Paradoks polskiego systemu edukacji polega na tym, że nie ważne ile się uczy, czy korzysta się ze ściąg, czy się oszukuje, czy nie, to robi się to po to, żeby szkoła była "odbębniona". Dzieje się tak dlatego, że późniejsza praca jest wynikiem wtyków, pleców, układów, a nie posiadanej wiedzy. Powiedzcie mi jakim cudem ktoś może doprowadzić jedną placówkę do upadku, a nominowany jest na kolejne wysokie stanowiska? Jak ktoś z "gońca" może awansować w dziwnych okolicznościach na kierownika wydziału? Po co się uczyć? Po to, żeby zapieprzać na takich właśnie cwaniaczków? To lepiej się nie przemęczać i być skazanym na to samo... więcej energii zostanie...
Napisany przez ~tsa, 02.09.2011 10:42
Najnowsze komentarze