Także przerost zatrudnienia to cecha urzędów gmin. Mechanizm w małych miejscowościach jest prosty: urzędnicy to jednocześnie pracodawcy burmistrza/wójta - są bowiem mieszkancami tych gmin-wyborcami, o których głos starają się. W tym pędzie do władzy popadają w paranoję i starają się dosłownie kupić każdy głos. Dlatego praca w gminach jest tak stabilna (bo jak tu zrobić krzywdę wyborcy! Wszak o ma rodzinę, a to jest już kilka/naście głosów!). Prosty przykład Rydułtów: skoro jest "referent w biurze ds. kadr" to kadrami tam zajmuje się biuro z co najmniej dwoma osobami (pewnie jest tam jeszcze jakaś kierowniczka, a może i jeszcze ktoś). A przecież wykonywanie pracy "kadrowej" w takim urzędzie jest mało pracochłonne i do tego proste jak patyk od kaszanki, bo zatrudnieni tam ludzie pracują na etatach, na jedną zmianę i 5 dni w tygodniu. W normalnej firmie na takie coś wystarczyłoby 1/4 etatu, a w urzędach mogłaby to robić np. sekretarka wójta/burmistrza lub ktokolwiek inny (a Sekretarz Miasta?). I tak z pewnością byłoby, gdyby wójt wydawał na takie zdurne etaty swoje pieniądze..
Napisany przez ~Nelaa, 18.09.2012 19:12
Najnowsze komentarze