Zastanawiam się nad tym co w mojej GSM się dzieje. Na walnym zarząd otrzymuje 95% absolutorium. Jednak po 1-2 miesiącach nieliczna grupa podejmuje działania żeby poprzez naciski na RN doprowadzić do zmian personalnych w spółdzielni. Teraz zaczynam to coraz bardziej rozumieć i pojmować o co w tym wszystkim chodzi. Wystarczy mieć 6 głosów w Radzie by przejąć całą spółdzielnię, zmienić zarząd, wymienić całą kadrę, niewygodnych pracowników i wprowadzić swoich ludzi. W dzisiejszych czasach największą wartością jest praca. Kto daje pracę ten decyduje o losie innych ludzi. Jeżeli taka sytuacja znajdzie się w rękach nieodpowiedzialnych osób następuje uzależnienie podległych pracowników od dodatkowych niezwiązanych z pracą dodatkowych obowiązków. Obserwujemy to na różnych zebraniach, wyborach związanych z politycznymi uwarunkowaniami. Czy należy się dziwić politykom, że łakomie spoglądają na nasze spółdzielnie. Polityka i ekonomia nie chodzą w parze i doskonale wiedzą o tym członkowie spółdzielni. Jednak jeżeli decyzja o zmianie zarządu będzie zależała od decyzji 6 osób z RN to ta karuzela będzie się kręciła jeszcze bardzo długo. Gdzie w tym wszystkim są spółdzielcy, jaką rolę spełnia Walne Zgromadzenie jeżeli po 2 miesiącach malutka grupka może zrobić wszystko. Taka to nasza demokracja spółdzielcza.
Napisany przez ~B.J.L, 04.11.2016 18:11
Najnowsze komentarze