Jednym z często używanych haseł-wytrychów jest zdanie: „Każdy się może nawrócić”. Pada ono zazwyczaj w odniesieniu do kogoś, kto publicznie i ochoczo się łajdaczy, a głosiciel hasła koniecznie chce go usprawiedliwić. Wspólnik zdradza żonę i chwali się zaliczonymi panienkami? Polityk „słusznej” partii zgłasza antyludzkie ustawy? Zaprzyjaźniony lekarz robi aborcje? No to co? „Każdy może się nawrócić”. Tak, może. Ale niechby spróbował i naprawdę się nawrócił. Zaraz zrobią z niego świra, oszołoma, dewota i sekciarza smoleńskiego. Oj, zaraz mu przypomną jego dawne grzeszki, oj, rzucą się na niego i dalejże wytykać: ty mówisz, że nie wolno zdradzać żony, ustanawiać złego prawa, zabijać dzieci? Ty? Już zapomniałeś, co robiłeś? Możliwość nawrócenia jest jednym z największych darów Boga. Bez niej wszyscy bylibyśmy załatwieni. Bez niej żałujący syn marnotrawny dostałby kopniaka zamiast ojcowskiego przebaczenia. Ojciec, na szczęście, przebacza. A gdy przebaczy, nie wypomina odpokutowanych grzechów. Wypomina kto inny. Egzorcyści nieraz tego doświadczają – gdy diabeł czuje, że chcą go eksmitować, grozi im ujawnieniem wobec modlących się jego dawnych grzechów. I nieraz nawet to robi. Jak widać, nie tylko ustami opętanego, lecz i wysokonakładowym portalem.
Napisany przez ~do Fela45, 02.07.2012 17:05
Najnowsze komentarze