Żaden z górników nie ma poniżej 50k. Bliżej 80/90k rocznie na PIT. Problem z zamknięciem górnictwa jest gdzieś indziej. Zamykając kopalnie PGG w tym momencie, 40 tysięcy osób traci prace. Momentalnie prace tracą również firmy około górnicze produkujące sprzęt, produkujące niezbędne elementy maszyn i urządzeń, firmy świadczące usługi dla kopalń, sklepy okolokopalniane, firmy świadczące usługi transportowe czy kolejowe, w dalszej kolejności kryzys przeniesie się na sklepy z RTV i AGD, biura podróży, sklepy odzieżowe, z obuwiem. Najpewniej dojdzie do redukcji zatrudnienia. Jeśli nagle na rynek rzuci się 40,50,60 tysięcy pracowników w wieku produkcyjnym, to rynek wroci do tzw rynku pracodawcy, czyli hasło „na twoje miejsce mam 10 górników, jak się nie podoba to uciekaj”. Płace będą stały, realne zarobki względem kosztów życia spadną, co spowoduje kolejny kryzys gospodarczy w okolicy. Do tego dojdą problemy z ubóstwem i biedą, wzrost przestępczości, problemy firm świadczących usługi budowlane, remontowe, sklepy związane z budownictwem. Niech wasi znajomi powiedzą wam, ile mają zleceń od górników, od osób okologorniczych. Ludzie myślący że górnictwo jest takie złe, powinny spojrzeć szerzej na całą sytuacje. Górnictwo mające rocznie 2mld strat vs wpływy do budżetów z różnych danin górnictwa i firm okologorniczych (nie licząc podatków dochodowych, ZUSow i innych) się z pewnością bilansuje, jeśli dołożymy do tego wpływy z podatków VAT, akcyz które płacą ze swoich wypłat górnicy i grupy okologornicze, to wychodzimy na duży plus. Obecnie nie ma alternatywy dla górników, nie ma w okolicy 500 nowych fabryk gdzie prace znajdzie 100 osób, żeby sobie ot tak to zamknąć. Polityka powolnego zamykania ma taki sens, że nie spowodujemy w ciągu kilku lat zapaści gospodarczej, bo koszty tej zapaści przekroczą zwyczajnie koszty dzisiejszego górnictwa.
Napisany przez ~Zdzisiek, 05.01.2022 01:43
Najnowsze komentarze