Macron mięknie, gdy chodzi o kasę za okręty. A jeszcze nie dawno Polska była dla niego "niedemokratycznym reżimem" - "Żaden z krajów UE nie ma prawa osądzać reform, które przeprowadza inny kraj. Polska jest w dialogu z Komisją Europejską. Ja nie jestem sędzią ani aktorem w tej sprawie" - powiedział wczoraj Emmanuel Macron podczas spotkania z premier Beatą Szydło. Co się stało, że ten nieprzejednany wróg Polski, który stawiał nasz kraj w jednym szeregu z reżimem Putina, nagle postanowił zmienić zdanie? Śpieszę z wytłumaczeniem - otóż chodzi o kasę, a dokładnie o 10 mld zł, jakie może trafić do francuskich stoczni w zamian za wybudowanie okrętów podwodnych dla Polski.Nagle okazuje się, że "żaden z krajów UE nie ma prawa osądzać reform, które przeprowadza inny kraj", że "Polska jest w dialogu z Komisją Europejską", a sam Macron "nie jest sędzią ani aktorem w tej sprawie". Ale o co chodzi? Dlaczego prezydent Francji tak drastycznie zmienił swoje poglądy wobec Polski? Dlaczego nie zrównuje nas już z "reżimem Putina" i nie twierdzi, że codziennie są u nas łamane "liczne swobody"? W końcu - co z sankcjami, które miały być wprowadzone w ciągu 3 miesięcy od jego zaprzysiężenia?! Odpowiedź jest prosta - chodzi o pieniądze. Duże pieniądze. Okazuje się, że Francja - a dokładnie francuskie stocznie marynarki wojennej - są brane pod uwagę w przetargu na dostarczenie kilku okrętów podwodnych dla polskiej marynarki. Wartość kontraktu będzie nie mała - szacuje się, że może osiągnąć nawet 10 miliardów złotych.
Napisany przez ~tarzan, 24.11.2017 14:14
Najnowsze komentarze