Widocznie "rodzinne rozrywki" dla niektórych sprowadzają się tylko do "tradycyjnego" rauszu i zalewania robala. Idę na kąpielisko - muszę przemycić złotą ambrozję. Idę na spacer - muszę dychnąć browara. Robimy grill - muszę wlać piwko. Jadę na ryby -zabieram skrzynkę. Lecimy na grzyby - panie szofer gazu, bo piwko się skończyło, a pół litra.... itd, itp. Smutne to i żałosne, ale czy możemy chociaż liczyć na to, że przy parafii św. Herberta nie powstaną niedługo strefy "legalnego"naciągania ludzi w "trzy kubki", a w strefach przyszkolnych zony "legalnego i kulturalnego" zażywania dopalaczy? Bo to ci rozmodleni mają teraz takie pomysły, że aż strach czytać ichnie glossa do Dekalogu.
Napisany przez ~biohazard, 07.03.2019 12:29
Najnowsze komentarze