Ja tez kiedys tak myslalem jak "SADZIC PALIC ZALEGALIZOWAC". Teraz jestem przeciwko legalizacji. Moja historia w skrocie. Palilem i to bardzo duzo. Tez mi sie wydawalo ze to nic takiego, bylem przeciwko alkoholowi, sadzilem jakie to palonko wspaniale nie uzaleznia i wogole jest cacy. Do czasu az sie obudzilem. Ostatnie 3 lata mojego zycia wlasciwie kompletnie przepalilem. Dzien w dzien.... Teraz jestem od ponad miesiaca czysty i niechce tego "diabelskiego" suszu wiecej na oczy widziec. Ile ja czasu (i przede wszystkim forsy...) w zyciu stracilem przymulony przez ziolo. Ta wieczna demotywacja i tylko w glowie "ale fajnie by se bylo teraz zjarac". Wszystko sie kreci tylko wokol marychy. W gronie z kumplami glowny temat to zawsze palenie. I niech mi tu nikt nie pisze o korzystaniu z zycia. Dopiero to z czasem wszystko staje sie jasne. Teraz znowu wiem, ze zyje po cos wiecej niz tylko zeby se zajarac. Maryska nie bez powodu jest nielegalana. Z alkoholem jest przynajmniej tak, ze jak raz sie porzadnie "zbombisz" to masz takiego kaca ze ci sie odedchceiwa chlanska na jakis czas. Jarac mozesz dzien, w dzien, w dzien.....widze ze sie rozpisalem, ale ogolnie - nie dla marychy. Choc z drugiej strony nalezy dodac, ze zakazywanie wszystkiego to tez nie jest rozwiazanie. Zakazane bardziej kusi. Kazdy powinien byc kowalem swego losu. Wiem, bardzo wzruszajaca historia. Ale prawdziwa.
Napisany przez ~Byly Blant, 28.02.2012 13:37
Najnowsze komentarze