Referendum to nie wybory. Referendum jest zorganizowane przez przeciwników prezydenta w celu odwołania prezydenta. Zwolennicy prezydenta umówili się na czteroletnią kadencję i nie muszą swojej "miłości" do niego potwierdzać za każdym razem gdy jakaś grupka zechce powiedzieć "sprawdzam".. W przyszłym roku pójdą go rozliczyć. W kilkuset referendach jakie odbyły się w Polsce liczba zwolenników władz nie przekraczała 3 procent, a jednocześnie ci sami prezydenci wygrywali pewnie następne wybory. Każdy kto choć trochę rozumie politykę a nie jest amatorem i dyletantem (lub nie działa w kamuflażu jak "kłamstwo") rozumie, że walka toczy się o FREKWENCJĘ. Tak samo jak referendyści w swych ulotkach (zawierających często nieprawdę) mogą nawoływać do wzięcia udziału w referendum (żeby go wygrać) , prezydent i jego zwolennicy mogą nawoływać w ulotkach do niewzięcia (żeby go nie przegrać). Strach nie ma tu nic do rzeczy, rerefendyści boją się tak samo jak prezydent, jedni że nie będzie frekwencji, drudzy że będzie. I tylko o to w tym chodzi.
Napisany przez chłop, 24.05.2013 08:18
Najnowsze komentarze