Czwartek, 16 maja 2024

imieniny: Andrzeja, Jędrzeja, Adama

RSS

03.08.2022 12:01 | 12 komentarzy | NM

Znów się uparłam na to niejedzenie mięsa. 

Wady i zalety wegetarianizmu
Go vegan. Albo vegetarian, też dobrze. Tylko najpierw przeczytaj o plusach i minusach, żeby zrozumieć, czy to w ogóle dla ciebie.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Ja znów o tym samym. Doszłam jednak do wniosku, że ktoś musi. Ja jestem osobą, która bardzo łatwo się denerwuje (mało powiedziane) i wkurza mnie wiele rzeczy, szczególnie powielanie mitów. I to powielanie mitów jest szczególnie drażniące w przypadku wegetarianizmu. Dzieli się to na dwie skrajne strony:

  • Tak zwane Mirki – najgorszy typ, “nie wiem, ale się wypowiem”. “Myślenie tunelowe” to najmilsze i najłagodniejsze określenie na ich zachowanie. To ten rodzaj osoby, której najbardziej udanym żartem jest “gdy jem kebaba, to zawsze biorę z mięsem mieszanym, żeby mieć pewność, że umarło dla mnie więcej niż jedno zwierzę”. Opowiada go za każdym razem, gdy w towarzystwie padnie temat wegetarianizmu, śmiejąc się przy tym jak foka. Każda osoba na diecie bezmięsnej to dla Mirka miernota, anemik i pożal się Boże fanatyk ekologii. Nie bardzo ogarnia realia.
  • Świeżo upieczeni wegetarianie – wszystko kochają, wszystko im pasuje. Wegetarianizm nie ma dla nich żadnych wad (do czasu), czują się jak nowo narodzeni i wszystkich namawiają do zmiany diety. Również nie bardzo ogarniają realia. Zwykle kłócą się z Mirkami na facebookowych grupach. 

Jedna strona widzi tylko wady, druga tylko zalety. Jak jest faktycznie? 

Plusy wegetarianizmu

Większa świadomość tego, co kupujesz

Przechodząc na wegetarianizm, nie masz wyboru, musisz zacząć czytać składy i etykiety. Dzięki temu uczysz się składów i każdej tajemnicy, która kryje się za symbolem “E”. To całkiem przydatne. 

Kreatywność w kuchni

Zauważyłam, że dużo osób na diecie tradycyjnej ma określony schemat tego, jak wyglądają ich obiady. Zwykle na pierwsze danie jest zupa, a na drugie ziemniaczki (ewentualnie kasza lub ryż, rzadziej frytki), kotlet lub kawałki mięsa  w sosie i surówka. Raz na jakiś czas makaron, zapiekanka czy jakiś gulasz. Oczywiście nie widzę w tym nic złego, niech każdy je tak, jak mu smakuje. Uważam jednak, że osoby na diecie bezmięsnej dużo częściej wychodzą poza ramy “zwyczajnego” obiadu. Zanim przeszłam na wegetarianizm, takie pojęcia, jak “potrawka z seitanu” czy “bezy z aquafaby” były mi zupełnie obce. 

Ekologia

Niejedzenie mięsa samo w sobie jest bardzo ekologiczne, chociażby ze względu na nieprzyczynianie się do rozrostu hodowli zwierząt na rzeź, które zużywają niebotyczne ilości wody (według raportu FAO zużywamy ok. 2 300 litrów wody na wyprodukowanie jednego burgera). Warto również dodać, że produkcja mięsa generuje więcej CO2, niż transport samochodowy. Natomiast pomijając już fakt niejedzenia mięsa, dużo firm i restauracji wege wspiera akcje związane z działaniem na rzecz klimatu, chociażby tak prostymi gestami, jak zmiana opakowań na biodegradowalne, czy akcje na rzecz osób dotkniętych kryzysem bezdomności, które równocześnie przeciwdziałają marnowaniu żywności – np. Food Not Bombs, które działa również w Polsce. Moim zdaniem wegetarianizm uczy dobrych nawyków, które są niezwykle ważne w obliczu katastrofy klimatycznej.

Oszczędność

Wiem, kontrowersyjna opinia. Dużo osób (w tym niektórzy wegetarianie) uważa tę dietę za drogą. Ja jednak nie mogę się z tym zgodzić. Wystarczy myśleć na zakupach i zamiast kupować “mięso mielone” ze strukturyzowanego białka grochu, które kosztuje ponad 10 zł, wystarczy kupić tofu za 5 zł lub krajankę sojową za 3 zł, a w smaku wyjdzie to samo. Zamiast kupować gotowe kotlety za 12 złotych, wystarczy kupić ulubione warzywa i zrobić je samemu. To teoretycznie tyczy się również diety tradycyjnej, ale jak ostatnio zerknęłam na ceny mięsa podczas zakupów, to doszłam do wniosku, że tak, czy siak, dużo nie oszczędzicie. Współczuję. 

Pupile nie interesują się twoim obiadem

Pół żartem, pół serio. Mam w domu 2 koty, psa i chomika. Cała czwórka je mięso (tak, chomik też) i nie bardzo interesuje ich moja miska z sałatą (choć przyznam szczerze, że moja kotka, Prymulka, raz ukradła mi z talerza pierożka z warzywami, ale to było jakieś dwa lata temu). Mogę jeść co chcę, bez obawy, że 4 (w sumie trzy, bo chomik nie wyjdzie z akwarium) małe żebraki będą mi siedzieć przy stopach i patrzeć na mnie, jakbym była ich ostatnią szansą na przeżycie. 

Minusy wegetarianizmu

Szybki wypad do fast-fooda? Możesz pomarzyć

Wiecie, jak to czasem jest. Impreza ze znajomymi, środek nocy, czekamy na taksówkę. Wszyscy biegną w tym czasie do budki z kebabem i pałaszują, jakby jutra miało nie być. Wszyscy oprócz ciebie. Dokładnie tak samo jest z sieciówkowymi knajpami przy autostradzie, podczas długiej podróży. Wszyscy jedzą burgera, ty siedzisz głodny. Oczywiście, coraz więcej tego typu knajp wprowadza u siebie wege opcje, ale te miejsca zwykle znajdują się w dużych miastach. Szkoda tylko, że ja w takim nie mieszkam.

Na imprezach czujesz się jak kłopot

Ten punkt zrozumieją też wszystkie osoby z alergiami. Przychodzisz na imprezę rodzinną, a ciocia już od progu zapewnia cię, że przygotowała dla ciebie coś ekstra. To bardzo kochane, ale zawsze jest ci głupio, że ktoś musi się dla ciebie starać, prawda? Ja zawsze się tak czuję i nigdy nie wymagam dodatkowych dań ani kombinowania specjalnie dla mnie. W zupełności zadowolę się serkiem z zimnej płyty, choć oczywiście zawsze jestem wdzięczna i doceniam, gdy ktoś decyduje się na taki gest. 

Randki i wycieczki to dodatkowe planowanie

Ja na szczęście mieszkam w Rybniku, więc gdy mam ochotę zjeść na mieście lub pójść na randkę, to nie mam większego problemu, zawsze coś się znajdzie. Gorzej mają osoby, które mieszkają w mniejszych miastach. Za to wycieczki potrafią być sporym problemem. Wiadomo, najlepiej zrobić samemu jedzenie i zabrać ze sobą. Gorzej, gdy jest taki upał, jak ostatnio i wszystko się psuje. Wtedy trzeba dokładnie zaplanować trasę. Wybrać, gdzie zatrzymujemy się na śniadanie, do jakiej knajpy pójdziemy, gdy dotrzemy na miejsce, co zjemy w drodze powrotnej. Nie polecam. 

“Ale rybkę zjesz?”

Nienawidzę tego, przysięgam. Nigdy nie będę w stanie zrozumieć, dlaczego ludzie uważają, że ryba nie jest mięsem. Ryba to zwierzę, kurczak to zwierzę. Rybę trzeba zabić, by ją zjeść. Kurczaka trzeba zabić, by go zjeść. Rybę porcjujemy na filety. Kurczaka porcjujemy na filety. Ryba to mięso. Kurczak to mięso. To znaczy, ja rozumiem, że to pojęcie wzięło się stąd, że chrześcijan uprasza się o to, żeby podczas postu nie jedli żadnego mięsa oprócz ryby. Ale wiecie, że to wzięło się z tego, że w dawnych czasach większość mięs było bardzo drogich, a ich spożywanie kojarzyło się z ucztami i przyjęciami, więc spożywanie mięsa podczas postu, było uważane za co najmniej nietaktowne, ponieważ mięso było oznaką bogactwa? Inaczej sprawa miała się z rybą, która była tania i powszechna, dlatego była uznawana za posiłek skromny. Jednak to wciąż nie czyni ryby potrawą wegetariańską.

Głupie teksty

Jak już wspomniałam na samym początku.  “Gdy jem kebaba, to zawsze biorę z mięsem mieszanym, żeby mieć pewność, że umarło dla mnie więcej niż jedno zwierzę”, “skoro nie jesz mięsa, to po co chcesz, żeby twoje jedzenie je przypominało?”, “to jest nienormalne, zdrowi ludzie tak nie jedzą” i moje ulubione: “lobby wegańskie kontroluje przemysł mięsny”. Hihi, haha już się pośmialiśmy. No bez przesady, ileż można. To już dawno przestało być zabawne. Pora się ogarnąć.