Wy się tu, ludzie złoci, "okładacie" o pryncypia. A ja Wam powiem, że nawet sobie nie zdajemy wszyscy sprawy, jak potwornym rakiem dla Polski, są te wszystkie pociotki i odrzut wszelkich zawodów, pousadzany na urzędowych stołkach. Każdy taki wierzy święcie (a jak nie wierzy od razu, to uwierzy z czasem), że robi najważniejszą robotę, bo przeżuwa ważne papierki i zmusza do ich znoszenia wszelkiej maści interesantów. Problem w tym, że, podobnie jak urzędnicy szczebli najwyższych, najczęściej i ci na dole knocą swoją pracę. Po tych ludziach z czasem nie można spodziewać się ani poprawnego nadzorowania poszczególnych procesów prawnych, ani poprawnego reagowania na problemy. Odwrotnie wręcz, bo często ich działania podejmowane, niby to w świetle litery prawa (tak naprawdę pojęcie to w Polsce jest tak luźne, jak guma w starych majtkach ), problemy obywateli potęgują, o kosztach społecznych i finansowych nie wspominając. Uwierzcie mi, że prywaty jakiejś burmistrz to mały pikuś, czubeczek górki lodowej. Na ogół nie widzimy w ogóle tego syfu, który płynie tuż pod powierzchnią. Bardzo wiele osób drapie się dziś po głowach, pytając, gdzie jest kasa publiczna? Skoro coraz wyższe podatki, to skąd pogłębiające się braki? Otóż braki rosną wydatnie dzięki brakoróbstwu sektora administracji publicznej. I to już nie chodzi o to, że firma remontująca remizę i przedszkole zobligowana jest robotę proporcjonalnie spartolić, bo musi też wyremontować dom pana Zenka i dom kierownika jego referatu, ale o to, że wiele inwestycji, strategii, studiów, planów miejscowych, aktualizacji
Napisany przez ~~Aaarchikichot, 23.01.2013 23:33
Najnowsze komentarze