Poniedziałek, 17 czerwca 2024

imieniny: Laury, Alberta, Marcjana

RSS

Czyja własność ważniejsza?

21.08.2007 00:00
Kilkudziesięciu mieszkańców ulicy Janiego protestuje przeciwko budowie kolejnego hipermarketu.

Państwo Agnieszka i Krzysztof Gromyszowie przez pięć lat budowali swój wymarzony dom.

Wreszcie w 2003 roku mogli się wprowadzić. Choć część pomieszczeń nie została jeszcze wykończona, przestronny parter dawał wreszcie poczucie komfortu. Zielone okolice parku Wiśniowiec oraz pobliskie zalesione łąki skutecznie rekompensowały sąsiedztwo z hałaśliwą ulicą Gliwicką.

– Z zaciśniętymi zębami przyjęliśmy hipermarket Carefour, który wybudowano stosunkowo niedawno na łąkach, za naszym domem. Choć dzieli nas od niego dość znaczna odległość, i tak jest bardzo dokuczliwy. W nocy słychać pracujące nawiewy. Wiemy jak tu było wcześniej cicho – wspomina pani Agnieszka.

Idą zmiany

W marcu tego roku państwo Gromyszowie zupełnie przypadkowo dowiedzieli się, że miasto planuje postawienie im kolejnego giganta wprost za domem. Nie było żadnych ogłoszeń dla mieszkańców, których to bezpośrednio dotyczy. Świadczyły o tym przygotowywane zmiany w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta. Studium zakłada za wąskim pasem drzew, wybudowanie obiektów handlowych, których powierzchnia sprzedaży przekracza 2000 metrów kw, czyli prosto mówiąc hipermarketów. Gigant miałby stanąć na działkach należących do co najmniej pięciu rodzin. Tyle że one nic o tym nie wiedziały.

Każdy sprzeda

– Spytałam w Urzędzie Miasta dlaczego wprowadza się tak poważne zmiany bez pytania o zdanie mieszkańców i skąd miasto jest przekonane, że zechcemy to sprzedać. W odpowiedzi usłyszałam, że w grę będą wchodzić takie kwoty, że bez wahania się zgodzimy. Przekalkulowaliśmy to z mężem i na pieniądze ze strony inwestora nie mamy ochoty, bo nie po to budowaliśmy tu dom, by teraz sąsiadować z takimi molochami – wyjaśnia właścicielka gruntu.

To nie szpital

Państwo Gromyszowie boją się jeszcze jednej ewentualności. Hipermarket ma być odgrodzony od nich tzw. zielenią izolacyjną. Jeśli nie zgodzą się na wykup, drzewa mogłyby zostać posadzone na ich terenie.

– Miasto się zachowuje skandalicznie. Nie obejmuje nas żadna ustawa wywłaszczeniowa. Nasz teren traktuje się tak, jakby na jego miejscu miał powstać jakiś obiekt potrzebny społecznie, np. droga czy szpital. Czy naprawdę inwestor jest takim dobrem? – pyta pan Krzysztof .

Zabierają siłą

Pod protestem podpisali się wszyscy mieszkańcy dzielnicy objęci zmianą planu. – Działanie władz miasta ma charakter siłowy, polegający na rugowaniu mieszkańców z ich prywatnych działek, które są potrzebne konkretnemu inwestorowi. To sprzeczne z zasadą państwa prawnego. Władze miasta argumentują, że muszą zaprojektować na mojej prywatnej działce obiekt handlowy o tak dużej powierzchni, aby z dużym zyskiem sprzedać swoje działki na omawianym terenie. Na jakiej podstawie władze miasta stawiają wartość prawa własności terenów miejskich nad prawem własności mieszkańca miasta? – pyta pan Krzysztof.

Spaliny zniknęły

Całej sprawie dodaje pikanterii fakt, iż hipermarket ma być zlokalizowany na obszarze wartościowym przyrodniczo. W opracowaniu ekofizjograficznym sporządzonym w 2003 roku, które to opracowanie jest podstawą do zmian w studium czytamy:„Dolina rzeki Rudy, włącznie z sąsiadującymi terenami leśnymi jest obszarem węzłowym w strukturze przyrodniczej miasta tworząc korytarz ekologiczny o randze krajowej łączący zlewnie Wisły i Odry”. W dalszej części opracowania wymienia się znaczenie tego terenu dla zwierząt, ptactwa a nawet samych ludzi. Funkcja terenów przeznaczanych obecnie pod supermarket jest aktualnie swoistą wentylacją tego zanieczyszczonego rejonu. Autorem opracowania jest między innymi mgr inż. Wiesław Chmielewski. Ten sam autor na dyskusji publicznej do zmian projektu zagospodarowania przestrzennego przeprowadzonej 24 maja stwierdza publicznie, że „ nie odnotowano wartościowych obiektów flory i fauny”.

Ostatnia deska ratunku

Państwo Gromyszowie, podobnie jak i reszta mieszkańców ulicy Janiego, nie zamierzają się poddawać. Napisali już skargę do wojewody śląskiego, chcą się także z nim spotkać. To on może odrzucić uchwałę, która najprawdopodobniej przejdzie w głosowaniu koalicji PiS i BSR na najbliższej sesji rady miasta.

Adrian Czarnota

  • Numer: 34 (41)
  • Data wydania: 21.08.07