Ja na studiach (kierunek rachunkowość/finanse) roznosiłam ulotki, pracowałam w salonie jednej sieci komórkowej. Potem zrobiłam kurs pedagogiczny. Obecnie razem z przyjaciółką prowadzimy przedszkole-mam 2 tygodnie wolnego. W między czasie zajmuję się rachunkowością-praca na programie komputerowym. Dom rodzinny opuściłam później niż ty-aż 25 lat. Ciut wcześniej kupiliśmy działeczkę, zaczęliśmy budowę domu (własnymi rękoma bo na firmę stać nas wtedy nie było). Pomagali rodzice i teściowie-nie myśl sobie, że finansowo- każda pomoc (np. przygotowanie obiadu była na wagę złota). Ty tego nie zrozumiesz bo z tego co piszesz jesteś, jak sama pisałaś, pijaczką-bogaczką, nie masz dobrego kontaktu z rodzicami, tylko służbowe "dzień dobry" "do widzenia". Nawiasem mówiąc teściowie pewnie też się w grobie przewracają. My płacimy za swoje rachunki, rodzice czy teściowie za swoje. Każdy żyje swoim życiem. Spotykamy się często (pojęcie względne) bo SIĘ KOCHAMY. Może ci się wydawać to dziwne, ale lubię towarzystwo moich rodziców czy teściów-są zabawni, kochają nasze dzieci i nas. Nie potrzebuję w domu psiaka na łańcuchu-żeby go wypuszczać na noc na wieś niech idzie i robi swoje a potem niech przyjdzie i mnie obliże od stóp po głowę.
Napisany przez majawogrodzie, 11.08.2014 14:13
Najnowsze komentarze