Tamta sprawa nie była taka "klarowna", jak by chciały media. Ktoś z konkurencji się, prawdopodobnie, wnerwił, bo posadzili dziewczynę na straganie, na parkingu sklepu spożywczego, należącego do jej ojca. Dali jej wagę, skrzynki z owocami, jakieś miody i inne przetwory. Miała to sprzedawać ze stoliczka, poza sklepem. Z egzaltowanych artykułów i wpisów fejsbukowych nie wynikało, czy dali jej też kasę fiskalną :) Taki tam, standardowy zatarg sklepikarzy, ale ars poetica dziennikarzom kazała wytworzyć "wierszówki" o dziecku, zarabiającym na koniki, zbiorami w sadzie dziadka.
Napisany przez ~JulianLeamur, 13.09.2023 12:42
Najnowsze komentarze