Sobota, 1 czerwca 2024

imieniny: Jakuba, Hortensji, Gracjany

RSS

29.04.2020 09:47 | 4 komentarze | web

- Jesteśmy świadomi zagrożenia wirusem, ale ileż można? - pytają czytelnicy Nowin, którzy do zamknięcia granic pracowali w Bawarii, a na weekendy wracali do swoich domów w Polsce. Teraz zostali postawieni przed wyborem: rozłąka z rodzinami lub utrata pracy i dochodów.

Jak zapomniał o nas rząd... [LIST DO REDAKCJI]
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Czytając artykuły odnośnie przedłużeniu przez nasz rząd obstrzeżeń o porzekraczaniu granicy państwa, zadajemy sobie pytanie: Jak to możliwe, że kierowcy ciężarówek nie mają obowiązkowej kwarantanny, a osoby co tydzień wracające z pracy muszą ją mieć? Jesteśmy zatrudnieni w Bawarii - w Monachium i innych miastach - i obecnie nie mamy szans powrotu do pracy. Jesteśmy świadomi zagrożenia wirusem, ale ileż można?

Cierpliwość nasza, naszych rodzin oraz zaufanie do polskich władz powoli się kończy. Tak samo jak osób mieszkających przy granicy i pracujących w sąsiednich krajach.

Przekonywano lub utrzymywano nas w przekonaniu że od 30.04.2020 r. granice będą znowu otwarte, bez przymusu kwarantanny po powrocie do kraju. Teraz granice są zamknięte do odwołania. Niestety, musieliśmy stanąć przed wyborem - praca lub pozostanie z rodziną i pozbycie się dochodów.

W Niemczech są nas tysiące... Osób, które weekend w weekend wracają do rodzin. Pracujemy w koncernach BMW, Audi, Mercedes, w wielu firmach podwykonawczych, na budowach i w innych branżach.

Rząd chyba nie umie liczyć, jaką część naszych dochodów zostawiamy w Polsce. Dzieki nam pracę maja małe lokalne firmy i samorządy.

My nie pobieramy zasiłku rodzinnego 500+, bo pobieramy świadczenia w Niemczech. Jesteśmy ubezpieczeni zdrowotnie za granicą wraz z rodzinami i nie obciążamy polskiego systemu.

Pracownicy budują - inwestują w kraju (kredyty mając w Republice Niemieckiej lub innym państwie pracy).

Skromnie zakładając jest nas około 30 tys. osób. Realnie będzie cztery razy więcej, dodając Austrię i Holandię. Zostawiając około 4000 zł na utrzymanie rodziny, miesięcznie daje to jakieś 120 mln zł. Z czego do budżetu państwa wędruje 22,800 mln zł (icząc podatek w wysokości 19%). Nawet wojewodowie starają się tego problemu nie widzieć i zasłaniaja się przepisami, by tylko nie podpaść i utrzymać swoje stanowisko.

Jesteśmy świadomi tego, że jesteśmy solą w oku rządzących. Ale nasz region od zawsze był związany z zachodem i południem.

Może ktoś wreszcie się obudzi w Warszawie. To samo dotyczy naszych włodarzy regionalnych.

Jak nie teraz, to przy następnych wyborach my ich obudzimy.

Z perspektywy czasu też dobrze to zrobi, wtedy ludzie przejżą na oczy. Zauważając to, co zrobiono z naszym państwem przez te parę lat. My jesteśmy Europejczykami i chcemy nimi pozostać, pracując i wracając do naszych rodzin.

Pozdrawiamy serdecznie

Czytelnicy z powiatu raciborskiego, wodzisławskiego i kędzierzyńsko-kozielskiego


Zdjęcie poglądowe (jcomp - pl.freepik.com)




Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.