Natomiast 300 tys. górników to zorganizowana armia, umiejąca posługiwać się kilofem, łomem i dynamitem (od 3 lat tajemniczo ginie w kopalniach coraz więcej dynamitu). Gdyby kopalnie zamknął Polkofeller (i wyjechał na miesiąc na Jamajkę) – nie mogliby nic zrobić. Ale gdy zrobi to rząd, to pamiętajmy, że połowa tych 300 tys. to tyle, ile liczy cała polska armia. I te 150 tys. – albo więcej – ludzi, uzbrojonych w kilofy i dynamit, ruszy na Warszawę z zamiarem rozniesienia jej w drebiezgi . I wcale nie jest pewne, czy polska armia będzie chciała do nich strzelać. W Rumunii z najwyższym trudem dwa razy zatrzymano takie ekspedycje – ale tam górnicy mieli do przejścia nie 300, lecz 550 kilometrów.
Napisany przez likwidowacwszystko, 22.04.2014 13:21
Najnowsze komentarze