\" ... zbiorczego wskaźnika pozwalającego na porównawczy pomiar zakresu i sposobu realizacji ustawy o dostępnie do informacji publicznej.\" brzmi jak urzędniczy bełkot. Rozumieją go urzędnicy. Zwykły śmiertelnik musi się uważnie wczytywać żeby go zrozumieć.To nie jest pochwała mądrości urzędniczej lecz krytyka urzędniczego slangu. Może jakiś urzędnik wyjaśni o co chodzi. Gdzie można dostać się do informacji publicznych? Jaki to wskaźnik o tym przesądza i z czym go się porównuje ? Nie oczekuję głupawych tekstów komentatorów, którzy muszą coś napisać mimo, że nie mają nic mądrego do napisania.
Napisany przez ~skołowany obywatel, 07.07.2014 10:17
Najnowsze komentarze