Dylemat PiS-u bierze się stąd, że świeże doświadczenie jakim jest wygrana Dudy w wyborach prezydenckich spowodowała poważny ból głowy w szeregach PiS-owskich elit i samego prezesa. Chodzi dokładnie o to, że sondaże przedwyborcze wieszczyły bezapelacyjne zwycięstwo Bronka (nawet w pierwszej turze), wiec kandydat Duda mógł się spokojnie rozwijać w przedwyborczych obietnicach, rozwijał się zatem bardzo sprawnie obiecując cuda niewidy i będąc pewnym, że nie przyjdzie mu tych obiecanek spełniać, tymczasem los i elektorat okazał się okrutny i postawił pana Dudę wraz z jego obiecankami przed koniecznością rozliczenia się z nich. Można zatem zaobserwować obecnie pewne tendencje do wycofywania się z tych obietnic i cedowania ich na rząd, dał więc Duda rządowi czas do końca roku by ten z Dudy obietnic się wywiązał i muszę przyznać, że ta sytuacja wywołała u mnie wielką wesołość, gdyż okazuje się, że Duda nie obiecywał w kampanii co sam zrobi lecz co zrobi za niego rząd. Jak zatem przedstawiłem pokrótce, los dla prezydenta i jego politycznego zaplecza wcale nie był taki łaskawy a może się okazać jeszcze bardziej złośliwy, gdyby okazało się, że wybory parlamentarne zostaną przez partię prezesa przegrane choć sondaże na to nie wskazują, ale czy wskazywały na zwycięstwo Dudy? Choć muszę przyznać szczerze, że nie wydaje mi się by prezes pragnął zwycięstwa i tworzenia rządu, już raz miał taki przypadek i nie wyszedł mu najlepiej, o wiele lepiej czuje się w roli wiecznego opozycjonisty który za nic nie odpowiada a może do woli krytykować i spędzać latka na parlamentarnym wikcie, dlatego podejrzewam, że aby zminimalizować ryzyko zwycięstwa, prezes już zapowiedział swój udział w kampanii wyborczej a gdyby to ryzyko nadal było poważne w odwodzie pozostaje jeszcze przecież niezawodny Macierewicz..
Napisany przez sztomel, 13.08.2015 11:45
Najnowsze komentarze