Sobota, 18 maja 2024

imieniny: Eryka, Aleksandry, Feliksa

RSS

05.10.2011 21:48 | 6 komentarzy | art

Przedstawiciele inżyniera kontraktu, sprawującego nadzór nad budową autostrady A1 spotkali się z mieszkańcami Skrzyszowa. 

Pozostanie im sąd?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Spotkanie odbyło się we wtorek 27 września w siedzibie Urzędu Gminy w Godowie. Oprócz kilkunastu mieszkańców ulicy 1 Maja w Skrzyszowie, oraz przedstawicieli Urzędu Gminy obecni byli przedstawiciele firmy Lafrentz, sprawującej nadzór inwestorski nad budową A1. Konkretów na spotkaniu zapadło niewiele. Inżynier kontraktu przypomniał, że chociaż inwestorem jest GDDKiA, zaś wykonawcą Alpine Bau Gmbh to w sprawach takich jak uszkodzenia najlepiej kontaktować się właśnie z Biurem Nadzoru Budowy.

 

Gmina i powiat mają przypilnować by szkody zostały usunięte

W czasie dyskusji z mieszkańcami najwięcej emocji dostarczała sprawa uszkodzeń budynków mieszkalnych na ulicy 1 Maja w Skrzyszowie. Ich właściciele uważają, że budynki niszczeją w skutek ciężkiego transportu, który zamiast korzystać z drogi technologicznej masowo zajeżdża drogi lokalne, głównie powiatowe. – Wykonawca posiada zgody od włodarzy gmin i powiatu na użytkowanie dróg. Powstałe w związku z ich użytkowaniem szkody zobowiązany jest naprawić wykonawca autostrady, ale na straży wyegzekwowania tego obowiązku stoi administrator drogi – podkreśla Piotr Kuciak, inżynier kontraktu. – No tak, ale przed rozpoczęciem inwestycji było mówione, że te drogi będą używane rzadko, a nie w ilości kilkuset ciężarówek dziennie – zaoponował Tomasz Kasperuk, zastępca wójta Godowa.

 

Część spraw skończy się w sądzie?

Zdaniem przedstawicieli inżyniera kontraktu możliwości uzyskania odszkodowania na pewno będą mieć te osoby, których domy zostały zinwentaryzowane. Inwentaryzacja objęła jednak tylko budynki położone najbliżej autostrady. – Inni mogli sami wystąpić o inwentaryzację – mówi Jerzy Ujma, z firmy Lafrentz. – Ale skąd ludzie mieli wiedzieć o tym, że będzie taki ruch ciężarówek, skoro przed rozpoczęciem budowy, przedstawiciel wykonawcy na zebraniach wiejskich zapewniał, że drogi publiczne będą wykorzystywane do transportu sporadycznie – pyta radny Stanisław Tatarczyk. – Jeśli odczuwaliście utrudnienia to trzeba było interweniować już na początku – odpowiada Ujma. – Ja interweniowałam u wykonawcy od 2008 roku. Bez efektu – wtrąciła Urszula Jordan.

Przedstawiciele firmy Lafrentz zapewnili, że będą interweniowali u wykonawcy w przypadkach, kiedy ten unika kontaktu z mieszkańcami, bądź też kiedy zajmuje się ich sprawami nierzetelnie. Mieszkańców interesowała jednak głównie możliwość uzyskania odszkodowań za poniesione szkody.

– W domu wszystko miałem pokryte panelami i tapetami. Pęknięć nie było więc widać. Dopiero jak z komina zaczęło się dymić i omal się nie potruliśmy to zorientowałem się, że coś jest nie tak – podkreśla pan Henryk Herman. Przedstawiciele nadzoru budowy przyznają, że tego typu sprawy będzie trudno zakończyć zgodnie z oczekiwaniami mieszkańców. - Brak inwentaryzacji powoduje, że stanu obecnego budynku nie ma z czym porównać – wyjaśnia Jerzy Ujma. – A my jesteśmy strażnikami pieniędzy budżetowych – dodaje Kuciak. – Trzeba sprawę postawić jasno i uczciwie. Podnoszone sytuacje nie są proste do rozwiązania i pewnie część z nich trafi do sądu – zauważył obecny na spotkaniu poseł Krzysztof Gadowski.

-  Przez wiele lat wszystko było w porządku, ruszyła budowa i nagle okazuje się, że budynek się sypie. Zapraszam do siebie na kawę, zobaczyć co się dzieje jak przejeżdżają te ciężarówki. Wszystko się trzęsie – odpowiedział Henryk Herman.

 

Boją się, że ich domy spłyną

Ogromne ciężarówki, pędzące po drogach lokalnych to zdaniem mieszkańców nie jedyne źródło szkód na domach i budynkach. – Jestem ciekaw czy zbadano w jaki sposób będą oddziaływać na otoczenie masy ziemi usunięte z placu budowy – pyta Krzysztof Witek. Jego dom znajduje się kilkadziesiąt metrów od potężnego urwiska, które powstało w wyniku budowy autostrady. – Teren, na którym mam dom stał się przez to niestabilny, grunt zaczął się osuwać, a na budynku pojawiły się pierwsze szczeliny – opowiada pan Krzysztof. Sprawą inżynierowie obiecali się zająć.

 

Artur Marcisz

 

Ludzie:

Krzysztof  Gadowski

Krzysztof Gadowski

Poseł na Sejm RP