Każdy ma swoje doświadczenia, ja wiem z kolei jak wygląda sytuacja w okolicach Raciborza. O ile sama jazda gruchotem mnie nie mierzi, to kiedy kalkuluję przesiadkę, wtedy jest już kiepsko. Kiedyś liczyłem na kurs PKS-u do Krakowa, ale nie zdążyłem dojechać z wiochy na główną stację, bo się pierwszy autobus zepsuł. Nawet nie liczyłem, że zdążę podstawionym busem i zadzwoniłem po znajomego żeby mnie podwiózł szybciej. Oczywiście w PKS-ie mieli mnie w dupie i pomimo prośby nie poczekali, choć spóźniłem się z ich winy.
Napisany przez kabała, 10.01.2015 21:46
Najnowsze komentarze