Nie chodzę z zepsutym sprzętem do specjalisty z dyplomem tylko do pasjonata. Taniej i pewnie. Nie naprawiam auta u mechanika z dyplomem, tylko u pasjonata (który z czasem otworzył swój warsztat, bo mu ludzie zaufali). Do lekarza (poza wypadkiem) chodzę, gdy muszę: badania okresowe w pracy. I też bym z tego chętnie zrezygnował. A leczę się u specjalistów bez dyplomu (inny temat). W dzisiejszych czasach dyplom lekarza niewiele znaczy. Mało który potrafi się wyłamać i mówić prawdę. Za prawdę czeka go sąd kapturowy, tzn. izby lekarskie (gdzie siedzą młokosy, ale poprawni politycznie i otwarci na lobbing). Ilość informacji, która jest dostępna i świadczy o ustawionej operacji sprzed czterech lat, jest przeogromna. Wystarczy trochę chęci i logiki. A także nie sugerowanie się, odpowiednio finansowanymi, tzw. weryfikatorami faktów. Adrianna ma rację. A co będzie z tym nowym pomysłem farmacji i sponsorów WHO? To zależy kto będzie chorował: jak ci, co przyjęli preparaty, to sprawa oczywista... Jeśli również ci, co nie przyjęli, to znaczy, że wypuścili coś nowego. I reżim sanitarny gotowy. Po to został wybrany jegomość Grzesiowski (G: Petycja o odwołanie Pawła Grzesiowskiego ze stanowiska Głównego Inspektora Sanitarnego). Do tego kombo: wyeliminowanie gotówki, dochód gwarantowany (dla grzecznych i wierzących w preparaty), karty przyjętych preparatów, kredyt społeczny itd. Wracając do pytania autorki: oczywiście, że nie przyjmę nie przebadanego i niebezpiecznego preparatu. Problem w tym, że obecna uśmiechnięta ekipa może chcieć nas zmusić do przyjęcia tego, tego... W kulturalnych słowach nie sposób powiedzieć.
Napisany przez ~nietakigłupigoj, 22.08.2024 01:08
Najnowsze komentarze