Wtorek, 24 grudnia 2024

imieniny: Adama, Ewy, Zenobiusza

RSS

Tropem legend: Zagadkowy Kopiec w Lubomi. Część 4

19.11.2024 00:00 red

Kolejna legenda mówiąca o powstaniu Kopca dotyczy również wojen ze Szwedami, a konkretnie tzw. „potopu szwedzkiego”. Przygotował ją urodzony w Lubomi w 1912 roku Brunon Strzałka, nauczyciel i długoletni dyrektor Liceum dla Pracujących w Raciborzu, i zamieścił w książce Godki i bojki śląskie [Opole 1976; Lubomia 2003].

Pisząc niegdyś o sobie, Brunon Strzałka ujawnił, że będąc już na emeryturze i mając dużo wolnego czasu, zajął się spisywaniem bajek, podań, legend w gwarze śląskiej, które opowiadali mu w dzieciństwie jego dziadek i ojciec. Wśród tych zasłyszanych wówczas przez niego opowiadań znalazła się też niewątpliwie legenda o wojnach ze Szwedami, o których głośno było w historii Polski, i kojarząca Kopiec właśnie z nimi; być może była to ta sama legenda, która została przytoczona wyżej. Strzałka wykorzystał więc ów motyw autentycznie ludowej legendy o wielowiekowym zapewne rodowodzie i stworzył na jej kanwie własną opowieść. Nawiązał w niej jednak do znanego z okresu „potopu szwedzkiego” faktu ucieczki wówczas króla polskiego Jana Kazimierza przed Szwedami na Śląsk. Co więcej, urozmaicił ów fakt zmyślonym przez siebie atakiem Szwedów na orszak monarchy, któremu z pomocą przyszli chłopi z Lubomi i Syryni. Wykorzystał także w swojej opowieści najbardziej popularny w legendach o tajemniczym Kopcu wątek usypania go z ziemi przyniesionej na końcach żołnierskich szabel.

Opowieść B. Strzałki nie tylko z racji „młodego” wieku odstaje od innych legend o Kopcu, ale i również dlatego, że jest stosunkowo obszerna. Jak bez mała wszystkie jego „godki i bojki”, tak i ta legenda, nosząca tytuł „Jak Libomicy i Syrynicy polskiego króla obronili”, ma charakter narracyjny. Opowiada ją stary Wincynt Szczygieł zebranym w karczmie przy piwie karlusom, którzy chcieli wiedzieć, jak to z tym powstaniem Kopca było, „bo tego w żodnej książce ni ma. Joch zaś – zapewniał ich Szczygieł – wszystko słyszoł od mojego starzyka, a mój starzyk zaś to słyszeli od swojego starzyka”. Oto, co stary Szczygieł wiedział o powstaniu Kopca.

Za panowania w Polsce króla Jana Kazimierza (1648– 1668), na nasz kraj najechały wojska szwedzkie i niczym „potop” rozlały się po całym jego terytorium. Król musiał uciekać z kraju i udał się wraz ze swoimi wiernymi żołnierzami na Śląsk. Kiedy Szwedzi dowiedzieli się o tym, zaczęli go ścigać. Droga ucieczki Jana Kazimierza prowadziła do Raciborza, ale zanim tam dotarł, nastała noc, którą zdecydował się spędzić w lesie lubomskim. Wieść o ucieczce króla polskiego przed Szwedami i jego pobycie w lesie pod Lubomią szybko rozniosła się po okolicy, więc kiedy ten udał się na spoczynek, „Libomicy i Syrynicy dowali pozór, jezi jakie Szwedy nie jadą”. Noc minęła spokojnie, ale nazajutrz Szwedzi jednak pojawili się pod Grabówką i trzeba było stawić im opór. Początkowo „Libomicy i Syrynicy pokryli się po krzokach i patrzą, co też to z tego bydzie?”, ale gdy zobaczyli, że król jest w niebezpieczeństwie, „tóż wyskoczyli z tych krzoków z widłami, cepami, kosami, kłonicami i co tam kiery mioł pod ręką i dalej na tych Szwedów ze zadku”. Stał tam zaś „taki jeden szwedzki jenerał, co sie nie bił, jeno wydowoł rozkazy i kierowoł cołką bitwą”, no to smolorz [wypalacz smoły z drzewa] z Lubomi zdzielił go żelaznym kopoczem w głowę, a jakiś Syrynik dokończył sprawę widłami. Kiedy Szwedzi zorientowali się, że ich generał nie żyje, to „ciepli się na tych Libomików i Syryników”, ale ci widząc, że król tymczasem umknął do Raciborza, nie zamierzali się dłużej bić „jeno sie porozlatowali po lesie”. Jak tylko bitwa się zakończyła, „to zebrało sie cołkie szwedzkie wojsko na takiej wysokiej kępie między Lubomią a Syrynią”, wykopali tam grób i pochowali w nim swojego zabitego wodza. Musiał to być „jakiś książę z bardzo wysokiego rodu” i bliski znajomy króla szwedzkiego, gdyż ten rozkazał go uczcić usypaniem kopca na jego grobie w taki sposób: „kożdy szwedzki wojok mo na koniec szabli, co sie nazywała rapier, wziąć na dole trochę ziemi, iść kole tego grobu i nasypać ją na grób. […] Jak już wszyscy przeszli, to z tej ziemi powstoł taki wielki, na pięć metrów wysoki kopiec, kiery przetrwoł aż do dziś dnia”.

Taka więc jest historia powstania Kopca na „wysokiej kępie” pomiędzy Lubomią i Syrynią, opowiedziana karlusom przez starego Wincenta Szczygła, który nie omieszkał też zaznaczyć, że „ten kopiec to tam nie jest byle jaki kopiec, jeno pamiątka z tych czasów, jak Libomicy i Syrynicy polskiego króla przed Szwedami obronili”. Jej dłuższe streszczenie nie bez powodu przeplatane jest oryginalnymi cytatami i licznymi wtrąceniami językowymi. Jest to bowiem zabieg celowy, mający zwrócić uwagę na piękną śląską gwarę z narzeczem lubomsko– syryńskim, jaką jest napisana.

Po tych uwagach dotyczących „godki” B. Strzałki o powstaniu Kopca, pora przejść do innych jeszcze legend z tym obiektem związanych. Otóż bardzo zbliżony do powyższej opowieści, mówiącej o usypaniu Kopca podczas tzw. „potopu szwedzkiego”, jest wariant przypisujący to dzieło żołnierzom króla Jana III Sobieskiego, maszerującym przez tutejsze ziemie z odsieczą na Wiedeń, którzy żegnając się z nagle zmarłym i pogrzebanym w tym miejscu współbratem, usypali na jego grobie tę pokaźną hałdę z ziemi przyniesionej znów na końcach swych szabel.

Inna z kolei legenda mówi, że w Kopcu tym leżą zamordowani w okresie Wiosny Ludów chłopscy powstańcy z pobliskiego folwarku Grabówka. Taką informację można spotkać w artykule krajoznawczym z 1960 roku o poznawaniu uroków ziemi raciborskiej, autorstwa Jerzego Pająka. Twierdzi on nawet, że jest to wręcz najbardziej rozpowszechniona legenda wśród okolicznej ludności. Chociaż trudno się z taką opinią autora zgodzić, to ponieważ jego publikacja także mówi o powstaniu Kopca, należy przytoczyć tu odnośny fragment artykułu: „Polnymi drogami koło Brylowca [chodzi zapewne o teren tzw. Buglowca, położony w okolicy dużego skrzyżowania na zachodnim krańcu Syryni, którego nazwa wzięła się od nazwiska właścicieli stojącego tam w przeszłości młyna – Buglów] i przez wieś Syrynia dojechaliśmy do wzgórza powstańców chłopskich z 1848 r. Wokół tego wzgórza krąży dużo legend. Najbardziej wśród ludności rozpowszechniona jest legenda, że w usypanym sztucznie kopcu leżą zamordowani chłopscy powstańcy z pobliskiego folwarku Grabówka (ówczesnej majętności księcia von Lichnowskiego). Potwierdza ten fakt istnienie starożytnej stuletniej lipy wyrosłej na kopcu powstańczym”, kończy J. Pająk swój artykuł zatytułowany Poznajemy Ziemię Raciborską, zamieszczony w „Biuletynie Nauczyciela Opolskiego” z 1960 roku.

Tyle o Kopcu, znajdującym się na wzgórzu pomiędzy Syrynią a Lubomią i Grabówką, mówią dostępne legendy i podania, których oryginalne teksty można w całości przeczytać lub dowiedzieć się o takowych z różnych wzmianek pisanych. Być może jest ich jeszcze więcej, ale już ilość przytoczonych jest zaskakująco duża.

Generalnie wszystkie z wymienionych tu legend czy podań jednoznacznie twierdzą, co należy szczególnie podkreślić, że Kopiec stanowi zbiorową mogiłę ofiar walki stoczonej z najeźdźcą, lub pojedynczy grób jakiegoś zmarłego dowódcy wojskowego, czy innego wodza. Różny jedynie podają czas powstania Kopca, wiążąc go z różnymi okresami i wydarzeniami historycznymi. Charakterystyczne jest też, iż we większości z nich powtarza się ten sam sposób usypania Kopca przez współtowarzyszy pochowanego żołnierza – z grudek ziemi przyniesionej na końcach swych szabel. Motyw ten, poniekąd symboliczny, zasługuje na uwagę, bo przywodzi na myśl prastary zwyczaj żegnania zmarłego przez uczestników pogrzebu rzuceniem szczypty ziemi na jego ciało, trumnę czy grób.

Nie występuje tu jednak jako oryginalny i odosobniony zwyczaj, gdyż w nieco zmienionej, acz bardzo podobnej, wersji można go również spotkać w innych rejonach zarówno Śląska Górnego, jak i Śląska Cieszyńskiego, a co znamienne – łączonego zazwyczaj ze Szwedami i wojną trzydziestoletnią. I tak, dla przykładu, we wsi Pniów w gminie Toszek w powiecie gliwickim, znajduje się spory kopiec ziemny, który – jak twierdzą archeolodzy – stanowi relikt późnośredniowiecznego gródka stożkowego (drewniano– ziemnej budowli obronnej). Obrósł jednak przez wieki licznymi legendami, a jedna z nich głosi, że jest on mogiłą szwedzkiego także nolens volens generała, który zginął na tych terenach prawdopodobnie podczas wojny trzydziestoletniej. Postanowiono pochować go w pobliżu miejsca, gdzie poniósł śmierć, a każdy z jego żołnierzy, których musiało być mnóstwo, przyniósł w swoim hełmie garstkę ziemi i rzucił na mogiłę, w efekcie tego powstał wysoki kopiec. Podobno do dziś w księżycowe noce spotkać można w jego sąsiedztwie zjawę generała, opłakującą swą śmierć na obczyźnie. Zmarły nie może bowiem zaznać spokoju i długo jeszcze musi pokutować za popełnione przestępstwa. Niespokojnie jego cień przechadza się tu i tam, a kiedy wiatr porusza gałęziami, dają się słyszeć jęki i westchnienia.

Z kolei w Stonawie na Śląsku Cieszyńskim w Czechach wznosi się niewielki pagórek, zwany oficjalnie Szwedzkim Kopcem lub po czesku Svedsky Kopec, będący według miejscowych podań ludowych zbiorową na odmianę mogiłą żołnierzy szwedzkich, poległych w tamtejszej okolicy także podczas wojny trzydziestoletniej. Kiedy wojska szwedzkie szykowały się do opuszczenia tych terenów, zabitych żołnierzy zniesiono w jedno miejsce, gdzie mieli być pogrzebani, i zanim kolumna wojskowa wyruszyła w dalszą drogę, każdy żołnierz nabrał w garść nieco czarnej ziemi i przechodząc obok tego miejsca, rzucał ją na ułożone do wiecznego snu ciała swych towarzyszy. W ten sposób powstał nad zwłokami spory, mogilny kopiec.

Również na Śląsku Cieszyńskim, a konkretnie pod samym Cieszynem, znajduje się niezbyt duży kopiec, na którym aż do roku 1964 rosła stara, rozłożysta lipa, a którego historia powstania przypomina jako żywo historię zaistnienia „naszego” Kopca znad Grabówki. Podobno bowiem jest on również mogiłą poległego w czasie wojny trzydziestoletniej szwedzkiego żołnierza, usypaną rękoma jego współtowarzyszy. Później na szczycie tak powstałego kopca zasadzono młodą lipkę, która z biegiem lat wyrosła na potężne drzewo. Na początku lat 60. XX wieku było ono już jednak tak mocno spróchniałe, że zagrażało bezpieczeństwu użytkowników biegnącej obok kopca drogi. Zdecydowano się więc je ściąć, i przy okazji natrafiono na tkwiące w ziemi pod jego korzeniami ludzkie kości.

Można wreszcie wspomnieć jeszcze o kopcu znajdującym się w bliższej okolicy Lubomi, a mianowicie w Szerokiej (obecnie dzielnicy Jastrzębia– Zdroju, na którego szczycie ustawiona jest statua Matki Boskiej Królowej Pokoju, ufundowana w 1768 roku, a w którym według istniejącej na jego temat legendy „są pochowani szwedzcy generałowie w złotych zbrojach” [Bugaj M., Białecka H., Białecki L., Kopiec w Szerokiej i szwedzcy generałowie w złotych strojach, „Rocznik Muzealny”, Żory 2023]. Nie podaje co prawda owa legenda, ilu tych szwedzkich generałów w tym kopcu spoczywa i kiedy ich tam pochowano, ale można się domyślać, że zapewne podczas również wojny trzydziestoletniej albo „potopu szwedzkiego”.

Po przedstawieniu powyższych legend i podań na temat interesującego Kopca, pora przejść obecnie do skonfrontowania ich treści z przekazami historycznymi, co ułatwi znalezienie owych przysłowiowych ziarenek prawdy tkwiących w tych utworach i pozwoli odpowiedzieć w jakiejś mierze na nurtujące pytanie, czym tak naprawdę jest ten zagadkowy Kopiec.

  • Numer: 47 (1252)
  • Data wydania: 19.11.24
Czytaj e-gazetę