Doktor mówi, że chce mniej cesarek, a więcej porodów fizjologicznych - hmm, ciężka praca przed nim, bo nie sądzę, by w raciborskim szpitalu dało się urodzić w pełni naturalnie - oksytocyna leje się hektolitrami, podawana czy trzeba, czy nie (co druga znajoma usłyszała wskazanie - "żeby szybciej pani urodziła", bez zająknięcia się o możliwych skutkach ubocznych). Mimo, że pomocnego sprzętu jest pod dostatkiem, finał porodu w większości przypadków przebiega, jak w latach 80-tych - na wznak, na plecach, wbrew naturze (grawitacja!). Parcie na komendę, nacięcia krocza też zdecydowanie częściej niż w "cywilizowanym" świecie. No i na koniec pierwszy kontakt z dzieckiem - nadal trwa raptem parę minut? W wielu miejscach podchodzi się teraz do tego bardziej "po ludzku", nieograniczony kontakt matki z dzieckiem po porodzie to bezcenny czas, którego po prostu zabierać nie wolno! Mierzenie i ważenie może przecież poczekać. Życzę powodzenia panu doktorowi, bo do zrobienia jest wiele. PS warto zaznaczyć, że to wszystko, o czym napisałam jest również wbrew najnowszemu standardowi opieki okołoporodowej, który wszedł w życie w kwietniu tego roku - bardzo jestem ciekawa, jak nowy pan kierownik się na to zapatruje i jak skutecznie zamierza ten dokument wprowadzić w życie na swoim "podwórku".
Napisany przez ~ala, 27.09.2011 11:44
Najnowsze komentarze