O ciszy wyborczej ... Cisza wyborcza oznacza, że państwo traktuje wyborców jak idiotów. Państwo mówi obywatelowi: „No dobrze, masz to czynne prawo wyborcze, ale jesteś tak głupiutki, że my – urzędnicy, posłowie – musimy ci zapewnić odpowiednie warunki do namysłu”. To rozdwojenie jaźni. Albo uznajemy, że obywatele są dość dojrzali, żeby wybierać sobie władzę, albo że są zbyt głupi, żeby pozwolić im to zrobić z powodów, jakie im się podobają. Przyczepa z bilbordem kandydata może w czasie ciszy stać, ale nie może się poruszać. Jednak oklejone plakatami publiczne autobusy mogą jeździć. Tekst, zawieszony na portalu w piątek, naruszający przepisy o ciszy, może nadal wisieć w tym samym miejscu, ale nowego zawiesić nie można. Prawda jest jednak taka, że zdecydowana większość obywateli od bardzo dawna wie, na kogo będzie głosować i czy w ogóle do wyborów pójdzie. Nawet więc próby ordynarnej agitacji w samym dniu głosowania nie przyniosłyby żadnego efektu, może poza tym, że agitatorzy się ośmieszą. W USA wprowadzenie ciszy wyborczej jest nie do pomyślenia. Gdyby Kongres uchwalił takie prawo, to uchyliłby je Sąd Najwyższy z powodu ograniczenia wolności słowa.
Napisany przez ~Skarbnik, 13.10.2023 08:58
Najnowsze komentarze