z relacji pracowników baru wynika, że sprawca najpierw próbował podłożyć ogień z zewnątrz. Gdy to się nie udało, wybił szybę i do środka lokalu wrzucił zapalone butelki z benzyną, tzw. „koktajle Mołotowa”. Ogień rozprzestrzenił się bardzo szybko.
Około godz. 5.00 nad ranem pożar zauważył pilnujący baru stróż. Najprawdopodobniej był przez podpalacza obserwowany. Ogień podłożony został w czasie, kiedy stróż udał się do oddalonej o kilkadziesiąt metrów miejskiej toalety. Gdy tylko dostrzegł płomienie, natychmiast zawiadomił straż pożarną. Gaszenie ognia trwało ponad godzinę. W akcji wzięły udział cztery zastępy strażackie, dwie z Raciborza oraz Kuźni Raciborskiej i Budzisk. Na szczęście ogień nie zdołał dosięgnąć znajdujących się w barze butli gazowych. Wtedy zniszczenia byłyby jeszcze większe, zapewne także dla mieszkańców pobliskich bloków. Tylko dzięki szybkiej interwencji straży pożarnej udało się coś jeszcze z baru uratować - twierdzi Roman Makulik, właściciel baru.
Lokal nie był ubezpieczony. Jego właściciel straty oszacował na ok. 20 tys. zł. Nie potrafi powiedzieć, dlaczego ktoś podłożył ogień. Nie spotkał się wcześniej z pogróżkami, sugerującymi, że coś takiego może się zdarzyć. Również pracownice baru nie skarżyły się do tej pory na żadnego z klientów.
R. Makulik zamierza jak najszybciej odbudować bar. Chce uruchomić go jeszcze w tym tygodniu. Jak zapewnia, tym razem na pewno lokal ubezpieczy.
Policja prowadzi w tej sprawie dochodzenie. Jednocześnie R. Makulik wyznaczył 1 tys. zł nagrody dla osoby, która wskaże podpalacza.
(Adk)
Najnowsze komentarze