TEK dowiedziało się o tym spotkaniu, na które nie zaproszono strony społecznej, władz Wodzisławia ani Cieszyna. Kiedy po godzinnej dyskusji dopuszczono nas do głosu: - zwróciliśmy uwagę, że dyskutują o możliwościach, zamiast spojrzeć na potrzeby, a te są takie, że mieszkańcy JZ muszą codziennie dojechać do szkoły i pracy, ta zaś często jest w sąsiednim mieście: Wodzisławiu, Cieszynie, Rybniku, Pszczynie, a najmniej z tego w Katowicach (dane GUS), - zarzuciliśmy UM, że ich projekty są wytyczone przez największe szkody górnicze (3-5 kat. szkód, czy to na Pawłowice czy na Żory, czy na Rybnik po linii JSK - teren wydobywczy od 2 do 5 kopalń); pytanie, czy ktoś z obecnych widział te miejsca na własne oczy, pozostało bez odpowiedzi, - zaznaczyliśmy, że prędkość, jaką da się tam uzyskać, to maks. 30-50 km/h pod warunkiem ciągłego usuwania skutków szkód górniczych, gdzie potrzebna będzie aut. kom. zast. lub dwa tory i praca na zmianę, jak robi to JSK ("tylko że ich na to stać, a czy stać będzie UM Jastrzębie?"), - podkreśliliśmy, że czas jazdy z JZ do Katowic przez Wodzisław będzie podobny (1h 15m), co trasami proponowanymi przez UM Jastrzębie, a będzie to podróż bez przesiadek, gdyż, jak zauważył dyrektor Wydziału Komunikacji i Transportu UMWŚ, węzeł katowicki jest przeciążony i nie da się wprowadzić kolejnych kursów w godzinach szczytu, - przypomnieliśmy, że w kierunku Wodzisławia prowadzą dwie byłe linie kolejowe pozostające we władaniu państwa (samorządu), łatwe w odtworzeniu i bez problemu szkód górniczych. c.d.n. (2000 znaków)
Napisany przez jasiu psota, 16.10.2019 23:18
Najnowsze komentarze