co do nauczycieli: czy sami nauczyciele próbowali przemyśleć jakich absolwentów wypuszczają ze szkół? Przecież wszystko musi się zbilansować. Jeżeli na rynek pracy trafiają gimbusy i ogólno-tłuki, to kto ma wypracować kasę na szkolnictwo? Bezrobocie w latach 1990-2005 spowodowało głupie myślenie polityków, że jak przedłuży się czas nauki, wybrnie się z kryzysu, na rynek trafią niezliczone rzesze wysoko wykształconej kadry. Niestety, mam wrażenie że całe te zmiany w szkolnictwie polegające na przedłużeniu edukacji doprowadziły do wpuszczenia na rynek tysięcy ludzi, właściwie bez żadnego wykształcenia lub absolwentów studiów, gdzie kilka pierwszych roczników w nadmiarze wypełniło potrzeby rynku pracy. Zapomniano o wyksztłceniu zawodowym i technicznym. Marketing i zarządzanie, administracja, studia nauczycielskie, ekologiczne itd, itp, nie wpłyną na wzrost PKB.
Napisany przez zezem, 14.10.2015 20:18
Najnowsze komentarze