Zabrzmi to smutno, ale mają pana prezydenta w dupie. Pan sobie może co najwyżej pogadać, poskarżyć się do prasy, bo ani nie jest pan inwestorem, ani właścicielem terenu inwestycji. Jest pan tylko administratorem niewielkiego terenu związanego z inwestycją - nawet nie terenu inwestycji. Czyli dla inwestora - nikim. Po co więc jałowe spotkania? Jest pozwolenie na budowę, jest finansowanie, co wniosą spotkania z panem? Nic. Takie działanie powinien pan pamiętać - na przykład związane z przeznaczeniem terenu po basenie na Bema. Niech pan sobie przypomni, jak pan wtedy konsultował społecznie te zamysły i plany. Teraz wraca to do pana jak bumerang. Nieprawdaż?
Napisany przez jaja kobyły, 30.03.2014 12:13
Najnowsze komentarze