Stali klienci OPS są zepsuci do szpiku kości. Mają w nosie tego typu pomoc, skoro korzystają z wszelkiego typu dotacji i stać ich na tablety, alkohol i wożenie się taksówkami (nawet dzieci). Nie muszą płacić praktycznie za nic, więc po co mają szukać pracy? Rozmnażają się na potęgę, zachęceni programem 500+. Następne pokolenia mają nieodparty przykład, że tak można łatwo i dobrze żyć, więc po co coś zmieniać. Dzieciaki objęte darmowym dożywianiem w szkołach, niechętnie z tego korzystają, bo wolały by kasę na mc\'donalda. Stypendia szkolne, przyznawane na zakup ubrań i pomocy szkolnych dla dzieci z ubogich rodzin, są często nie wykorzystywane, bo to wymaga lekkiego zachodu- pójścia do sklepu i przyniesienia faktury. Więc taka jadłodajnia na pewno nie jest dla nich. Ludzie naprawdę potrzebujący i biedni będą się wstydzić z tego skorzystać, bo duma im na to nie pozwala. A żule i menele, których jest coraz więcej w mieście, chętnie by z tego skorzystali, gdyby w lodówce było piwo. No i zrobią z tego miejsca następny syf. Dla kogo więc ta jadłodzielnia? Polska nie dorosła do tego typu inicjatyw. Może inny rodzaj pomocy, dla tych faktycznie potrzebujących? Ostatnio chodziła po mieszkaniach kobieta z dzieckiem, z prośbą o jedzenie, albo \"jakieś pieniążki\". Dałam jej pełną siatkę jedzenia (świeże, oryginalnie zapakowane), po czym znalazłam tę siatkę na korytarzu... Dziękuję.
Napisany przez ~Krytyczny Obserwator, 12.07.2017 13:17
Najnowsze komentarze