W stojącej cały czas węglem Polsce węgla jest po prostu coraz mniej. I dotyczy to zarówno produkcji, jak i sprzedaży. Z danych Agencji Rozwoju Przemysłu wynika, że w ubiegłym roku nasze rodzime górnictwo poprawiło się tylko w jednej kategorii: ZATRUDNIENIU !!! Pod koniec lat 80. ubiegłego wieku wydobycie węgla w Polsce było na poziomie aż 195 mln t rocznie. Od tego czasu jesteśmy jednak regularnie na równi pochyłej. Jeszcze w 2018 r. produkcja rodzimego węgla wyniosła 63,4 mln t, w 2019 r. to było już 61,6 mln t, a w 2020 r. znaleźliśmy się na poziomie 54,4 mln t. Teraz jest jeszcze gorzej, okazuje się, że 2023 r. zamkniemy pierwszy raz w historii rocznym wydobyciem mniejszym niż 50 mln t. W ub.r. produkcja węgla spadła bowiem do poziomu 48,3 mln t. Na łeb i szyję leci też sprzedaż węgla, która w minionym roku sięgnęła 46,2 mln t. a tu wisienka na torcie umowa była ale podwyżka MUSI BYĆ Przypomnijmy, że kwestie corocznych podwyżek górników reguluje podpisana pod koniec maja 2021 r. umowa społeczna. Dokument zakłada, że pensje pracowników kopalń wzrosną w 2024 r. o 3,4 proc. Ale jak zapisano: w razie zaistnienia nadzwyczajnych okoliczności, wynikających przede wszystkim z poziomu inflacji, strony podejmą negocjacje wskaźnika przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w roku 2024 i 2025. Nasz wskaźnik jest, co prawda, uregulowany aż do roku 2025 w umowie społecznej, ale uważamy - podobnie, jak dwa lata temu i rok temu - że poziom 3,4 proc. wobec wciąż wysokiej inflacji nie gwarantuje utrzymania realnej wartości płac pracowników PGG na dotychczasowym poziomie - stawia sprawę jasno Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności.
Napisany przez ~MamyDosc, 20.02.2024 16:14
Najnowsze komentarze