Myślę, że tu nie chodzi o prosty podział na "miastowych" i "wsiowych". Kanalie znęcające się nad zwierzętami są wszędzie. Sama jestem "miastowa" nie mam psa i wkurzają mnie kupy na trawnikach, ale nigdy nie wyrzuciłam zwierzaka ani nie przywiązałabym go do budy. Wyobraź sobie CAŁE ŻYCIE na łańcuchu!!! Pies to naprawdę myśląca i czująca istota. Co do skuteczności takich akcji, to większość pozytywnych zmian dotyczących np. ochrony środowiska wzięła się stąd, że na początku była grupa nawiedzonych "zielonych" hałasujących z transparentami, wyśmiewanych przez konserwatywne środowiska, która w końcu na tyle urosła w siłę, że politycy musieli się z nią liczyć. Dziś ustawodawstwo proekologiczne w Europie to oczywistość i ma swój realny wymiar: pamiętam jak śmierdziała Odra w latach 80-tych a dziś pływam po niej kajakiem. To samo dotyczy praw zwierząt, myślisz, że hodowcy drobiu sami z dobrego serca pozmieniali klatki na większe? Przewoźnicy zwierząt sami poprawili warunki i zasady przewozu? Nie. Kiedyś właśnie zaczęło się od takich nawiedzonych krzykaczy, którym się chciało o coś zawalczyć (mimo, że inni pukali się w głowę) i wymusili te zmiany. No chyba, że komuś to wisi...
Napisany przez kocia mama, 17.08.2012 09:10
Najnowsze komentarze