Wiem, że juz sporo czasu minęło ale byłam na miejscu wypadku, mój mąż był pierwszym, który udzielał pierwszej pomocy do czasu kiedy wymieniła go Pani doktor, która przypadkiem znalazła się na miejscu na zmianę ze strażakami (którzy również przypadkiem przejezdzali) Dla zastanawiającego sie po co straż na miejscu- a właśnie po to by zabezpieczyć teren i udzielić pomocy do czasu przyjazdu pogotowia. Poszkodowany zmarł na miejscu lub chwilę później, nie było reakcji na resuscytację, która rozpoczęła się chwilkę po wydarzeniu-nie konał przez 20 minut jak to któś napisał. Do reszty się nie odniosę, wiadomo że i stan dróg nie taki i przepisy nie przestrzegane i tak dalej. pozdrawiam
Napisany przez ~Migo, 15.05.2021 17:34
Najnowsze komentarze