Na Śląsku od roku 1945 każdy kawałek ziemi jest eksploatowany do granic możliwości. Jeśli ten proceder nie zostanie zatrzymany za pięćdziesiąt lat nie będzie tutaj wogule wolnych przestrzeni. Jak można pozwalać by to co kiedyś stanowiło piękno całej wyżyny górnośląskiej dziś znikało z roku na rok, hektar po hektarze. W każdym normalnym kraju obiekty urzyteczności publicznej jak myjnie, baseny, markety buduje się w miastach, zakłady pracy na przedmieściach miast a wioski pozostają zielone i ciche. Na Śląsku jednak jest odwrotnie - na północy nie ma już prawie wcale terenów wiejskich bo te które były stały się w PRL dzielnicami Katowic, Świętochłowic czy Rudy Śląskiej - dziś połączone węzłami dróg i autostrad w praktyce stanowią jedno wielkie miasto asfaltu i spalin, na połodniu tymczasem ten proceder postępuje od lat dziewięćdziesiątych coraz bardziej. Zamiast przykładać się do przywracania miastom terenów poprzemysłowych Raciborza, Wodzisławia, Rybnika i utylizacji smordu po nich - tam inwestując, zostawia się je samym sobie wkraczając na tereny wiejskie z budową kolejnych. Z krajobrazu znikają pola i lasy a więc i przyroda ucieka - sarny, bażanty oraz inne zwierzęta przenoszą swoje żerowiska na tereny których coraz mniej. W efekcie wioski zamieniają się w miasteczka a miasta podupadają ...
Napisany przez ~częśćpierwsza, 30.07.2018 09:13
Najnowsze komentarze