Myślę, że ustalenie sprawcy nie było trudne, wszakże jest członkiem tej wspólnoty. Należał do tej samej grupy młodzieżowej co i pokrzywdzeni. Daleki jestem też od osądzanie jego motywacji czy desperacji. Prawdą jest, że problemem, który narastał od dawna nikt we wspólnocie się nie interesował, co zresztą nawet teraz po tej tragedii nie uległo zmianie. Problem jak zwykle zamieciono pod dywan, trąbiąc wszem i wobec o "happy endzie". Happy end? - długoletni wyrok dla chłopaka, który kompletnie się zagubił i któremu nikt nie podał ręki kiedy jeszcze nie było za późno. Wstyd, panowie kościelni!
Napisany przez ~nimeni, 15.03.2018 08:25
Najnowsze komentarze