środa, 25 grudnia 2024

imieniny: Anastazji, Piotra, Eugenii

RSS

Każdy na coś czeka

11.12.2007 00:00
Tomasz Ziętek historyk: Grudzień trwa w najlepsze. Kalendarze w naszych domach schudły do jednej karty. Obręcze felg samochodów opięły zimowe opony. Atak zimy nie zaskoczył drogowców, ale mimo to stał się faktem. Kolory jesieni to już wspomnienie. Teraz za oknem dominują odcienie szarości. Chwilowo brygady odłożyły kielnie murarskie i żelazne pręty.

Budowy zapadły w zimowy sen. Miasto i jego mieszkańcy mogą odetchnąć – obłoczkiem pary z ust.
Pierwsza połowa grudnia to specyficzny czas. Czas wielkiego przedsmaku. Przedsmakiem świątecznych emocji dla dzieci są te zwykle mniejsze – dzień św. Mikołaja. Kolędy poprzedzają pieśni adwentowe wykonywane w kościołach w czasie postnym. Wreszcie, wielkie zakupy zapowiadają suto zastawiony stół. Na razie to tylko pożywka dla wyobraźni największych łasuchów.

Balangowicze czekają na szaloną zabawę sylwestrową i bale karnawałowe. Najmłodsi czekają na prezenty, starsi na rodzinne spotkania. Dla wielu z nas to jedna z niewielu okazji, by spotkać swoich przyjaciół – emigrantów z „deszczowej” czy Zielonej Wyspy. Są i tacy, którzy z początkiem Nowego Roku podejmą nową pracę, zmienią miejsce zamieszkania.

W grudniu każdy z nas na coś czeka. Szkoda jednak, by w tym namiętnym oczekiwaniu umknęła nam tak piękna i fascynująca część roku. Proponuję szeroko otworzyć oczy. A możliwości obserwacji jest co niemiara. Na przykład: przedświąteczny szał zakupów rodem z USA.

Proszę chłodnym wręcz okiem spojrzeć na ową gorączkę panującą w centrach handlowych. To zjawisko można oceniać z różnych stron: jako reakcję społeczną, jako osobliwość kulturową. Można zastanowić się, co dzieje się z rzeszą grudniowych klientów, którzy „szturmują” zwykle pustawe salony i butiki. Można zabawić się w swojego własnego psychologa i zaobserwować własne zachowanie. Jakie uczucia budzą w nas samych kolorowe światełka i okraszone bombkami srebrne girlandy? Dla wielu z nas to zapewne nieodłączny już element grudnia, znajdą się pewnie i tacy, dla których to nic innego jak zwykły kicz. Warto, chociażby dla zabawy poobserwować samych siebie w takiej sytuacji – z pewnością staniemy się bardziej świadomymi ludźmi. Myślę, że świadomość tego, jak reagujemy na tego typu nachalny rodzaj reklamy, przyda się w przyszłości. Bo chyba nie ma już szans na odwrót od amerykańskiego modelu świątecznej komercji.

Zupełnie inną i chyba dużo zabawniejszą propozycję mam dla dzieci. Zapraszam je do obejrzenia reprodukcji obrazu Bruegla „Myśliwi na śniegu”. Znajdą tam wiele możliwości zabaw podczas śnieżnej pogody. A nuż coś da się przenieść i zastosować w naszym XXI wieku? Młodzieży natomiast proponuję obserwować owe zabawy – a wieczorem, podkraść sanki i samemu skorzystać z przywilejów młodości. W razie chwilowego braku śniegu, trudno – trzeba będzie nań poczekać. W końcu grudzień jest miesiącem wielkiego czekania!

  • Numer: 50 (57)
  • Data wydania: 11.12.07