Niedziela, 19 maja 2024

imieniny: Iwa, Piotra, Celestyna

RSS

Dyrektor szpitala psychiatrycznego w Rybniku zdradza receptę na sukces w zarządzaniu. Jest banalnie prosta, ale jej zastosowanie to ciężka praca

15.11.2022 07:00 | 0 komentarzy | żet

Jeszcze kilka lat temu Państwowy Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku cieszył się złą sławą. Najpierw wyszły na jaw przypadki przetrzymywania pacjentów, później pojawił się problemy w relacjach kierownictwa z personelem, które z czasem zaczęły się nawarstwiać. Wszystko zmieniło się na lepsze po tym, gdy dyrektorem został prof. Joachim Foltys. Dziś szpital nie ma problemów z pozyskaniem personelu - liczba lekarzy rezydentów jest rekordowa, w grupie psychologów i psychoterapeutów odnotowano kilkakrotny wzrost zatrudnienia. Wdrażane są innowacyjne metody leczenia. Pytamy profesora Foltysa, jak udało mu się tego dokonać. W odpowiedzi przedstawia zaskakująco prostą receptę na sukces.

Dyrektor szpitala psychiatrycznego w Rybniku zdradza receptę na sukces w zarządzaniu. Jest banalnie prosta, ale jej zastosowanie to ciężka praca
Prof. dr hab. inż. Joachim Foltys jest specjalistą od zarządzania. W przeszłości związany był m.in. z Uniwersytetem Śląskim w Katowicach, Uniwersytetem Pedagogicznych w Katowicach ii Politechniką Opolską. Był również dyrektorem Huty Batory.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

- Zanim został pan szpitala psychiatrycznego w Rybniku, to miejsce cieszyło się nienajlepszą opinią. Swego czasu cała Polska mówiła o przetrzymaniach trzech pacjentów. Zmiana na stanowisku dyrektora przyniosła problemy z załogą. Personel skarżył się na warunki pracy. Atmosfera była coraz gorsza. Nie chcę, żeby pan oceniał poprzedników, ale ciekawi mnie, co pan jako dyrektor zrobił, że sprawy w szpitalu weszły na właściwe tory?

- Mała różnica między tym co się mówi, a co się robi. Najpierw trzeba przemyśleć co się mówi i potem to zrobić, a nie tylko mówić. Poza tym, żeby przekonać wszystkie grupy zawodowe - lekarzy, pielęgniarki, psychologów, terapeutów - trzeba było pokazać im perspektywę.

- Jaka to perspektywa?

- Rozwoju szpitala.

- To wystarczyło?

- To była ciężka praca. Trzeba było przekonać ludzi do niektórych rzeczy, bo przez wiele lat nic nie można było zrobić. Trzeba było pokazać, że czasem drobnymi krokami, czasem małymi, a czasem większymi można coś zrobić. Chodziło również o przełamywanie stereotypów. Nikt nie przypuszczał, że w szpitalu psychiatrycznym będzie klinika. No a teraz jest, pierwsza klinika zrobiona we współpracy z Akademią Wychowania Fizycznego w Katowicach. Ruch w terapii to jest podstawowa sprawa. W międzyczasie zmieniły się przepisy, że AWF może założyć taką klinikę, więc trzeba było to wykorzystać.

- Czy te inicjatywy wychodzą z zespołu, pan tego słucha i daje zielone światło?

- Ja bardzo dużo czerpię od moich współpracowników. Samemu się nic nie zrobi. Mamy naprawdę bardzo fajny zespół. Oczywiście, że nie zawsze wszystko się udaje, ale trzeba próbować.

- Pan przyszedł tutaj z zupełnie innego świata, niezwiązanego z lecznictwem. Jakie zasady zarządzania sprawdzają się niezależnie od tego czy będzie to szpital czy biznes?

- Jestem profesorem zarządzania. Zajmuję się tym całe życie. Każda organizacja ma swoją specyfikę, ale wiele wątków jest wspólnych. Są pracownicy, jest komunikacja, jest rachunek kosztów, są kompetencje. Trzeba słuchać współpracowników i rozmawiać z nimi. To jest zarządzanie.

- Gdy rozmawiamy z dyrektorem szpitala w Raciborzu czy dyrektorem wojewódzkiego szpitala w Rybniku, słyszę o problemie z wyceną wielu świadczeń medycznych. Czy w szpitalu psychiatrycznym wygląda to podobnie?

- Na dziś finansowanie jest adekwatne do tego, co robimy.

Wywiad przeprowadził Wojciech Żołneczko


Zobacz również: