Sobota, 1 czerwca 2024

imieniny: Jakuba, Hortensji, Gracjany

RSS

Poseł Adam Gawęda o reparacjach: "To nie jest jakaś tam fanaberia" [WYWIAD]

27.09.2022 10:00 | 38 komentarzy | juk

Poseł PiS Adam Gawęda zabiera głos w sprawie reparacji. W rozmowie z nami zwraca uwagę, że do tej pory różnego rodzaju odszkodowania za zbrodnie i straty popełnione przez Niemcy uzyskało 70 państw, ale nie ma wśród nich Polski.

Poseł Adam Gawęda o reparacjach: "To nie jest jakaś tam fanaberia" [WYWIAD]
- Zadośćuczynienie, którego się domagamy, powinno być wyrazem moralnej i historycznej odpowiedzialności państwa niemieckiego - uważa poseł Adam Gawęda.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Co Pan myśli o otrzymaniu przez Polskę reparacji wojennych od Niemiec?

- W moim przekonaniu sprawa reparacji nie jest zamknięta. Zadośćuczynienie, którego się domagamy, powinno być wyrazem moralnej i historycznej odpowiedzialności państwa niemieckiego, za zbrodnie i okrucieństwa popełnione przez hitlerowskie Niemcy na polskich obywatelach, zrujnowanie naszej gospodarki oraz o czym często zapominamy doprowadzenie w konsekwencji do utraty przez Polskę niepodległości.

Polska domaga się 6 bilionów 220 mld złotych. To fanaberia czy patriotyczny obowiązek?

- Dokładne szacunki naszych strat, o ile oczywiście w ogóle da się przełożyć ten ogrom krzywdy i ludzkiego cierpienia na pieniądze, są powszechnie znane, więc zwróciłbym uwagę tylko na dwa istotne aspekty, dość często pomijane w dyskusjach, jakie się rozpoczęły. Po pierwsze, domaganie się reparacji to nie jest jakaś tam polska fanaberia, której nikt na świecie nie rozumie. Przeciwnie, to nasz patriotyczny obowiązek i zobowiązanie wobec Polaków, którzy mogliby dziś być w o wiele lepszej sytuacji, gdyby nie tragedia II wojny. I nasze stanowisko, a także moralne i faktyczne prawo do zadośćuczynienia jest rozumiane przez wiele ważnych środowiska w Europie, a nawet w samych Niemczech. Można wspomnieć, chociażby opublikowane ostatnio stanowisko niemieckiego historyka - Karla Heinza Rotha, który wskazuje, że polski raport jest „metodologicznie świetny, dobrze i systematycznie przygotowany, przekonujący w swoich analizach”. Jego zdaniem oszacowanie wartości poniesionych przez Polskę strat demograficznych, spowodowanych przez niemiecką okupację Polski, a także szkód materialnych, ekonomicznych i kulturowych jest „prawidłowe i umiarkowane”. Druga sprawa, to pochopne, a czasem wręcz bezzasadne kwestionowanie naszego domagania się reparacji na gruncie przepisów prawa. Zasadniczą częścią rozwiązań prawnych przyjętych po II wojnie światowej są Uchwały Poczdamskie z 2 sierpnia 1945 roku, nakładające na pokonane Niemcy obowiązek reparacji wojennych, przy czym kwoty należne państwom zachodnim miały być spłacone z zachodnich stref okupacyjnych, należne zaś Polsce z reparacji należnych Związkowi Radzieckiemu. Co do realizacji reparacji wojennych alianci zachodni, nie czekając na zawarcie traktatu pokojowego z przyszłym państwem niemieckim, przejęli majątki znajdujące się na obszarze byłej Rzeszy Niemieckiej. Podkreślić należy fakt, że Uchwały Poczdamskie nie precyzowały sposobu realizacji polskich reparacji, a Polska nie była stroną tych Uchwał. Analizując późniejsze porozumienia, z 1970 r. (negocjacje polsko-niemieckie dotyczące granicy - przyp. red) czy 1990 r. (Konferencja 2+4, podpisany polsko-niemiecki traktat graniczny - przyp. red) – nie dotyczył kwestii należnych Polsce reparacji czy odszkodowań za II wojnę światową.

Strona Niemiec podnosi, że Polska zrzekła się praw do reparacji. Co Pan o tym sądzi?

- Analizując argumenty, podnoszone przez stronę niemiecką o rzekomym zrzeczeniu się praw do reparacji przez powojenny komunistyczny rząd zauważyć należy, że dokument podpisany przez Bieruta w żaden sposób nie został prawnie przyjęty, a jego istnienie jest mało prawdopodobne, gdyż nie został nigdy opublikowany w żadnym polskim dzienniku urzędowym. Wiele wskazuje zatem na to, że owo posiedzenie Rady Ministrów, na którym podjęto „uchwałę”, faktycznie się nie odbyło. Zgodnie z przyjętą w 1952 r. konstytucją PRL ówczesna Rada Ministrów nie miała uprawnień do tego typu działań. Zrzeczenia powinna dokonać Rada Państwa lub Sejm, a te nie wydały żadnego takiego postanowienia. Jedynym „dowodem”, że 24 sierpnia 1953 r. Polska zrzekła się reparacji, jest notatka prasowa, zamieszczona w „Trybunie Ludu”. I najważniejszy argument wskazujący na fakt, iż po roku 1945 do żadnych kwestii rozliczeń a tym samym zamknięcia spraw odszkodowawczych nie doszło. Polska nie była wówczas wolnym państwem, więc wszystkie decyzje Bieruta, nie były decyzjami reprezentującymi Polskę, a zatem w świetle prawa międzynarodowego nie mają mocy wiążącej. Podkreśla to prof. Sandorski, wskazując, że owa „uchwała” była podjęta pod przymusem ZSRR, jest więc nieważna ab initio.

A nie jest już za późno na otrzymanie rekompensaty?

- 70 państw otrzymało od Niemiec rekompensatę w różnym wymiarze i w różnej wysokości za straty wojenne w wyniku niemieckiej agresji w czasie II wojny światowej. Polski wśród tych państw nie ma. Ale jeszcze nie jest za późno. Poprzez swoje działania komisja ekspertów stworzyła solidną podstawę do odpowiednich negocjacji rządowych - podkreślił prof. Roth. „Myślę, że to ważne, że polski rząd wzywa teraz oficjalnie Berlin do negocjacji, nawet jeśli można się spodziewać odmowy. Następnym krokiem polskiego rządu powinno być wystąpienie z roszczeniami odszkodowawczymi przeciwko Niemcom do ONZ, tak jak zrobiono to w 1969 roku, a także skontaktowanie się z Parlamentem UE, Komisją UE i Komisją Arbitrażową OBWE”.

Zobacz także: Niemieckie reparacje dla Polski. Zasłona dymna czy sprawiedliwość dziejowa? Komentują parlamentarzyści z naszego regionu

Ludzie:

Adam Gawęda

Adam Gawęda

były poseł i senator